Kod Biblii

Badacze literatury twierdzą, że na tej samej zasadzie można odczytać „kod Hemingwaya” czy „kod Sienkiewicza”. Choć więc lektura „Kodu Biblii” może wywołać dreszczyk emocji, po zamknięciu książki można zupełnie spokojnie wstawić ją tam, gdzie jest jej miejsce – na półkę z literaturą sensacyjną. List, 9/2006



Nawet jeśli przyjmiemy jako podstawę dla poszukiwania kodu tekst masorecki, czyli ustalony
przez żydowskich badaczy w połowie pierwszego tysiąclecia po Chrystusie, trudności będą się pojawiały nadal. Poszczególne rękopisy, przekazujące tekst masorecki, różnią się między sobą. Występują w nich różne warianty ortograiczne – niektóre idą za pisownią starszą, inne – za nowszą. Występuje zjawisko zwane qere (to, co należy przeczytać) / ketib (to, co napisane): skrybowie zachowywali w kopiowanym tekście słowo zapisane z błędem ortograicznym (ketib), ale na marginesie umieszczali notę, jak powinno ono brzmieć w prawidłowej formie (qere). I to właśnie poprawiona wersja z marginesu była odczytywana na przykład podczas liturgii w synagodze.W zgodzie z żydowską tradycją i sposobem rozumienia tekstu pojawiły się także tzw. tiqqu-ne i itture sopherim (poprawki i opuszczenia skrybów). Ze względów teologicznych tak poprawiano tekst hebrajski, by nie mógł stać się przypadkiem źródłem niewłaściwego myślenia o Bogu. Jedną z najbardziej znanych poprawek można odnaleźć w Księdze Rodzaju (18, 22b): „Abraham stał dalej przed Bogiem”. W krytycznym, naukowym wydaniu Biblii Hebrajskiej (Biblia Hebraica Stuttgartensia) znajdziemy w tym miejscu przypis: „Poprawka skrybów, tekst pierwotnie brzmiał: Pan stał przed Abrahamem”. Dla żydowskich pisarzy nie do przyjęcia była sytuacja, w której Najwyższy miał stanąć przed obliczem człowieka, prezentując się tym samym jako ktoś niższy, poddany. Dlatego też poprawili oryginalny tekst, by był „religijnie poprawny”.Taka poprawka ma oczywiste konsekwencje dla teorii „kodu Biblii”. Co się stanie, jeśli przeskakując stałą liczbę liter w tekście Pięcioksięgu, w pewnym momencie trafimy na sekwencję wyrazów, które zostały „przemieszane”? Trafimy wtedy na przykład na literę nun zamiast alef. „Rozkodowane” przesłanie będzie więc albo nieprawdziwe albo niezrozumiałe.

Długo można by wymieniać kolejne trudności, jakie się pojawiają przy próbie naukowego spojrzenia na „kod Biblii”. Badacze literatury twierdzą, że na tej samej zasadzie można odczytać „kod Hemingwaya” czy „kod Sienkiewicza” – kiedy będzie się odczytywać co dwudziestą czy co osiemdziesiątą siódmą literę ich powieści. Bibliści z kolei podkreślają, że teoria Drosnina opiera się na fundamentalistycznym podejściu do tekstu i przyjęciu, że jest to jedynie zbiór liter. Amerykański autor ignoruje też zupełnie historyczny proces rozwoju tekstu i zmiany, jakie w nim zachodziły. Choć więc lektura „Kodu Biblii” może wywołać dreszczyk emocji, po zamknięciu książki można zupełnie spokojnie wstawić ją tam, gdzie jest jej miejsce – na półkę z literaturą sensacyjną.


***


Paweł Trzopek OP - dominikanin, biblista, dyrektor biblioteki w École Biblique et Archéologique w Jerozolimie



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...