W niezwykłą podróż w poszukiwaniu śladów życia kobiety, która urodziła przyszłego Papieża, wybrała się Milena Kindziuk. I powstał portret wyjątkowej matki...
Mój syn Jan Paweł jest po prostu znakiem, odciśniętym na naszej rodzinie śladem, jaki został po wizycie papieża Jana Pawła II w Chile. Przez sześć dni obecności w kwietniu 1987 roku zostawił niezapomniany ślad w pamięci wszystkich Chilijczyków. Dla mnie było to jednak coś więcej… to namacalny dowód Bożej obecności w moim życiu.
Nasze nabożeństwo do Serca Pana Jezusa cechuje częstokroć sentymentalizm i niefrasobliwość. Tymczasem w orędziu biblijnym nie znajdziemy śladu słodkiego Jezusa z dewocyjnych obrazków.
Nadali synowi imię na pamięć Norwida i Baczyńskiego. A ten, choć mówi dzisiaj o nim cała Polska, nie poszedł jednak w ślady swych patronów.
Wiemy, że „maryjne ślady”, na jakie ciągle trafiamy w naszym życiu, to nie przypadek, ale stopniowe odkrywanie Matki Bożej i Jej duchowości.
Ślady najstarszego w Polsce cudu eucharystycznego, cudowna woda i sanktuarium wzniesione przez króla Władysława Jagiełłę czekają na nas na utworzonym właśnie w Poznaniu Trakcie Eucharystycznym.
Kiedy ogłaszano kard. Josepha Ratzingera następcą Jana Pawła II, jedna z niemieckich gazet dała na pierwszą stronę wielki tytuł: „Jesteśmy papieżem!”. Dziś nie ma śladu po tamtej euforii.
Lutowiska były miejscem spotkania trzech religii, kultur i żywiołów narodowych. Śladami po nich są urokliwe greckokatolickie cerkiewki, polski kościół rzymskokatolicki oraz jeden z dwóch największych w Bieszczadach kirkutów.
Haendel do końca życia pozostał kawalerem. Nawet najbardziej dociekliwym łowcom plotek nie udało się dotąd natrafić na żaden ślad odsłaniający domniemane tajemnice jego życia uczuciowego. Niedziela, 19 kwietnia 2009