Mój grzech moja sprawa

Prowadzone w ostatnich latach badania religijności pokazują, że młodzi Polacy za najcięższy grzech uznają... kradzież samochodu. Jednocześnie milczą w konfesjonałach na temat swojego życia seksualnego. Zaliczają je do sfery prywatnej, do której nie dopuszczają nawet Boga. Czy to oznacza, że współczesny człowiek utracił świadomość grzechu? List, 03/2007




Aby dla współczesnego “konsumenta dóbr" religia stała się siłą napędową, musi się nią zafascynować. Jeśli stanie mu się bliska, będzie ze względu na nią dokonywać wyborów. Fascynacja wartościami religijnymi ma szansę zrodzić się pod wpływem oczarowania jakąś osobą, która się nimi w swoim życiu kieruje. Człowiek współczesny doskonale rozumie argument autorytetu. Nawet jeśli chce w sposób nieograniczony decydować o wszystkich dziedzinach swojego życia, to może z tego zrezygnować w na rzecz osoby, której w danej dziedzinie przypisuje większe kompetencje. Jeśli ktoś nauczy się latać samolotem, wie, że nie może “sprywatyzować" wskazówek instruktora. Instruktor ma bowiem wiedzę poświadczoną dyplomami i może wykazać się doświadczeniem. Leci i bezpiecznie wraca. Pop-kultura również wykorzystuje tę skłonność, promując kolejnych idoli. Człowiek szuka kogoś, kto odniósł sukces w ważnej dla niego dziedzinie. Stara się go naśladować sposobem zachowania, ubiorem, wyglądem, aż do upodobnienia się za pomocą skalpela chirurga plastycznego włącznie - co ma już znamiona patologii (jak w programie “Chcę mieć znaną twarz").

Ktoś, kto przekazuje wiedzę religijną, rzadko dysponuje dobrami, które byłyby atrakcyjne z punktu widzenia człowieka nastawionego na konsumpcję: urodą, bogactwem, siłą fizyczną. Może przyciągnąć tylko swoim mistrzostwem, swoją kompetencją duchową. Jeśli jego życie duchowe będzie bogate, a osobowość intrygująca, to może nakłonić do swoich przekonań naprawdę wielu ludzi. Pozostaje tylko pytanie, ile osób dzisiaj cieszy się takim religijnym autorytetem.

Tymczasem właśnie ich oddziaływanie może dzisiaj okazać się kluczowe m.in. dla pogłębiania poczucia grzechu, zwłaszcza że osłabły dotychczasowe motywacje jego unikania. Dawniej mocnym uzasadnieniem dla unikania grzechu była perspektywa eschatologiczna: wyobrażenia o niebie i piekle. Teraz piekło właściwie zniknęło z nauczania Kościoła. Wizja wiecznego szczęścia też nie mobilizuje człowieka do unikania grzechów, bo najczęściej nie umie sobie jej przedstawić w sposób przekonujący. W wyobraźni religijnej nie zaistniało nic, co mogłoby zastąpić piekło i niebo. Czy wobec tego jest jeszcze jakiś powód do unikania grzechu?
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...