Słowo „jezuici" kojarzy się różnie, nierzadko z przewrotnością i spiskową teorią dziejów. Samo określenie, choć użyte jako obraźliwy epitet wobec synów św. Ignacego z Loyoli, zostało przez nich przyjęte w przekornym duchu Kazania na Górze i stało się nazwą zakonu bardziej rozpoznawalną aniżeli oficjalna. List, 6/2008
Człowieka wierzącego nie trzeba przekonywać o konieczności modlitwy. Nie tylko dlatego, że słyszał już o tym setki razy, ale także dlatego, że - bardziej lub mniej - czuje, że modlitwa jest podstawową potrzebą ludzkiego serca. Można na tę potrzebę reagować okazjonalnie: kiedy „źle się dzieje" lub „gdy jest nam dobrze". List, 6/2008
Potrzeba samotności kiełkowała we mnie od dawna. Napisałem u o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego pracę magisterską na temat samotności. Bezpośrednim motywem była jednak chęć odpoczynku - fizycznego i psychicznego - po szesnastu latach pracy na „pierwszej linii ognia". List, 6/2008
Ani narkotyki, ani plemienne praktyki rytualno-inicjacyjne nie wprowadzają człowieka w ekstazę, wprowadzają jedynie w trans. W ekstazie inicjatywa należy do Boga i nawet jeśli ma ona miejsce w trakcie świadomych wysiłków ascetycznych czy medytacyjnych, to jest traktowana nie jako ich naturalny owoc, ale jako łaska. List, 5/2008
Ekstaza jest nieodłącznym atrybutem miłości. Jeżeli człowiek kogoś kocha, wychodzi ku tej osobie. Wsłuchuje się w nią - stara się odczytać jej myśli, pragnienia i dać jej wszystko to, co mogłoby ją uszczęśliwić. Aby to było możliwe, musi jednak sam się wyciszyć, ograniczyć, „wyjść poza siebie". List, 5/2008
Ta delikatna ironia pokazuje, jak łatwo sprowadzić mistyczne doświadczenie do erotycznego, czysto fizycznego uniesienia. I odwrotnie: jak łatwo własnym pragnieniom, emocjonalnej chwiejności czy psychopatologicznym stanom przypisać Boskie pochodzenie. List, 5/2008
Drobna, energiczna zakonnica, z której twarzy nie znika uśmiech. Oddana bez reszty założonemu przez siebie dziełu pomocy najuboższym i umierającym. Taki wizerunek Matki Teresy przeważnie pamiętamy. Mówi on wiele, ale nie wszystko. Okazuje się bowiem, że uśmiech na jej twarzy skrywał wielki dramat. List, 4/2008
Śmierć bliskiej osoby, zmaganie się z nieuleczalną chorobą czy grzechem są doświadczeniami, które potrafią nawet najbardziej hardych i opanowanych ludzi zepchnąć na dno rozpaczy. Raczej nie pomogą wtedy słowa: „Weź swój krzyż! Zaufaj Panu, a wszystko będzie dobrze". List, 4/2008
Emigracja na kilka lat, by pracować i żyć spokojniej, wyjazd zarobkowy na pewien czas, szybka praca w wakacje wydają się łatwe do zaplanowania i do zniesienia. Przetrwam przecież ten krótki okres, dam radę. Będę dzwonić do żony, do chłopaka, do mamy, do tych, którzy zostali w Polsce. List, 3/2008
Gdy pewien chasyd skarżył się Widzącemu z Lublina, że trapią go nieczyste żądze i że popadł wskutek tego w melancholię, rabbi rzekł: Strzeż się melancholii, ona jest gorsza i bardziej zgubna niż grzech. Kiedy zły duch budzi w człowieku żądze, nie zamierza wpędzić go tylko w grzech, lecz przez grzech w rozpacz. List, 3/2008