Kościół, który nie boi się kobiet

Z badań wynika, że mężczyźni w sposób naturalny „boją" się kobiet. Nie ma kultury, która nie bałaby się kobiet. Mężczyźni nie zawsze wiedzą, w jaki sposób się zachować w ich towarzystwie. Nie jest jednak dobrze, gdy te naturalne lęki próbujemy racjonalizować i uzasadniać np. w teologiczny sposób. List, 5/2007




o. Mirosław: Tylko mówimy o tym bardziej pokornie: „Chrystus nam powierzył taką odpowiedzialność, żeby nieść ten ciężar...".

Rzeczywiście w dyskusji na temat kapłaństwa kobiet przytacza się dziś często twierdzenie, że ponieważ Chrystus był mężczyzną, dlatego kapłan też musi być mężczyzną, aby Go przypominał pod każdym względem. A przecież teologia kapłaństwa nie opiera się wyłącznie na przesłankach naturalnych, ale przede wszystkim na tym, że Jezus wybrał na swoich następców właśnie mężczyzn. Natomiast kobieta swoją osobą i misją, którą realizuje, bardziej przypomina Kościół jako Oblubienicę Chrystusa, bardziej niż mężczyzna uosabia posługę Kościoła wobec świata i otwarcie na Boga. Kobieta wyraźniej niż mężczyzna pełni zadanie chrześcijan określane przez Sobór jako kapłaństwo królewskie. Jej „królowanie z Chrystusem" to przetwarzanie świata w duchu Bożym, które dokonuje się niezależnie od posługi księży, czyli kapłaństwa służebnego. Mówi się niekiedy, że to kapłaństwo służebne sprawowane przez księży jest, siłą rzeczy, uwikłane w sprawowanie władzy, która nigdy na ziemi nie jest moralnie czysta. Kobieta nie powinna w tym uwikłaniu uczestniczyć. Przyznam, że podobna argumentacja, że kobieta stworzona jest do rzeczy większych, niż mężczyzna do niedawna wydawała mi się wystarczająca. Jednak jakiś czas temu odkryłem nieco podobny kazus, który dotyczył nieprzyznawania kobietom praw wyborczych w XIX w. w Anglii. Motywowano to w taki sposób, że ponieważ polityka jest tak brudną sprawą, to czystej i delikatnej kobiecie należy za wszelką cenę oszczędzić tego szamba. Niestety w niektórych debatach argumentacja na rzecz pozostawienia kapłaństwa hierarchicznego mężczyznom jest podobna do tej angielskiej. Należy więc szukać dalej, ale też zaufać Tradycji i otworzyć się na sugestie Kościoła, podkreślające, że kobieta ma jakąś inną rolę do spełnienia niż posługę kapłaństwa hierarchicznego. Jaką? O to powinniśmy wciąż pytać Chrystusa. Ale powinniśmy unikać argumentacji, które prowadzą do powstawania kolejnych stereotypów.

C.S. Lewis w swojej książce „Bóg na ławie oskarżonych" pisze, że jeżeli jest tak, iż za czasów Jezusa i Apostołów nic nie stało na przeszkodzie, by kobiety były kapłanami, a jednak tej posługi nie pełniły, to jest w tym jakaś wola Boża, którą należy respektować. Tym bardziej że Maryja była w gronie Apostołów i nie przyjęła lub nie otrzymała funkcji kapłańskiej, choć była do tego najlepiej przygotowana. To jest argument z Tradycji, odwołujący się do przekonania, że lepiej trzymać się tego, co otrzymaliśmy od Apostołów, aby się nie pogubić. o. Jacek: Przykład Maryi wydaje mi się niewłaściwy. W początkach chrześcijaństwa nie nadawano jej takiego znaczenia, jakie my nadajemy jej dziś np. przez dogmaty maryjne. Kult Maryi w pierwszych czterech wiekach nie był tak silny. Dopiero we wczesnym średniowieczu zaczęła odgrywać coraz większą rolę, podkreślano ideał dziewictwa, czystości, celibatu... I utrwaliło się, że Maryja jest wzorem kobiecości, a najlepszy stan życia to dziewictwo.

A czy mamy pewność, że w czasach Apostołów żadna kobieta nie sprawowała kapłańskich funkcji?

o. Jacek: Prawdą jest, że Jezus takich funkcji bezpośrednio im nie powierzył. Jednak w świetle Nowego Testamentu nie jest takie oczywiste, że nie chciał, by kobiety kiedyś były święcone. Tego po prostu nie wiemy. Wiemy natomiast, że w Kościele pierwotnym były diakonisy - historycy wciąż zastanawiają się, jakie pełniły funkcje. Przywrócenie diakonatu kobiet nie jest problemem w żadnym Kościele chrześcijańskim. Nie ma przeszkód doktrynalnych ani u protestantów, ani w prawosławiu, ani w Kościele katolickim. Kwestia prezbitera-tu jest już dużo poważniejsza. W Credo nie ma nic na ten temat, więc może Jezus zostawił tę kwestię do rozstrzygnięcia - w taki czy inny sposób - Kościołowi.
Co Ojciec przez to rozumie?

o. Jacek: Sytuacja może być analogiczna do sprawy niewolnictwa. Czy św. Paweł zniósł niewolnictwo? Nie! On tylko do tego zachęcał, pisząc, że w Chrystusie „nie ma niewolnika" (por. Ga 3, 28).

Dopiero w XVI w. Bartolomeo de las Casas, dominikanin, ostatecznie powiedział, że tak dalej być nie może, bo Bóg nie stawia ludzi w relacji pan-niewolnik. Niestety, zanim to dotarło do powszechnej świadomości ludzi upłynęło, jeszcze dużo czasu.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...