Przed atakiem Niemiec w 1941 r. po stronie radzieckiej nie istniała żadna „procedura awaryjna”. Mając wybór między szybkością rozmieszczania swoich jednostek a zachowaniem tajemnicy, Stalin wybrał tajemnicę.
Spotkanie na Kremlu
Mówiąc ściśle, z punktu widzenia zamiarów operacyjnych, nowy, „trzeci” plan Stalina nie różnił się od planu numer 2. Operacje ofensywne o dużej skali były wciąż planowane poza granicami państwowymi ZSRR. „Uwagi do planu rozmieszczenia strategicznego” z maja 1971 r. w całości powtarzają wszystkie poprzednie warianty wojny przeciw Niemcom w zakresie głównych zadań, kierunków uderzeń i zasad współpracy pomiędzy oddziałami. W tekście „Uwag” pojawia się tylko jeden nowy wątek – za to bardzo znaczący: „Niemcy mają możliwość uprzedzenia nas w rozmieszczeniu i dokonania nagłego ataku” – czytamy. To właśnie z tego powodu, twórcy planu nalegali, aby „w żaden sposób nie oddać inicjatywy niemieckiemu dowództwu, uprzedzić wroga i zaatakować niemiecką armię, gdy ta będzie jeszcze w fazie rozmieszczania swoich sił i nie będzie miała wystarczająco dużo czasu do zorganizowania frontu i skoordynowanej obrony”.
24 maja 1941 r. w gabinecie Stalina na Kremlu odbyło się wielogodzinne spotkanie. Oprócz Naczelnego Wodza uczestniczyli w nim: Mołotow (wicepremier i Ludowy Komisarz Spraw Zagranicznych), Timoszenko (Ludowy Komisarz Obrony), Żukow (szef Sztabu Generalnego), Walutin (szef Wydziału Operacyjnego Sztabu Generalnego), Żigariew (szef lotnictwa Armii Czerwonej), a także dowódcy pięciu okręgów wojskowych na zachodzie oraz dowódcy lotnictwa wojskowego w tych okręgach.
Ani w ciągu kilku miesięcy poprzedzających 24 maja, ani między tym dniem a chwilą wybuchu wojny nie odbyły się żadne inne zebrania dowództwa wojskowego i politycznego Związku Radzieckiego. Oficjalna radziecka historiografia (w równym stopniu również współczesna rosyjska) nie zająknęła się słowem o dyskusji i decyzjach powziętych na spotkaniu 24 maja. Dziś ma sens zastanawianie się nad pojedynczym, choć niezwykle ważnym, pytaniem: czy może być prawdą, że Stalin rozpoznał plany Hitlera i rozpoczął pośpieszne przygotowania do obrony?
To niemożliwe. Rozmieszczanie strategiczne wojsk, które rozpoczęło się pod koniec maja, w żadnej mierze nie mogło przyczynić się do rozwoju przygotowań obronnych. Oddziały, które rozpoczęły rozmieszczanie pod koniec maja, zakończyłyby je nie wcześniej niż w pierwszych dniach lipca.
Byłoby jednak naiwnością spodziewać się, że Hitler odsunie czas ataku do chwili, gdy lato będzie w pełni. Dziś już wiemy, że według oryginalnego planu niemieckiego dowództwa, inwazja miała się rozpocząć 15 maja 1941 r. (dopiero kampania bałkańska pokrzyżowała plany Hitlera i doprowadziła do pięciotygodniowego opóźnienia ataku na ZSRR). 24 maja byłoby już za późno na dokończenie rozmieszczenia sił Armii Czerwonej.
Procedury awaryjnej brak
A może towarzysz Stalin i jego generałowie po prostu popełnili błąd podczas analizy planów niemieckiego dowództwa? Może pod koniec maja, zdając sobie sprawę z tego, że są już beznadziejnie spóźnieni w przygotowaniach do wojny, podjęli próbę uratowania tego, co się jeszcze dało?
Nic na to nie wskazuje. Po stronie radzieckiej nie istniała żadna „procedura awaryjna”. Więcej: Moskwa czyniła dokładnie na odwrót. Rozlokowywanie oddziałów Armii Czerwonej następowało w najbardziej powolny sposób, jaki można było sobie wyobrazić, bez oficjalnego ogłoszenia mobilizacji (uczyniono to dopiero 23 czerwca). Żołnierze z zachodnich okręgów wojskowych ukrywali się w bagnach zachodniej części kraju, stosując się do najsurowszych reguł kamuflażu. Armie tzw. Drugiego Eszelonu Strategicznego (oddziały uderzeniowe) były przemieszczane z głębi kraju w stronę granicy na Dźwinie i Dnieprze według zwykłego rozkładu jazdy kolei stosowanego w czasie pokoju! W maju i czerwcu 1941 r. rozmieszczenie sił Armii Czerwonej nie przebiegało szybciej; zamiast tego przedłużano je w każdy możliwy sposób. Mając wybór między szybkością rozmieszczania swoich jednostek a zachowaniem tajemnicy, Stalin zdecydowanie wybrał tajemnicę.
Żadna z opisanych wyżej okoliczności nie powinna się zdarzyć w chwili, w której kraj, choćby poniewczasie, pilnie przygotowuje się do odparcia agresji. Jeśli w domu sąsiada zauważamy ogień, rzucamy się pośpiesznie, aby ugasić pożar. Nie czołgamy się w jego kierunku w kamuflażu maskującym. Ktoś, kto tak robi, ma inny cel: podłożyć ogień...
PRZEŁ. MŻ
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
MARK SOŁONIN jest rosyjskim historykiem, pisarzem i publicystą, b. działaczem opozycji demokratycznej w Związku Radzieckim. Jego książki poświęcone pierwszej fazie wojny niemiecko-radzieckiej sprzedały się w Rosji w nakładzie ponad 240 tys. egzemplarzy, były tłumaczone m.in. na język polski, czeski, słowacki, estoński i litewski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.