O naturze azjatyckiej „obietnicy”

Potencjał i skala Azji przykuwały uwagę ludzi Zachodu co najmniej od średniowiecza. Jednych napawały lękiem, innych nęciły zapowiedzią bogactw, jeszcze inni postrzegali je przez pryzmat odmienności i egzotyki. Znak, 3/2009



Dlatego dzisiejsze doniesienia o uznaniu Chin – w kategoriach realnych – za drugą gospodarkę świata czy o skupieniu przeszło dwóch trzecich globalnych rezerw finansowych w skarbcach banków azjatyckich nie wywołują już specjalnego zdziwienia.

Podobnie jak analiza amerykańskiego noblisty Roberta Fogla, dowodząca, że „do roku 2040 Chiny osiągną poziom 123 bilionów dolarów PKB, prawie trzykrotnie wyższy niż wartość całej światowej produkcji w roku 2000. Ich średni dochód w przeliczeniu na mieszkańca powinien wtedy sięgnąć 85 tysięcy dolarów rocznie, ponad dwa razy więcej od Europejskiej Piętnastki i o wiele więcej od Japonii czy Indii. Innymi słowy przewiduje się, że Chiny, które wciąż były państwem biednych w roku 2000, staną się państwem superbogaczy”…

Potencjalnym skutkom tych przeobrażeń należałoby się przyjrzeć co najmniej w trzech zasadniczych płaszczyznach: przemian społecznych w „nowej ziemi obiecanej”, ewolucji jej struktur i systemów politycznych oraz bezpieczeństwa regionalnego i globalnego. Pewne wnioski narzucają się same: rosnący poziom dobrobytu powinien ograniczać obszary ubóstwa. I zapewne w skali makro tak będzie.

Analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs zakładają, że w roku 2030 Azjaci będą stanowili zaledwie 10 procent ludności świata żyjącej w ubóstwie (teraz jest to ponad 40 procent według najostrożniejszych szacunków), choć utrzymają się znaczące dysproporcje pomiędzy poszczególnymi państwami. Podniesie się średnia długość życia, poziom oświaty i opieki zdrowotnej, ale pojawi się potrzeba systemowego uregulowania emerytur, które dotąd w większości państw azjatyckich pozostają abstrakcją (z chlubnymi i dość oczywistymi wyjątkami, choćby Japonii i Singapuru), przenosząc ciężar opieki nad osobami starszymi na rodziny czy klany.

Tradycyjne społeczeństwa Azji zachowają z pewnością charakterystyczne dla konfucjanizmu i islamu przekonanie o wyższości dobra wspólnotowego (rodzinnego, plemiennego, narodowego) nad jednostkowym, aczkolwiek pewien wyłom pod tym względem może przynieść spodziewany rozrost warstw średnich. W samych tylko Chinach liczbę osób należących do klasy średniej już w tej chwili szacuje się na ponad trzysta milionów!

Oczywiście zawartość ich portfeli nie jest jeszcze porównywalna z portfelami „middle classes” z New Hampshire bądź angielskiego Kentu, ale sporo mogą zmienić pod tym względem skutki cytowanych wcześniej przewidywań Roberta Fogla, nie wspominając o konsekwencjach obecnego kryzysu finansowego… Fascynującą niewiadomą będzie możliwość „przebudzenia” warstw średnich w świecie islamu, który też się gwałtownie rozwija i przeobraża od Jordanii po Jawę.

Taki scenariusz zapowiada Kishore Mahbubani, myśliciel i wybitny dyplomata singapurski, autor głośnych książek: Can Asians Think? („Czy Azjaci potrafią myśleć?”), oraz The New Asian Hemisphere („Nowa półkula azjatycka”), choć ta akurat teza ma wciąż więcej wspólnego z myśleniem życzeniowym niż chłodnym opisem rzeczywistości.

W podtekście tych spekulacji pozostają fundamentalne pytania o demokratyzację i poszerzenie zakresu swobód obywatelskich. Na Wschodzie w dużo większym stopniu niż w Europie przetrwały mentalne i strukturalne pozostałości feudalizmu – stąd między innymi utrzymująca się tam skłonność do akceptacji władzy autorytarnej, od której oczekuje się przede wszystkim zachowania społecznej harmonii i porządku (ciemną stroną systemów autorytarnych pozostaje korupcja w samych tylko Chinach pochłaniająca około 15 procent PKB…), nawet za cenę znacznego ograniczenia wolności.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...