W średniowiecznej hagiografii znajdujemy świętych walczących z bestiami, a także świętych, którzy żyli ze zwierzętami w przyjaźni. Mniej znana jest starofrancuska legenda o świętym, który z własnej woli przyjął kondycję zwierzęcą - nie wskutek obłędu, niczym biblijny Nabuchodonozor, lecz jako drogę pokory i pokuty. List, 5/2009
Potem jednak diabeł, zaniepokojony o swój stan posiadania (widzi bowiem, że Janowi w ten sposób łatwo przyjdzie prababciną duszę z piekła wydobyć), przystępuje doń, by go kusić. „Byłeś wszędy poważany" - mówi mu - „a teraz mieszkasz tu sam w lesie niczym dzikie zwierzę. Porzuć ten żywot!". Jednak perspektywa bogactwa, wysokich stanowisk kościelnych, ba, nawet działalności dobroczynnej, nie robi na Janie wrażenia - prostym znakiem krzyża odpędza kolejne pokusy.
Wówczas diabeł chwyta się ostatniego sposobu: porywa córkę króla Tuluzy i zanosi ją w tumanie burzy do pustelni Jana. Wystraszona dziewczyna chroni się w ramionach pustelnika… Diabeł dopełnia reszty. Pustelnik ulega pokusie. Co więcej, przerażony tym, co uczynił („wszystkie wody tego świata nie zdołałyby sprawić, bym stał się tak czysty, jak byłem dziś rano!"), ponownie ulega pokusie diabelskiej: zabija nieszczęsną księżniczkę i wrzuca ją do studni.
Teraz już Jan wydaje się być całkowicie w mocy diabła: burzy kaplicę, postanawia zostać bandytą… Niczym pijany błąka się po lesie, pełen zwierzęcej niemal agresji („chciał gryźć i męża, i niewiastę"), nie poświęcając Bogu ni jednej myśli. Po siedmiu dniach przypadkiem wychodzi z lasu w tym samym miejscu, w którym siedem lat i siedem dni wcześniej do niego wszedł…„Czy podobałoby się wam usłyszeć, co tam ujrzał?" - pyta narrator i od razu odpowiada: „Słońce, które właśnie wschodziło". Widząc światło słoneczne, Jan zaczyna żałować za swój grzech: „Ha, wielki i prawy Boże, który na ziemię światło to sprowadzasz, wejrzyj na mnie w łaskawości Swojej! Panie, daj mi siłę, bym zdołał uczynić pokutę! (…) Matko Boża, która taką łaskę otrzymałaś od Ojca, który jest i Twym Synem, że wspomóc możesz każdą nędzę - prawdą to jest, i ja w to wierzę - o Pani, wspomóż i mnie! Jeśli Ty mi pomożesz, będę uzdrowiony".
I oto Duch Święty zstępuje na Jana, odpędzając od niego wszelką złą myśl. Jan opuszcza las i rusza w drogę z zamiarem przystąpienia do spowiedzi. Dociera do papieża, ten jednak w ostrych słowach odmawia mu rozgrzeszenia i przepędza go: grzech nierządu można wybaczyć („źle uczyniłeś, ale to ludzką jest naturą"), lecz nie zabójstwo… Jan nie poddaje się: po trwającej rok, pełnej trudów wędrówce dociera do świętego pustelnika mieszkającego w niedostępnych górach. Ale i tu spotyka się z odmową: skoro papież nie dał rozgrzeszenia, nie wolno tego uczynić również pustelnikowi… Obiecuje jednak Janowi modlitwę i daje mu trzy opłatki: tym pożywieniem Jan żyje przez kolejne siedem dni.
wilkołak to czy niedźwiedź?
Po trzech latach bezowocnych starań Jan trafia na powrót do lasu, w którym żył przez siedem lat. „Ku niebu spojrzał, śród łez i ciężkich westchnień. Niechże go Duch Święty wspomoże, bo wielce jest umęczony! Głowę ku wschodowi skłonił, i tak w głos Boga wezwał: »Ty, Ojcze, który wszystko widzisz i słyszysz, Ty wiesz, że nie zawaham się przed najsroższą pokutą. Papież i pustelnik nie chcieli mnie wyspowiadać: Tobie zatem, Panie, moją winę chcę wyznać, Tyś bowiem jest najwyższym kapłanem. Tyś pierwszy wspomógł Adama, kiedy skosztował owocu - a nie było przecie wtedy w Rzymie papieża, kardynała, biskupa ni księdza… (…)
Tobie mą spowiedź chcę uczynić. Ty wszak znasz wnętrze każdego człeka, przenikasz myśli oraz serca. Panie, Ty znasz wszystkie moje przewiny. Teraz srogie jarzmo na siebie wezmę: oto na czworakach w ten ciemny las wejdę; a usta me, póki życia, nie wypowiedzą słowa innego, jak tylko modlitwa do Ciebie. Rękami też do ust pokarmu nie włożę, a jeno paść się będę niczym jeleń na równinie; i żadnym naczyniem nie zaczerpnę wody: pić będę tak, jako zwierzę pije. (…) Od Ciebie tę pokutę biorę. W takich cierpieniach i znojach umrę w imię Trójcy Świętej, jeśli Ty nie przebaczysz mi mego grzechu«".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.