Nowa wyobraźnia dialogu

Dialog – słowo ongiś bardzo modne, dziś mocno zużyte; dla jednych to istotna postawa człowieka wierzącego, dla innych synonim wyprzedawania kluczowych treści wiary, braku krytycyzmu, naiwności, utraty tożsamości, a czasami wręcz zdrady… Więź, styczeń 2008




Druga możliwa odpowiedź to zwrot ku chrześcijaństwu „alternatywnemu”, które zasadza się przede wszystkim na indywidualnej decyzji jednostek i prowadzi do alternatywnych form istnienia i kościelnej egzystencji. Takie chrześcijaństwo nie staje w opozycji wobec świata, ale staje się dla niego alternatywą. Bliższa mu jest wizja Kościoła jako organizmu niż jako organizacji. Taki model Kościoła opiera się jednak również na określonym „nie” wyrażonym wobec świata. Nie jest to jednak „nie” odrzucenia, kontestacji, demonizowania, lecz „nie” profetyczne, wyrażające niezgodę na aktualny kształt świata, odrzucające jednocześnie pokusę odgórnej sakralizacji tegoż świata na rzecz jego wewnętrznej przemiany, oddolnej konsekracji. Ze względu jednak na wyzwania i kształt życia, jaki ten sposób myślenia proponuje, pozostanie on zawsze – jak się wydaje – wizją Kościoła mniejszości, wspólnoty małej trzódki. W polskiej rzeczywistości taką wizję alternatywnego chrześcijaństwa można odnaleźć w tych wspólnotach i ruchach religijnych, które koncentrują się na samych sobie, na formacji swoich członków, a nie na byciu skutecznym znakiem zbawienia świata. Gdy tak czynią, więcej w nich skupionego na sobie pietyzmu niż autentycznego dążenia do przemiany świata.

W obu powyższych wizjach czai się zatem bardzo wyraźne niebezpieczeństwo. Obie koncepcje mogą stać się - niestety - przetrwalnikową, a nie żywą wizją Kościoła.


TRZECIA DROGA


Może zatem należałoby odnaleźć „trzecią drogę” – takie rozumienie Kościoła, które odrzuci skrajne wizje i będzie się plasowało pomiędzy konfrontacją ze światem a tworzeniem wobec niego przyjemnej, ciepłej alternatywy?

Fundamentalizm w swej istocie opiera się na mechanizmie regresji do jakiejś pierwotnej wizji, spetryfikowanej formy, kanonizowanej tradycji. Taka regresja – jak podkreśla Wolfgang Beinert nie da się jednak pogodzić z przesłaniem Ewangelii, w której dominuje wektor skierowany ku przyszłości, wyrażający się w eschatologicznej orientacji chrześcijaństwa, która w znakach czasu również i dzisiaj może odkryć działanie tego Ducha, który przekazuje żywą, a nie statyczną tradycję. Koncepcje alternatywne natomiast wyrzekają się roli bycia zaczynem przemiany świata, skupiając się na kultywowaniu swojej inności i nieuleganiu wszystkiemu, co światowe. Obie wizje de facto odrzucają świat jako miejsce, w którym nieustannie dokonuje się zbawienie, wybierając konfrontację i antagonizm wobec otaczającej nas rzeczywistości. Obie faktycznie koncentrują się jedynie na zachowaniu, konserwowaniu własnej tożsamości.

Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi” przypomina, że wiara już teraz daje nam coś z samej oczekiwanej rzeczywistości, a obecna rzeczywistość stanowi dla nas „dowód” rzeczy, których jeszcze nie widzimy. Kościół jest więc jedynie „pasażem”, przejściem, zaczynem Przyszłości już tutaj się objawiającej i zadatkiem tego, co się ostatecznie wypełni na końcu czasów. Taki Kościół powinien odwracać wzrok od samego siebie i kierować go na człowieka. Powinien przestać myśleć o tym, by przetrwać, a skupiać się na tym, by głosić Ewangelię. Takiej wizji najbardziej odpowiada patrystyczna koncepcja świata, w którym zostały zasiane semina Verbi, nasiona Słowa. Tylko w takiej optyce zrozumiałe stają się słowa Walberta Bühlmanna, który pisze, iż mamy niespotykaną odwagę wierzyć, że nie ma ludzi bezbożnych. Nawet bowiem ten, kto sam siebie nazywa bezbożnym, nie jest w rzeczywistości bez Boga! Nawet z tego, kto zrezygnował z Boga, sam Bóg nie rezygnuje!


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...