Człowiek został stworzony jako istota społeczna, zatem potrzeba kontaktów międzyludzkich nie jest jakimś niekoniecznym dodatkiem do jego życia, ale wrodzoną ludzką właściwością. Brak bliskich kontaktów uderza zatem w samą naturę człowieka. Zeszyty Karmelitańskie, 4/2007
Tymczasem małe dzieci są bardziej bezradne, gdyż mają mniej swobody co do wyboru sposobu spędzania czasu. Nie wychodzą same z domu, pozostaje im telewizor lub komputer. Rodzice są zadowoleni, że dziecko im nie przeszkadza, a zarazem – gdy siedzi w domu – nic mu nie zagraża, nie ograniczają więc czasu przed komputerem czy telewizorem. Jednak przy zbyt długim korzystaniu z nich, media stają się niebezpieczne, m.in. dlatego, że przenoszą w świat nierealny. Wprawdzie pokazują postacie filmowe i umożliwiają kontakty przez internet, ale zawsze są to kontakty inne niż bezpośrednia bliskość z kochającym człowiekiem. Nie chodzi o to, by dziecko wcale nie korzystało z możliwości niesionych przez elektroniczne media, ale żeby nie stały się one jego całym światem. A poświęcanie na media zbyt dużej ilości czasu zmniejsza spójność rodziny, gdyż wypiera zajęcia wspólne, takie jak rozmowy, spacery, zabawy i wykonywane razem prace domowe, np. przygotowywanie posiłków, mycie samochodu, malowanie pisanek itp. Takie zajęcia dają możliwość bezpośredniego kontaktu.
Niedobrze jest dziecku samemu… Przed poczuciem osamotnienia można dziecko chronić, obdarzając je uwagą. „Rodzice mają dużo kłopotów związanych ze znalezieniem środków na utrzymanie domu, nie mają czasu dla mnie. Mają ważniejsze sprawy.” – można często usłyszeć. Rodzice powinni postępować jednak tak, by dziecko czuło, że nie jest dla nich sprawą mało ważną, a przeciwnie, że jest bardzo ważne. Bo przecież kochają na ogół swoje dzieci i są one dla nich bardzo ważne. Dlaczego więc dzieci tego nie czują?
Najczęściej problem tkwi w komunikacji, sposobie porozumiewania się. Pierwszym warunkiem udanej komunikacji jest jej istnienie. Jeśli rodzice są nieobecni fizycznie lub psychicznie, nie można z nimi rozmawiać. Ale jeśli do rozmowy już dochodzi, to trzeba mówić i słuchać. Wbrew pozorom nie jest to sprawa łatwa. Samotności bowiem nie zapobiega rozmowa ograniczająca się tylko do spraw zewnętrznych, zapobiega jej pogłębiony dialog, czyli rozmowa o przeżyciach wewnętrznych.
Ze strony mówiącego wymaga to otwartości, to jest mówienia o własnych uczuciach, pragnieniach. W psychologii komunikacji określa się to jako komunikaty typu „ja”. Jest w nich ujawnianie intencji i szczerość, choć szczerość jest nieraz mylnie rozumiana. „Powiem ci szczerze, że jesteś głupi” – mówi taka osoba dumna ze swojej szczerości, tyle że nie jest to bynajmniej otwartość, lecz obraźliwe ocenianie drugiego człowieka. Otwartość nie polega na wygłaszaniu opinii o drugim, ale na ujawnianiu własnych odczuć typu:. „To mnie cieszy” lub „To sprawia mi przykrość”. Otwartość jednej strony zwiększa otwartość drugiej, chociaż wymaga pewnego ryzyka, bo może zostać wykorzystana na szkodę osoby odsłaniającej się. Otwartość opiera się zatem na zaufaniu. To jeden z kluczy do dobrej komunikacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.