Rzym jest szkołą wyrzeczeń

W drodze 8/2012 W drodze 8/2012

Nie warto tu przyjeżdżać z gotową tezą i oczekiwaniami. W końcu po to jest podróż i szansa dana nam od losu.

 

Może to efekt pana wcześniejszego zachwytu umbryjską prostotą?

Raczej niechęci do udawania kogoś, kim się nie jest. Tak naprawdę trudno w Rzymie mówić o jednym Kościele. Wiele rozmawiam z chrześcijanami, którzy są zmęczeni i zaniepokojeni wielkimi i podniosłymi liturgiami. W poszukiwaniu duchowych miejsc i żywych wspólnot oddolnie organizują się w małych kościołach i funkcjonują trochę jak w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Osobiście odpowiada mi taka grupa w bazylice San Marco na Piazza Venezia, nawet nie znam jej nazwy. Chodzę tam czasem, siadam z tyłu i słucham. Pięknie czytają i opowiadają o wierze. Nie ma w tym nic fałszywego.

W tym kontekście wspomina pan w książce o powrocie do tradycji.

Choć trudno mi się odnaleźć w przedsoborowym układzie mszy, to widok księdza obróconego plecami do ludu porusza wspomnienia z dzieciństwa. Mój ojciec wychował się w Płońsku koło Warszawy. Jeździliśmy tam często do dziadków. Był tam kościół w stylu mazowieckiego, zgrzebnego baroku – czarnego biretu, czarnej szaty księdza dziekana, pachnący wilgocią i starymi kwiatami. Kościół ojca, który kazał mi iść na mszę, ale jednocześnie kościół, za którym przy całej jego surowości tęsknię. Bo tam była tajemnica, której dziś mi brakuje. Choć ksiądz dziekan klepał po łacinie swoje modlitwy, stwarzał atmosferę, z której niewiele rozumiałem, ale bez wątpienia tam był Logos. Patrzę dziś na tamto doświadczenie, szukając alternatywy do tego, o czym wcześniej mówiłem, a co można byłoby nazwać „Kościołem watykańskim” – urzędami, rozbudowaną biurokracją, przepychem. I ciekawe, że choć duch tradycyjnej liturgii łacińskiej jest majestatyczny, a duch franciszkański podpowiada prostotę i ubóstwo, to oba wydają mi się próbą powrotu do czegoś podstawowego i naturalnego, do dawnej tęsknoty za religią, wiarą, Chrystusem, wyrażanej każdego dnia w samotnej modlitwie w pustym kościele.

Jest też w pana książce wątek czegoś na kształt duchowego wstrząsu związanego z rzymskim Kościołem.

To było po śmierci arcybiskupa Józefa Życińskiego. Wybieraliśmy się z żoną na spacer, kiedy zadzwonił znajomy ksiądz i poprosił: Jarek, idź do arcybiskupa, jest strasznie samotny w Casa del Clero, boczna ulica od Via di Conciliazione. Nikogo przy nim nie ma. I poszliśmy. Zaprowadzono nas na pierwsze piętro do świetlicy. Arcybiskup leżał pod przejrzystym muślinem, obok niego dwie sprzątaczki z mopami mówiły coś cicho jedna do drugiej i palcami wskazywały na jego twarz. Gdy nas zobaczyły, wyprostowały się i poszły. Staliśmy obok w milczeniu. Zwyczajnie. Trwało to kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Tylko on, moja żona i ja. Żadnego księdza, nikogo z Wysokich Urzędów. Całkowicie sami. Odczekaliśmy, aż przyszedł jakiś ksiądz i przejął wartę. I wyszliśmy. Było to dla mnie głęboko wstrząsające. Arcybiskup Życiński był w tej kaplicy tak bardzo samotny, a wokół, w mediach wszyscy mieli usta pełne wielkich słów i deklaracji, co mamy zrobić z jego dziedzictwem i przesłaniem.

Podobny smutek odczułem, gdy dowiedziałem się, że trumna z ciałem Jana Pawła II zostanie przeniesiona z dolnej części Bazyliki św. Piotra, gdzie spoczął zaraz po pogrzebie, do głównej nawy, tuż za Pietą. Zastanawiałem się, skąd takie przemeblowanie? Błogosławionego papieża Innocentego, który tam spoczywał, przeniesiono w inne miejsce, żeby zrobić miejsce dla błogosławionego Jana Pawła. Komu przeszkadzał ten grób w kryptach? Tam było pięknie, bliżej świętego Piotra. Można było dotknąć kamienia płyty nagrobnej papieża. A dziś barierki szczelnie odgradzają go od wiernych.

Po tym wszystkim, co od pana usłyszałem, myślę, że w naszych rozrywkowych czasach promuje pan mało popularny sposób podróżowania i doświadczania, oparty na wolności, wysiłku i pracy.

Żeby się cieszyć podróżowaniem, warto oprzeć się popkulturowej konfekcji, która współcześnie powstaje na temat Włoch, i spróbować się przebić przez wszechobecną pocztówkowość Rzymu, czy mówiąc szerzej Paryża, Barcelony czy Madrytu. Moja recepta jest w tym wypadku niezmienna – trzeba się uniezależnić od innych. Uwolnić od sugestii zwiedzania. Odstawić przewodniki, trasy i pomysły typu „Florencja w weekend” czy „Mediolan w popołudnie”. Lepiej wybrać szczegół i potraktować go poważnie. Pójść śladem rzymskich zwiastowań albo pomników.

Wymowne jest włoskie doświadczenie Herberta, który wspaniały wiersz, poetycką refleksję nad własnym miejscem wśród ludzi, poświęcił Rovigo – nieciekawemu miastu z poznawczego punktu widzenia, leżącemu na północy obok Padwy i Wenecji. O tym mieście, w którym pewnie nawet nie postawił nogi, Herbert pisał, że to „arcydzieło przeciętności”. Ale w jego doświadczeniu wyrosło na miasto najciekawsze. Więc może to jest najważniejsze w spotkaniu z Wiecznym Miastem. Ludzie, może w metrze, może przy fontannie na Piazza Navona, a może na Kwirynale, może przy stoliku w małym barze na Eskwilinie. Ponad wszystko, co robimy, dokąd jedziemy, najważniejsze nie jest odtworzenie cudzych doświadczeń, tylko doświadczenie życia na własny rachunek, według własnych wyborów, tak by mieć z tego jakąś satysfakcję. Ktoś zwyczajnie może nie mieć ochoty na zwiedzanie zatłoczonych bazylik i wybierze spacer do San Clemente albo na Campo di Fiori, by posiedzieć i popatrzeć na ludzi i miasto. Bez zachłanności i pragnienia zobaczenia wszystkiego. Nie warto tu przyjeżdżać z gotową tezą i oczekiwaniami. W podróży do Rzymu nie wiadomo do końca, co się trafi. W końcu po to jest podróż i szansa dana nam od losu. Twierdzę tak, choć pamiętam, że mam wyjątkowe szczęście, bo nie muszę się spieszyć, a większość zwiedzających ma na Rzym trzy dni i brak pewności, że kiedykolwiek tu wrócą.

Rozmawiał Roman Bielecki OP

Jarosław Mikołajewski – ur. 1960, poeta, tłumacz języka włoskiego, eseista, dziennikarz. Dyrektor Instytutu Polskiego w Rzymie. Ostatnio wydał Rzymską komedię, a także nowe tłumaczenie Pinokia. W październiku w Wydawnictwie Literackim ukaże się nowy zbiór jego wierszy Na wdechu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RZYM, UMBRIA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...