Prawdziwa, głęboka wiara wymaga stanięcia przed Tajemnicą, ale nie daje mi gwarancji, że określone praktyki i postawa przyniosą mi odpowiedź na wszystkie pytania i pewność, że jestem na właściwej drodze. Wiara nie polega tylko na pokonywaniu i usuwaniu wątpliwości, ale również na zdolności ich znoszenia i wytrzymywania. List, 4/2009
Z jednej strony lęk paraliżuje przed zmianą, a z drugiej chęć zmiany staje się lękiem. Jeśli naprzeciwko mnie staje wszechpotężny Bóg, to co ja, marny pył, mogę zmienić? Przypominam jednak, skrupulanctwo nie jest uzależnieniem od religii, ale patologicznym przeżywaniem emocji, wyrażanych i interpretowanych religijnie: każdy lęk staje się poczuciem winy, każde poczucie winy - głosem sumienia, które mówi: „Zgrzeszyłeś!".
Trzeba umieć tolerować w sobie pewną niejednoznaczność, mieć tę przestrzeń, w której człowiek przyjmuje, że jest „pęknięty", że jest stworzeniem, które nie jest ani upadłym aniołem, ani bydlęciem.
Czy w takim razie jesteśmy „skazani" na religię?
Religia jako fenomen historyczny znana jest właściwie od początków ludzkości, w takiej bądź innej formie. Religie, wierzenia, ewoluują, a ateizm jako forma kulturowa jest wynalazkiem całkiem niedawnym. Czy wyprze wiarę, religię? To raczej mało prawdopodobne.
Bo ludzie stają się, wbrew pozorom, coraz bardziej religijni...
Też. Religia pomaga zaadaptować się w świecie. Głosi np.: nie zabijaj, szanuj bliźniego, opiekuj się słabszymi itd. Gdyby wszyscy chcieli walczyć ze wszystkimi, przeżyliby tylko najsilniejsi. Religia pomagała dawniej, w świecie, który był dla człowieka niezrozumiały, i pomaga teraz, bo chociaż świat jest dzisiaj być może nieco bardziej zrozumiały, to wcale nie jest to równoznaczne z tym, że ma jakiś sens. Człowiek szuka w życiu sensu, a religia go dostarcza. Pamiętajmy jednak: to, że chce nam się pić, nie oznacza, że woda nie istnieje.
A można się uzależnić od zaspokajania tej potrzeby?
Simone Weil powiedziała kiedyś: „Niebezpieczeństwo nie polega na tym, że dusza będzie wątpić, czy jest chleb, lecz na kłamstwie, w którym będzie sobie tłumaczyć, że nie jest głodna. Jedno jest pewne: jesteśmy głodni". Człowiek uzależniony od religii funkcjonuje na poziomie potrzeb, człowiek wierzący żyje na poziomie pragnień. Jeśli chcemy zaspokoić swoje pragnienie w religii rozumianej jako rytuał i zespół postaw, to sprowadzimy je do potrzeby, a Boga do idola.
Jezus na kartach Ewangelii co chwilę konfrontuje się z faryzeuszami, by pokazać im religię, która zaczyna gubić wiarę. Faryzeusze byli tak pewni instytucji, obrzędowości, że poczuli się całkowicie bezpieczni.
Uznali, że skoro istnieje Przymierze, z którego wypływa pewien kodeks etyczny, system funkcjonowania społeczno-religijnego, to wystarczy go zachowywać i wszystko będzie w porządku. Żyli według przykazań, chodzili do Świątyni i składali w niej ofiary. Ich potrzeby były zaspokajane. Tymczasem zaczął się gdzieś gubić element wiary, która nie daje takiej pewności i bezpieczeństwa, bo stawia człowieka wobec Tajemnicy.
Wiara jest pragnieniem wypływającym z miłości, w ten sposób chroni nas przed traktowaniem religii jako „duchowego narkotyku".
*****
Z o. Jackiem Prusakiem SJ, teologiem i psychoterapeutą, rozmawiali Sławomir Rusin i Marcin Jakubionek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.