Gasną latarnie… pozostają pomniki

Miejsce, z którego Gavrilo Princip strzelał do arcyksięcia Ferdynanda i jego żony Zofii, upamiętnia w Sarajewie tablica. Jest szara, nijaka, napis prosty, dwujęzyczny: po serbsku i po angielsku – żeby obcy wiedzieli, co fotografują. Znak, 11/2008



Obelisk odsłonięto w Michałowicach w 1936 roku. Jako materiału do budowy użyto kamienia pińczowskiego. Forma pomnika jest bardzo prosta: stojący prostopadłościan, zwieńczenie w kształcie orła. Można zatrzymać samochód i obejrzeć. Napis głosi: „W tym miejscu na rozkaz komendanta Józefa Piłsudskiego I Kompania Kadrowa Legionów Polskich 6 sierpnia 1914 roku idąc w bój o honor i wolność Ojczyzny obaliła słupy graniczne byłych państw zaborczych”.

Szóstego sierpnia 2008 roku przez Michałowice – obok obelisku – przeszedł 43. Marsz I Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego, tak zwanej Kadrówki. Pierwszy raz wyruszyła w 1924 roku i szła tak każdego lata z krakowskich Oleandrów do Kielc, aż do wybuchu II wojny światowej. W II Rzeczpospolitej było to największe przedsięwzięcie tego rodzaju. Patronat sprawował nad nim między innymi prezydent Mościcki.

Po wojnie marszów nie wolno było urządzać. Ich tradycję wznowiono dopiero w 1981 roku. Od pięciu lat w Michałowicach organizowana jest jeszcze jedna impreza: Piknik Wolności. W tym roku w programie były między innymi koncerty Małgorzaty Ostrowskiej i Renaty Przemyk. A w związku z tym, że tak dużo się dzieje, w 2003 roku Obelisk przesunięto nieco bardziej do tyłu „celem likwidacji zagrożeń uczestników uroczystości patriotycznych, w związku z bezpośrednią bliskością trasy E-7”. Teraz pomnik nikomu już nie zawadza. Żaden z kierowców nie poświęca mu jednak większej uwagi.

Oni też życie oddali za swoją Ojczyznę

Pierwszy był Nikita Baszukow. 10 lutego 1915. Dopiero potem umarł Piotr Zimorol. 15 lutego 1915. W księdze zgonów zapisano ich w odwrotnej kolejności, ktoś widocznie się pomylił. Zaraz po nich odszedł Dakimow Sołomianycz. 23 lutego 1915. Z wyjątkiem tych dat nic o nich nie wiadomo. Ani gdzie służyli, ani skąd przyszli, ani kiedy się urodzili. Ostatni jeniec z okresu Wielkiej Wojny zmarł w obozie w Strzałkowie 24 listopada 1918 roku. Wśród tych, dla których skończyła się tam historia, było czternastu Francuzów, siedmiu Anglików i dwóch Włochów.

Prusacy założyli obóz zaraz za granicą. Wyznaczał ją łańcuch rozwieszony w poprzek drogi. Do dziś zachował się jeden ze słupków, do którego był przymocowany. Od tego łańcucha mieszkańców zaboru rosyjskiego przezywano Łańcuchami. I naśmiewano się, że jak się do nich wjeżdża, to tak jakby trafiało się już do Azji. Tymczasem trafiało się do Słupcy. Do Słupcy wysyłano również jeńców wojennych, gdyż obóz leżał na gruntach, które Prusacy w 1915 roku pozabierali Słupczanom.

Dlaczego więc nazywał się Strzałkowo? Chodziło o kolej. W Strzałkowie był ostatni pruski dworzec przed granicą i kończyły się tory. Wszyscy jeździli wówczas do „Stralkowo”. Z obozem w Słupcy połączyły Strzałków trakcje konne.

Niemcy wszystko dobrze zorganizowali. Ponumerowane sektory, wodociąg, elektrownia, można było nawet wysłać kartkę pocztową z widokiem na „Gefangenenlager Stralkowo”. Na zbitym z brzozowych pali parkanie oraz bramie cmentarza obozowego zatknęli symbole religijne: prawosławny i łaciński krzyż, półksiężyc oraz gwiazdę Dawida. Wojenny ekumenizm. Ale teren pod cmentarz wybrali nienajlepiej, bo jest wilgotny. Francuzi zabrali stamtąd swoich umarłych po zakończeniu Wielkiej Wojny.

Jednak krótko potem stało się tak, jak w 1918 roku zapowiedział Churchill: po wojnie „olbrzymów” wybuchły walki „Pigmejów” i wolne miejsce zajęli nowi lokatorzy. Obóz przejęła Rzeczpospolita. Po rozpoczęciu wojny polsko-bolszewickiej zaczęła kierować tam swoich jeńców, internowanych, ich rodziny oraz osoby cywilne, które mogły stanowić zagrożenie. Dlatego historia obozu w Strzałkowie dzieli się na rozdział niemiecki i polski.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...