Kapuściński rozkopany

Przegląd Powszechny 4/2010 Przegląd Powszechny 4/2010

O książce wypowiada się każdy, bo w każdym porusza ona inną strunę. Każdy nosi w sobie inny obraz Kapuścińskiego. Domosławski, stawiając różne pytania, niekiedy zbyt pochopnie albo za mocno, rzuca na ten obraz inne światło – a może raczej rzuca cień.

 

 

Powodowany strachem

Osie sporu o książkę Domosławskiego idą w poprzek klasycz­nych podziałów: przez redakcje, środowiska. Nie jest to także spór pokoleniowy. Wiele osób poczuwa się do obrony autorytetu reportera, przyjaciela; niektórzy zarzucają Domosławskiemu nie­czyste intencje, moim zdaniem, niesłusznie. Po pióro sięgają nowi moraliści. Bo fragmentami biografia ta trudna jest do przyjęcia. Jeżeli np. w książce o generale Andersie czytamy fikcyjne opisy relacji z żoną i córką, zastanawiamy się, jaki jest tego sens, co to ma za znaczenie, skoro autorka epizody wymyśliła. Gdy czytamy prawdę o Kapuścińskim, o jego stosunkach rodzinnych, jesteśmy bezradni. Z książki Domosławskiego wyłania się portret Alicji Kapuścińskiej – pełnej poświęcenia żony: Nie było go czasem pół roku, czasami po kilka miesięcy. Chodziłam do PAPu prosić, by pokazywali mi, jakie depesze przysyła. Patrzyłam, skąd są i dzięki temu mniej więcej wiedziałam, gdzie jest i co się z nim dzieje. Kilka stron dalej czytamy o kochankach reportera, o tej najprawdziwszej z królowychi o historii 33letniej zdrady małżeńskiej. Można się o te fragmenty spierać. Czy należało pisać wszystko? A może to wcale nie jest opis drastyczny, tylko nie mamy dystansu do bohatera książki? Czy uczciwy biograf nie pi­sze o sprawach prywatnych? Nie czytaliśmy o nich w książkach poświęconych innym wybitnym postaciom?

Biografia Kapuścińskiego jest dyskusyjna z innych powodów. Wyraźna teza, która z niej przebija – choć nie wszyscy tę opinię podzielają – jest taka, że życie Kapuścińskiego naznaczo­ne było strachem, że strach w jakimś sensie nim kierował. Na pierwszy rzut oka to absurdalne – jaki strach, przecież mówimy o korespondencie, któremu zdarzało się sięgać po karabin. Dla Domosławskiego Kapuściński powodował się strachem, wymyślając historię o śmierci ojca w Katyniu. Miało to chronić repor­tera przed oskarżeniami o komunistyczną przeszłość. Mit ojca miał bronić mitu syna. Strach według biografa kierował pisar­stwo Kapuścińskiego w stronę fikcji literackiej. Konfabulował on rzekomo własną odwagę – wymyślał niebezpieczeństwa, przygo­dy, pluton egzekucyjny. Strach blokował możliwość jakiejkolwiek polemiki z Kapuścińskim. Widzimy, jak fatalnie znosi krytykę, nie potrafi dyskutować, nie rozumie, że można mieć inne niż on zdanie. W końcu – strach gna go do kobiet. Trudno przyjąć wszystkie te zarzuty. Wydaje się, że niekiedy Domosławski mimo braku mocnych dowodów pozwala sobie na daleko idące wnio­skowanie, zwykle na niekorzyść bohatera swojej książki. Trud­no zaprzeczyć jednak słowom Domosławskiego: Czytelnikom i słuchaczom pozwalał wierzyć, że wszystkie te niebezpieczne przygody przytrafiły mu się naprawdę i gdy inni o nich mówili bądź pisali – nie zaprzeczał.

Biograf nazywa Kapuścińskiego mistrzem uniku: Na jego zdolność do unikania frontalnych zdarzeń, konfrontacji, zwraca mi uwagę wielu znajomych i przyjaciół. Nie odmawia napisania reportażu na polityczne zamówienie, lecz pisze go w taki sposób, by nie spełniał wymagań zleceniodawcy. Powiedzenie „nie” nie leżało w jego charakterze, nigdy wcześniej ani potem nie był ty­pem dysydenta, kontestatora; nie był kimś, kto uważa, że jego misją jest dawanie moralnego świadectwa. Lecz chciał też uniknąć etykiety propagandysty, reportera dyspozycyjnego. Napisał tekst na zamówienie, ale taki, którego nie musiał się wstydzić.

Chciał pisać w oficjalnym obiegu, uważać socjalizm za swój ustrój, zachowując niezależność myślenia. Nie zawsze szedł na ustępstwa. Jak mi zatrzymasz ten artykuł, do końca życia nie podam ci ręki– mówi – wprawdzie znajomemu ze studiów, ale urzędnikowi cenzury – o swoim reportażu z Nowej Huty; ten pierwszy głośny artykuł Kapuścińskiego „Sztandar Młodych” drukuje na drugiej stronie 30 września 1955 r.

W czasie strajku na Wybrzeżu w 1980 r. z innymi dziennika­rzami podpisuje list z postulatem pełnego informowania o sytuacji w kraju. Zakochuje się w rewolucji Sierpnia, choć nie wstępuje do „Solidarności”. Dopiero w stanie wojennym nie podda się weryfika­cji. U Domosławskigo Kapuściński często jest „pomiędzy”.

Czy reporter może zmyślać

Książka prowokuję rozmowę także na inny temat – chodzi o warsztat reporterski Kapuścińskiego i o warsztat reportera w ogóle. Domosławski znajduje wiele przykładów na konfabula­cje w tekstach swojego bohatera. Na dwóch piętrach – zupełnego zmyślania oraz dostosowywania faktów do założonego pomysłu na tekst, jego ogólnego sensu albo na potrzeby jego metaforyzacji. O ile w pierwszym przypadku trudno dyskutować, o tyle w drugim otwiera się szerokie pole do rozmowy o pisaniu reportażu, o pol­skiej szkole reportażu, o reportażu literackim. Jak nie wprowadzać czytelnika w błąd? Jak przestrzec go przed dosłownym rozumie­niem tekstu, jeśli np. podlega on literackiej stylizacji? Jak odróżnić reportaż skrupulatnie trzymający się faktów od reportażu literac­kiego? Czy ocena reportażu zależy od trzymania się rzeczywistości przez autora? I co to trzymanie się rzeczywistości właściwie oznacza: należy pisać tylko i wyłącznie o tym, co było?

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...