Rozpoczęliśmy nowy rok. Kościół powszechny otrzymał 11 października 2011 r. list apostolski papieża Benedykta XVI „Porta Fidei”, w którym Ojciec Święty zapowiada, że 11 października ogłosi rok 2012 Rokiem Wiary.
Wspominając zakończenia Soboru
Od początku istnienia Kościoła zarówno hierarchia, jak i wierni mieli świadomość, że wolą Pana Jezusa jest, aby wszelkie sprawy wiary były rozpatrywane i kontynuowane we wspólnocie. „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Pan Jezus zesłał Ducha Świętego na wspólnotę Apostołów i Maryi.
Pierwszy sobór w dziejach Kościoła, który stał się wielkim powiewem dynamizmu wiary płynącej z kontaktu z Panem Jezusem, to było zebranie samych Apostołów, kiedy mieli zdecydować, czy należy bezwzględnie stosować prawo Starego Testamentu w Kościele Chrystusowym. Zdecydowali, że choć prawo Boże obowiązuje zawsze i wszędzie, to przepisy ludzkie zmieniają się. Znakiem przymierza nie jest już obrzezanie ani zakaz spożywania pewnych pokarmów, znakiem przymierza jest Chrystus. On jest Tym, wokół którego mamy się koncentrować. Znakiem przymierza są Ciało i Krew Pańska, które przyjmujemy. Znakiem przymierza jest śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego.
Sobór Watykański II zebrał się w czasach światowych napięć, zimnej wojny i w przeddzień burzliwych wydarzeń roku 1968. Okazało się, że idea soboru była żywa w Kościele. Po śmierci Piusa XII znaleziono dokumentację, która świadczyła o przygotowywaniach do tego wydarzenia. Przyszły nowe czasy, a wraz z nimi niepokój, ideologiczne zmiany, które w okresie wojennym i powojennym formowały mentalność w niewłaściwy sposób. Jan XXIII to człowiek święty, który bardziej ufał Bogu, niż obawiał się ludzi. Chciał otworzyć Kościół na powiew Ducha Świętego i obudzić odpowiedzialność wszystkich ochrzczonych poprzez modlitwy biskupów. Sobór powszechny jest właśnie odwołaniem się do odpowiedzialności kolegialnej – wszyscy biskupi w Kościele mają się zgromadzić w imię Pana i podjąć konieczną refleksję.
Papież nie chciał soboru dogmatycznego, który miałby zająć stanowisko wobec jakiegoś konkretnego błędu szerzącego się w Kościele. Błąd dotyczył bowiem całej mentalności, całej ówczesnej sytuacji Kościoła i trzeba było poderwać z nowym zapałem i biskupów, i cały Kościół do większej odpowiedzialności za przekaz wiary. Dokumenty, które są świadectwem tych obrad, dyskusji, zawierają moment inspirujący do nowego duszpasterstwa, do wielkiego otwarcia na działalność Ducha Świętego poprzez ludzi, do wierności Chrystusowi i Ewangelii.
Pośpiech – zły doradca
Niektórzy próbowali interpretować doktrynę soborową według pewnych tendencji, które nosili w sobie – chcieli zbyt wielkich i szybkich zmian w Kościele lub opowiadali się za pozostaniem przy tym, co było, zamykając się na jakikolwiek rozwój. Samowolne kroki zawsze przynoszą wiele szkód. Tak było i tym razem. Dla pewnej grupy chrześcijański humanizm polegał na osłabieniu rygorów wiary i odejściu od tradycji. Potem nastąpiło osłabienie kultu maryjnego, zliberalizowanie zasad sakramentu pojednania czy kultu Eucharystii. Sługa Boży Paweł VI kilkakrotnie interweniował w takich sytuacjach i mówił, że reforma nie polega na tym, że ktoś, w imię subiektywnego przekonania o własnej „postępowości”, wybiegnie naprzód, ale na tym, że ten, który jest na czele, ogląda się za siebie, sprawdzając, czy ostatni za nim nadąża. Kościół reformuje się we wspólnocie albo nie reformuje się wcale.
Wiele lat po soborze byłem świadkiem reakcji Jana Pawła II na dochodzące do niego sugestie i pytania o potrzebę nowego soboru. Błogosławiony Papież reagował bardzo mocno w tym względzie, podkreślając, że nie ma potrzeby nowego soboru, a należy pogłębić to bogactwo, które jest zawarte w Soborze Watykańskim II. Trzeba realnie wejść w ducha tego soboru. Myślę, że to jest ciągle życiodajne wyzwanie dla nas i że ten sobór jest wyrazem wiary na dzisiejsze czasy, interpretacją Ewangelii w Kościele – bardzo ważną, zdrową i bezpieczną.
Język Ducha Świętego
Jeden z najwybitniejszych historyków Kościoła, współzałożyciel wspólnoty św. Idziego w Rzymie – prof. Andrea Riccardi twierdzi, że posoborowa odnowa liturgii w Polsce jest pozytywnym przykładem wprowadzania takich zmian. Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński umiał iść naprzód, być w pierwszej linii, ale szanował wieloletnią tradycję i szanował ludzi, którzy czasem bezkrytycznie jedynie w przeszłości widzieli „dobre czasy”. Dlatego dla Kościoła w Polsce nie było dramatycznym problemem odnowienie liturgii i przyjęcie języka narodowego. Niewątpliwie zmiana języka łacińskiego na polski wiązała się z pewnymi trudnościami, także dla nas, młodych, dlatego że byliśmy nauczeni odprawiania Mszy św. w języku łacińskim i trzeba było poznać nowy ryt. Ksiądz Kardynał opowiadał kiedyś, że najtrudniej mu było przekonać do tej zmiany biskupów. Środowisko Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, „Tygodnik Powszechny”, sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki pomagali zrozumieć potrzebę odnowy soborowej. Jedną z trudnych kwestii było odejście od łacińskiego śpiewu gregoriańskiego. Niektórzy znawcy muzyki kościelnej twierdzili, że tego nie da się zrobić. Wtedy Sługa Boży, na spotkaniu Konferencji Episkopatu, postanowił rozdać biskupom nuty do prefacji i poprosił jednego z księży, muzyka, żeby spróbował prześpiewać je z biskupami. Po chwili wszyscy biskupi włączyli się w śpiew, tak dobrze dopasowany był polski tekst do melodii gregoriańskiej. Łaciny nie powinno się ani lekceważyć, ani przeceniać. Jest ona wielkim świadectwem kultury kościelnej. Trzeba ją pielęgnować, pamiętając jednak, że językiem Kościoła jest język Ducha Świętego, język miłości, język wierności Panu Bogu, język utożsamienia się z Chrystusem. On jest ponadczasowy, przesłanie Chrystusa jest ponadjęzykowe. Ale żeby to zrozumieć, należy wczytać się w Ewangelię, wejść w jej ducha. Kard. Stefan Wyszyński rozumiał to i spokojnie, powoli wprowadzał liturgiczne zmiany soborowe. Kościół polski jako pierwszy zaczął też wprowadzać długoterminowe programy duszpasterskie, takie jak Wielka Nowenna trwająca dziewięć lat. Potem to się przenosiło także na poziom ogólnokościelny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.