Zadowolenie i radość mogą być bezpośrednim darem Ducha Świętego i doświadczenie potwierdza fakt, że Duch Święty obdarza nas nimi, zwłaszcza w momencie włączenia się we wspólnotę Odnowy. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 8(69)/2003
Mamy świadomość Bożego planu i wiarę w Opatrzność Boga. Wiemy, że nie pojawiliśmy się tu, na ziemi, przypadkiem, jako rezultat działania ślepych sił przyrody, ale jesteśmy pomyślani od wieków, zrodzeni przed wiekami w przepastnych głębiach Bożego Miłosierdzia, ukochani i prowadzeni z sekundy na sekundę przez Dobrego Ojca, który wszystko tak ułożył, żeby obdarzyć nas szczęściem. Przecież nasza przyszłość to niebo. Powinniśmy sobie jeszcze głębiej uświadomić, czym jest łaska uświęcająca, uczestnictwo w życiu samego Boga, w Jego naturze i w Jego życiu; to, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego, że mamy Eucharystię, Matkę Najświętszą, Aniołów i wiele innych Bożych darów. Zobaczmy to i ucieszmy się. Wtedy ziemskie troski ustąpią na dalszy plan, zapewne nie znikną, ale okażą się znacznie mniejsze niż początkowo sądziliśmy.
To wszystko trzeba sobie przypominać, uświadamiać, doceniać, pogłębiając wiarę, a także prosząc o potrzebne do tego łaski. Tu właśnie niezbędna jest nasza praca, wysiłek intelektu, woli, wiary i modlitwy. Wtedy pojawi się radość. Powinniśmy także prosić o łaskę dostrzegania tych wszystkich Bożych darów i ich wartości. Szatan ciągle zamyka nam oczy na posiadane dobro, wyolbrzymia smutek z powodu tego, czego nie posiadamy. Pismo Święte wielokrotnie wzywa do przypominania sobie Bożych dobrodziejstw i do dziękowania za nie. Jeśli prawdą jest to, co powiedział Tomasz Merton, że smutek jest karą za niewdzięczność, to również prawdą jest, że radość jest nagrodą za wdzięczność. Im więcej człowiek dziękuje, tym bardziej doświadcza radości, bo tym wyraźniej dostrzega Boże dobrodziejstwa. Wdzięczność jest jedną z ważnych dróg wyzwalania się ze smutku.
Warto tu przypomnieć anegdotyczne wydarzenie z życia La Piry, burmistrza Florencji. Był głęboko wierzącym chrześcijaninem i urzędując we wspaniałej miejskiej rezydencji, sam mieszkał jak mnich w klasztornej celi, którą sobie uprosił. Miał on przyjaciela księdza, prałata, który często narzekał. Ilekroć się spotykali, ksiądz zaczynał utyskiwać: wszystko upada, młodzież jest coraz gorsza, rodzice nieodpowiedzialni, terroryści działają bezkarnie, wszystko prowadzi do zguby. Przez jakiś czas La Pira znosił to spokojnie, próbował go pocieszać, ale pewnego dnia nie wytrzymał i powiedział: „Słuchaj, jest Pan Bóg czy go nie ma?”. Tamten zdziwiony pytaniem odrzekł: „Jest”. Usłyszał więc drugie pytanie: „Chrystus zmartwychwstał czy nie?”. „Czego chcesz, przecież zmartwychwstał...”. „A dusza ludzka jest śmiertelna czy nieśmiertelna?”. „Nieśmiertelna”. „To dlaczego narzekasz?! Bóg jest, Chrystus zmartwychwstał, dusza ludzka jest nieśmiertelna, po co narzekać?”. My także nieustannie musimy sobie przypominać wielkie dary Boże.
Uporaj się z cierpieniem
Niezadowolenie i smutek mają źródło nie tylko w braku potrzebnego dobra, ale powstają często z powodu dokuczliwego zła, z czegoś, co odczuwamy jako przykre, co zadaje nam ból. Czasem jest to ból fizyczny jak ból głowy, a niekiedy duchowy, jakieś osamotnienie, posądzenia, oszczerstwa, niechęć, doznawane przykrości, nieudane małżeństwo, alkoholizm w rodzinie, trudne dzieci. Także nasze osobiste słabości zatruwają nam życie. Nie wystarczy chcieć o tym zapomnieć ani przypominać sobie, jakie posiadamy dobra. Nie wystarczy choroby na raka zrekompensować stwierdzeniem, że mamy co jeść. Aby stać się człowiekiem zadowolonym, trzeba i z tym problemem należycie się uporać. Jak? Przede wszystkim na płaszczyźnie wiary. Chcieć dostrzec w nim nadprzyrodzony sens. Pan Bóg o nim wie i jeśli go dopuszcza mimo naszych prób uwolnienia się od niego, to widocznie jest on potrzebny.