Jasiek Mela, jako najmłodszy w historii i pierwszy niepełnosprawny zdobył wraz z Markiem Kamińskim oba bieguny. W ciągu ostatnich lat wspiął się na Kilimandżaro i Elbrus. Założył fundację "Poza Horyzonty", która wspiera osoby niepełnosprawne. Określa się jako wierzący, poszukujący i czasem powątpiewający.
AP: Na biegunie i na Kilimandżaro było ci ciężko. Znalazłam twoją wypowiedź na temat modlitwy z Markiem Kamińskim, kiedy myśleliście, że będziecie musieli zrezygnować z całej wyprawy. Co wtedy myślałeś o Bogu? O co Go prosiłeś?
JM: Miałem świadomość, że nie idziemy na biegun tylko dla siebie, ale także dla tych innych osób, dlatego prosiłem Boga, by zrobił to, co uważa za najlepsze, bo prawda jest taka, że Bóg wie najlepiej, co jest dla nas dobre, mimo że nam często wydaje się inaczej. W czasie wyprawy dużo czasu spędzałem na modlitwie. Każdy dzień na takiej wyprawie jest bardzo monotonny. Marsz trwa, powiedzmy, dziesięć godzin dziennie, i to jest takie człapanie, z nogi na nogę, sunie się w nartach, sunie i widzi się przez większość czasu końcówki nart człowieka, który idzie tuż przed nami. Jest to czas takiego totalnego wyciszenia. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że zamiast marnować czas, można odmawiać np. Zdrowaś Maryjo. To bardzo fajnie wychodzi. Wymyśliłem sobie patent na odmawianie różańca, na który codziennie wydaje mi się, że nie ma czasu. Odmawiałem: "Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą" - z nogi na nogę - i to było super. A co najśmieszniejsze, jakiś czas później gdzieś usłyszałem, jak Marek mówił o tym, że w czasie drogi tak się modli - z nogi na nogę. W ogóle o tym nie rozmawialiśmy, ale mieliśmy takie same pomysły. Podczas wyprawy dużo lepiej czuć obecność Boga. W czasie drogi nie mam tysiąca rzeczy na głowie, muszę tylko iść do przodu i uważać na ewentualne niebezpieczeństwa. Miałem mnóstwo czasu na modlitwę, przemyślenia i czułem, że jestem bliżej Boga.
AP: Mógłbyś opowiedzieć o swoich wątpliwościach dotyczących Boga?
JM: Miałem duży kryzys, gdy przygotowywałem się do bierzmowania. Zacząłem chodzić na przygotowania do sakramentu, ksiądz opowiadał, że jest to pierwszy świadomy sakrament, w którym przyjmujemy Boga i deklarujemy się, że chcemy otrzymać dary Ducha Świętego. Zastanawiałem się, czy mogę powiedzieć: "Wierzę w Boga, Boże, idę za Tobą, będę głosił Twoje słowo". Podjąłem wtedy decyzję, że jeżeli przez okres przygotowań nie zdecyduję, że mogę Bogu coś obiecać, nie rzucając słów na wiatr, to nie przystąpię do bierzmowania. Nie obchodziło mnie, co powie moja rodzina i inni. Przecież nie będę kłamał. Wtedy też spotkałem księdza, z którym miałem lekcje w liceum. Ksiądz ten bardzo mocno wpłynął na moje podejście do Boga. Poznałem też księdza, który - zobaczywszy materiał o mnie - zadzwonił, zaprosił mnie do Stanów, bym opowiedział o sobie i Bogu młodzieży tam mieszkającej. Opowiadałem więc młodzieży, ile Bóg dla mnie znaczy. Doświadczenie tego wyjazdu wpłynęło na zmianę postrzegania bierzmowania przeze mnie. Stwierdziłem, że przystąpię do sakramentu, bo to czuję.
AP: A inne sakramenty: Eucharystia, spowiedź?
JM: Z jednej strony jest to czas kontaktu z Bogiem, z drugiej czas doświadczenia cudu - przemiany chleba w Boże Ciało. To coś bardzo niesamowitego, bo będąc na Eucharystii, możemy czuć się częścią Kościoła, wspólnoty z Bogiem. Spowiedź jest przyznaniem się do tego, że popełniam mnóstwo błędów, ma mnie nakłonić do pokory, pokazać, że jest dużo rzeczy, które staram się zmienić, ale że mi po prostu nie wychodzi. Przyznaję, że jestem czasami fatalny, ale postaram się, by było lepiej. Złym podejściem natomiast jest grzeszenie z myślą, że Bóg i tak wybaczy mi przy spowiedzi.
AP: Co należy do twojej sfery sacrum?
JM: Czas poświęcony wyłącznie Bogu, a także to, że przez cały pozostały czas mam swoją wiarę jakoś na uwadze, staram się o nią dbać. Z Bogiem jest zawsze łatwiej, bo wiara to także nadzieja, że niesprawiedliwości świata mają pewien sens, a jednocześnie, że na końcu świata będzie Sąd Ostateczny, na którym zapanuje sprawiedliwość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.