Nowa wyobraźnia dialogu

Dialog – słowo ongiś bardzo modne, dziś mocno zużyte; dla jednych to istotna postawa człowieka wierzącego, dla innych synonim wyprzedawania kluczowych treści wiary, braku krytycyzmu, naiwności, utraty tożsamości, a czasami wręcz zdrady… Więź, styczeń 2008




Równie fałszywą alternatywą jest przeciwstawianie dialogowi umocnienia tożsamości. W wizji tej mamy z jednej strony inkluzywność, stawianie na dialog, otwartość i pluralizm, a z drugiej – gwałtowny powrót do własnej (rzekomo zagrożonej) tożsamości. Tymczasem pomiędzy dobrze rozumianym dialogiem a dobrze rozumianą tożsamością nie ma żadnej sprzeczności. Pewność i świadomość własnej tożsamości jest wręcz absolutnie pierwszorzędnym warunkiem dialogu. Mogą go bowiem poważnie podjąć jedynie ci, którzy mają skrystalizowaną samoświadomość, w tym także religijną i kościelną; mówiąc krótko – jedynie ci, którzy dobrze wiedzą, kim są, i dlaczego są tym, kim są. Takie podejście umożliwia odkrycie pięknych owoców dialogu, zwłaszcza niezwykłego doświadczenia, że spotkanie z innym pozwala lepiej zrozumieć samego siebie. Nie prowadzi zatem do rozmycia własnej tożsamości, lecz do jej umocnienia. Dialog jest więc wyrazem tożsamości, a nie jej przeciwieństwem.

Proponowane tu rozumienie dialogu nie jest jedynie aktualnym, publicystycznym postulatem. Takie jest też myślenie Kościoła. Watykański dokument zatytułowany „Dialog i głoszenie”, podejmujący temat dialogu międzyreligijnego i posłannictwa ewangelizacyjnego Kościoła, definiuje dialog jako postawę szacunku i przyjaźni, która przenika, albo powinna przenikać wszystkie działania składające się na posłannictwo ewangelizacyjne Kościoła. Taka postawa słusznie bywa nazywana „duchem dialogu”. Dokument dodaje jeszcze, iż dialog musi dokonywać się w całkowitym posłuszeństwie prawdzie i w szacunku dla wolności każdego. Co więcej, wymaga zarazem świadectwa i pogłębienia własnych przekonań religijnych. Tak więc pojęcia: dialog, szacunek, prawda, tożsamość i świadectwo są nierozerwalnie związane ze sobą i wzajemnie się dopełniają.


KOŚCIÓŁ W WERSJI PRZETRWALNIKOWEJ


Współcześnie teologowie wskazują na dwa zasadnicze modele obecności Kościoła w coraz bardziej pluralistycznym świecie*. Pierwszy to model konserwatywny, a w wersji skrajnej – fundamentalistyczny. W świecie, w którym wszystkie sposoby życia są równoprawne, a wszystkie drogi tak samo właściwe, fundamentalizm dzięki jednolitemu i zintegrowanemu systemowi nakazów i zakazów daje tak bardzo pożądane poczucie pewności i ostatecznego wyzwolenia od ryzyka. Fundamentalizm – jak zauważa Peter Neuner – jest zgoła postmodernistyczną strategią stawiania czoła wyzwaniom pluralizmu. Ten model zapowiada więc dawanie prostych i jednoznacznych odpowiedzi oraz ponowną próbę resakralizacji struktur. Niestety, taka „ucieczkowa” wizja skazałaby wspólnotę Kościoła na odseparowanie od świata i demonizowanie wszystkiego co wielorakie, pluralistyczne, wzywające do wyboru i – ostatecznie – wolne. Nie trzeba chyba udowadniać ani dawać przykładów na to, iż tendencja ta ma się bardzo dobrze, a może nawet się wzmacnia w dzisiejszej polskiej rzeczywistości.




* Odwołujemy się tu przede wszystkim do prac kilku teologów niemieckich.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...