Nie ma „ich”! Wolność! Niepodległość!...

Nasza Droga 21/2011 Nasza Droga 21/2011

„Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony! Nie ma »ich«! Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! (…) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu najwyższej radości” – wspominał wyzwolenie Polski w Krakowie Jędrzej Moraczewski, premier pierwszego tzw. rządu lubelskiego.

 

Kraków bowiem jako pierwsze z dużych polskich miast obalił rządy zaborców. W dawnej stolicy Polski nastroje antyaustriackie i antyniemieckie panowały już prawie od początku 1918 roku. Krakowianie wypisywali antyniemieckie hasła, zrzucali państwowe emblematy i puszczali na ulice psy z przywieszonymi austriackimi medalami. Jesienią 1918 r. przekonanie o klęsce okupantów było powszechne. Pod koniec października organizacje niepodległościowe i złożone z Polaków oddziały wojskowe były gotowe do opanowania miasta. Utworzono Polską Komisję Likwidacyjną, czyli faktyczny rząd przejmujący władzę od Austriaków. Stało się to możliwe po akcji rozbrojenia oddziałów okupacyjnych. Wczesnym rankiem 31 października, grupa ludzi pod dowództwem płk. Antoniego Stawarza rozbroiła Niemców w koszarach w Podgórzu, a następnie z wpiętymi orzełkami pomaszerowała na Rynek Główny, gdzie o 10.30 przejęła wartę na odwachu przy Wieży Ratuszowej – widomym znaku austriackiego panowania w mieście.

Polski wartownik zatknął sztandar z wyhaftowanym na czerwonym polu białym orłem, w obramowaniu 10-ramiennej gwiazdy, a z drugiej strony na białym tle obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i napisem: „W jedności z Bogiem, w pracy z narodem”. Orkiestra grała „Boże coś Polskę...”. Jak wspominał porucznik Stawarz, „tłumy publiczności, rozradowanej do ostatecznych granic wznosiły okrzyki »Niech żyje Polska«, »Niech żyje pierwsza polska warta«”. W całym mieście trwało rozbrajanie okupantów, ludzie w tym młodzież gimnazjalna, odbierali żołnierzom broń, Prusakom pikielhauby (hełmy), zatykając je jak trofea na laski i obnosząc po ulicach. Po południu austriacki generał Benigni przekazał władzę w mieście w ręce pułkownika legionowego Bolesława Roi, mianowanego przez Komisję Likwidacyjną naczelnikiem siły zbrojnej. Porozlepiano afisze zawiadamiające mieszkańców o bezkrwawym przejęciu władzy. Krakowski kronikarz, Klemens Bąkowski zapisał w swoim dzienniku: „Polska jest naprawdę! Kraków jest polski”.

11 listopada 1918 roku - dzień pierwszy...

Rankiem 10 listopada z więzienia w Magdeburgu wrócił do Warszawy Józef Piłsudski, twórca Legionów, jedyny polityk mogący wtedy stanąć na czele odradzającej się Polski. Wysiadł z pociągu „w szaroniebieskim płaszczu wojskowym i takiejże maciejówce, chudy smukły spod sumiastego wąsa zdawał się przedzierać uśmiech” – zanotował Jan Gawroński.

„Wczoraj o godzinie 7.30 rano pociągiem berlińskim przybył do Warszawy Józef Piłsudski w towarzystwie podpułkownika Sosnkowskiego. Na dworcu kolejowym oczekiwał go regent ks. Lubomirski z adiutantem rotmistrzem Roztworowskim, grupa POW i spora ilość publiczności. Wychodzących z dworca kolejowego Piłsudskiego i Sosnkowskiego zgromadzeni przyjęli okrzykami »Niech żyje«. Obu obrzucono kwiatami” – donosiły poranne gazety. Był poniedziałek 11 listopada 1918 roku. Żołnierze polscy zajęli w nocy Belweder i warszawski odwach. W tym dniu Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu, władzę nad wojskiem i powierzyła misję utworzenia rządu  narodowego. Gubernator okupowanej stolicy, generał Beseler odjechał motorówką do Torunia. Również w tym dniu Niemcy podpisały kapitulację. Dzień ten jest uznany za moment odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów.

 „Doczekaliśmy się rzeczy przekraczającej już granice dociekań ludzkich, doczekaliśmy się, że te właśnie moce, które Polskę rozdarły, padły upokorzone i same rozdarte, choć walczyły w przeciwnych obozach. A Polska zjednoczona zmartwychwstaje” – pisał dziennikarz „Kurjera Warszawskiego”, komentując wydarzenia 11 listopada 1918 roku.

Rozbrajano Niemców w całej Warszawie. Okupanci zabarykadowali się w Zamku i Ratuszu, a także w fortach Cytadeli i na lotnisku. W ciągu następnego dnia udało się Polakom złamać te ogniska oporu, ale nie obeszło się bez ofiar. Ponadto Polska Siła Zbrojna próbowała ratować magazyny i warsztaty wojskowe. Z powodu braku żołnierzy, pułkownik Minkiewicz wpadł na pomysł zwrócenia się o pomoc do aresztantów z więzienia przy ulicy Dzielnej. Około 150 złodziei i bandytów stanęło do szeregu, aby pomóc polskim władzom w opanowaniu miasta. Otrzymali broń, którą po wykonaniu zadania oddali i wszyscy powrócili za kraty odsiadywać dalej swoje kary. Jak wspomina Jan Skotnicki, w tamtych czasach nawet więźniowie mieli poczucie obowiązku narodowego.

Jesteśmy naprawdę gospodarzami

 „Na poczcie na placu Wareckim zdjęto niemieckie napisy i w południe ją zamknięto. Do godz. 12 załatwiano publiczność przy 8 okienkach, przyjmując listy polecone i pieniężne i wypłacając należności z przekazów”. Z komisariatów zdejmowano obce szyldy i rozbrajano resztki niemieckich żołnierzy „Około godz. 11 zdjęto wszystkie szyldy z gmachu nr 4 przy ul. Nowy Świat. Dokonano tego przy pomocy strażaków, gdyż szyldy wmurowane były bardzo trwale”.

 „Ach, Boże! Już sztandary nasze powiewają z balkonu. Tłumy ludzi. Napisy niemieckie ze ścian i murów znikły. Już tedy jesteśmy naprawdę gospodarzami u siebie. Już...” – relacjonowano przejmowanie urzędów kolejowych na dworcu warszawsko-wiedeńskim. 

 Organizowała się Legia akademicka „zbiórka w gmachu uniwersytetu o godz. czwartej, dla oficerów i podoficerów o trzeciej” i oddziały sanitarne. „Sanitariuszki będą organizowane w plutony i drużyny pod harcerskim godłem »Czuwaj« i pod sztandarami nieskazitelnej etyki, karności i gorącego współczucia dla chorego”.

W Nowym Targu „dzwony ukryte przed rekwizycyą przez ludność zostały wydobyte z ukrycia i w najbliższych dniach będą zawieszone uroczyście”. W Piotrkowie młodzież jednomyślnie powzięła uchwałę: „Solidaryzując się z kolegami klas ósmych szkół średnich w Warszawie, postanawiamy zawieszenie lekcji w wyżej wspomnianych klasach i natychmiastowe wstąpienie do wojska”. W całym kraju ukazywały się apele o pomoc dla walczących we Lwowie. „Broniący się nadludzkim bohaterstwem – nie tylko dorosłych, ale dzieci niemal – Lwów, a z nim ziemie wschodnie mogą być i będą obronione jeśli nadejdą posiłki (...) Przysyłajcie ochotników” – apelowano w Krakowie.

W tej przełomowej chwili uniesienie i radość z odzyskiwanej niepodległości były prawie powszechne. Tymczasem niepodległa Rzeczpospolita nie miała jeszcze nawet granic. Trzeba było je dopiero wywalczyć.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...