Biorąc pod uwagę obciążenia historyczne relacji polsko-ukraińskich, wydawać by się mogło, że nie jest łatwo być Ukraińcem w Polsce. Rzeczywistość jednak, jak zawsze, wymyka się prostym schematom. – Nigdy nie odczuwałem w Polsce żadnej dyskryminacji z powodu mojej narodowości. Więź, 10/2009
– Nie wiem, co bym zrobiła bez Polski – mówi Olena. Ma 54 lata i przyjeżdża tu stale od 1996 roku. Teraz pracuje jako opiekunka 86-letniej pani Zofii. – To dobre zajęcie u dobrych ludzi – mówi. – Pierwsze prace w Polsce były bardzo ciężkie, zastanawiam się nieraz, jak dałam radę.
Ołeś Jakymiw jest w Polsce od dziesięciu lat. Przyjechał tu na studia MBA organizowane przez SGGW w ramach projektu „Rolnicy rolnikom”. Rok później na te same studia przyjechała do Warszawy jego żona, Iryna. Zostali. Tu, trzy lata temu, urodził im się synek. Kupili mieszkanie w jednym z nowoczesnych warszawskich osiedli.
Roksana Vikaluk z Tarnopola, pieśniarka, muzyk i kompozytorka, mówi o Polsce, że to jej druga ojczyzna. – Tu dojrzałam jako człowiek i jako artystka – dodaje.
Ewa, 32-letnia nauczycielka z Drohobycza, pracowała na Ukrainie w swoim zawodzie przez pięć lat i chociaż bardzo lubiła tę pracę, zdecydowała, że tymczasem gdzie indziej musi poszukać szans na godne życie. Zamierzała pojechać do Niemiec, nie dostała wizy, postanowiła więc spróbować w Polsce. Udało się.
Rusłan Sałamatin żartuje, że Polska to w jego życiu trochę przypadek, zaraz jednak dodaje, że piękny przypadek. Tu spotkał swoją żonę. Po raz pierwszy przyjechał do Warszawy dzięki wymianie naukowej między kijowską Narodową Akademią Nauk Ukrainy i Polską Akademią Nauk.
Obywatele Ukrainy stanowią największą i najbardziej istotną dla polskiej gospodarki grupę imigrantów. Oficjalnie w Polsce pracuje ich blisko 100 tysięcy rocznie, a według szacunkowych ocen liczba ta jest jeszcze większa[1].
Ołeś, Roksana, Rusłan i Ewa pracują w Polsce legalnie. Badania pokazują jednak, że liczba Ukraińców zatrudnionych na podstawie zezwoleń jest wyjątkowo mała. Dane z 2008 r. mówią o 5400 takich osobach.
Olena nie ma pozwolenia na pracę. Dziś już łatwiej o taki dokument, nadal jednak procedury są dosyć skomplikowane i męczące. Poza tym, nie ma co ukrywać – zatrudnienie „na czarno” jest atrakcyjniejsze dla wielu pracodawcy, który nie musi odprowadzać podatków, a dla pracownika oznacza wyższe zarobki.
Oszacowanie skali zjawiska nielegalnego zatrudnienia cudzoziemców w Polsce jest bardzo trudne. Specjaliści wskazują liczby mieszczące się w przedziale między 50 a 300 tysięcy pracowników, a Ukraińcy stanowią tu najbardziej znaczący procent, wnoszący najprawdopodobniej ponad 90%.
Każdy ma swoją opowieść
– Polskę mam w genach – śmieje się Roksana Vikaluk. – Mój tata jako student odwiedził Warszawę i z miejsca zakochał się w waszym kraju, w jego kulturze i ludziach. Tę miłość do Polski przekazał potem mamie, a oni oboje nam: mnie i mojemu bratu. Rodzice sami nauczyli się polskiego, prenumerowali dawny „Przekrój”, a dla nas z bratem „Misia”. Jedną trzecią naszej wielkiej domowej biblioteki stanowią polskie książki.
[1] szystkie cytowane dane podaję za: Mirosław Bieniecki, Mikołaj Pawlak, ategie Przetrwania – integracja imigrantów z Ukrainy na Polskim rynku pracy. Raport z badania materiałów źródłowych, 2009 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.