Rdzeniem chrześcijaństwa – Kierkegaard jest o tym głęboko przekonany – jest prawda o Jezusie Chrystusie, o Jego nauce, Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Ale jaka ona jest? Czy to jest prawda systemu, zamkniętej i logicznie skonstruowanej budowli?
Religia – a dla duńskiego myśliciela to przede wszystkim chrześcijaństwo – musi na nowo odkryć swoje żywe korzenie. Problem polega na wewnętrznej martwocie chrześcijan, dla których samo chrześcijaństwo stało się bezdusznym uczestnictwem w społecznym układzie, swoistą postacią oportunizmu i lenistwa
Kończąc wstęp do swego tłumaczenia dwóch ważnych dzieł Sørena Kierkegaarda, Okruchów filozoficznych i Chwili, Karol Toeplitz napisał: „Przedkładając polskiemu czytelnikowi kolejne dwa dzieła duńskiego myśliciela, należy jednak zaznaczyć, że najważniejszy jest jego traktat filozoficzny: Nienaukowe zamykające post scriptum do „Okruchów filozoficznych”, który ma aspiracje przekształcenia nie stosunków makrospołecznych, jak to zaproponowali myśliciele z kręgu Karola Marksa, lecz podmiotowości ludzkiej. Traktat ten, pozwalający lepiej zrozumieć meandry różnych odmian dwudziestowiecznej filozofii człowieka, czeka jeszcze na swego tłumacza” .
I doczekał się go w osobie tegoż Karola Toeplitza, znakomitego znawcy, tłumacza i miłośnika myśli filozofa, którego uważa się powszechnie za twórcę nurtu filozoficznego określanego jako egzystencjalizm. Tak oto leży przed czytelnikiem gruby tom, opatrzony dodatkowo wymownym podtytułem: Mimiczno-patetyczno-dialektyczna kompilacja. Egzystencjalny sprzeciw.
Dzieło jest nie tylko opasłe, ale i naprawdę istotne dla zapoznania się z drogami myśli duńskiego filozofa, które to autor sam zacierał czy też mówiąc dokładniej – osłaniał, chowając się za pseudonimami. Na stronie tytułowej pierwszego wydania dowiadujemy się, że autorem post scriptum jest Johannes Climacus, a sam Kierkegaard podpisał się tylko jako ten, który podał książkę do druku.
Co więcej, czytając suplement umieszczony na końcu tomu, uzyskujemy informację, że Climacus nie podaje się za chrześcijanina (por. s. 622), chociaż – jestem o tym przekonany – całe dzieło jest chrześcijańskie w głębokim znaczeniu. Co więc znaczy „być chrześcijaninem”? Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie nie była dla duńskiego myśliciela bynajmniej prosta. Toeplitz, wytrawny znawca dzieł filozofa, opatrzył ten fragment przypisem odsyłającym do wydanego przez siebie zbioru pomniejszych pism Kierkegaarda, w którym możemy przeczytać: „(…) chrześcijaństwo w swej prawdzie wciąż jeszcze istnieje, ale jako teoria , jako doktryna . Natomiast to, co zostało zniesione i zapomniane (i to można orzec, nie przesądzając), to bycie chrześcijaninem; to, co znaczy być chrześcijaninem; zaginął też, nie istnieje już idealny obraz tego, jak być [pojedynczym] chrześcijaninem” . W ten oto sposób odkrywamy zasadniczą myśl, która przewija się na kartach tak Okruchów, jak i zamierzonego jako dopełnienie i uzupełnienie Nienaukowego zamykającego post scriptum.
Marginesy filozofii
Dotychczasowe lektury dzieł duńskiego filozofa utrwaliły w mojej świadomości pewność, że ostrze jego polemicznych ataków skierowane było głównie przeciw Heglowi i jego systemowi i że w dużym stopniu było to wynikiem jego osobistych przeżyć i idiosynkrazji. Lektura omawianego dzieła przekonała mnie, że byłem w błędzie. Pisma Kierkegaarda przemawiają o wiele klarowniej i mocniej, jeżeli spojrzy się na sytuację intelektualną i duchową pierwszej połowy XIX w., co więcej – okazują się bardzo aktualnym głosem w naszych obecnych debatach. Chodzi mi o tę perspektywę spojrzenia na religię w ogóle, a na chrześcijaństwo w szczególności, którą określamy jako „postsekularność”. Dlaczego?
Tłem, na którym rozwija się myślenie Kierkegaarda, jest przede wszystkim Oświecenie. Jako chrześcijanina interesuje go fundamentalne pytanie postawione przez Gottholda Ephraima Lessinga, czołowego przedstawiciela niemieckiego Aufklärung. Czytamy: „Lessing powiedział, że przypadkowe historyczne prawdy nigdy nie mogą stać się dowodem wiecznych prawd rozumu; podobnie, że przejście, dzięki któremu pragnie się budować na historycznej prawdzie wieczną prawdę, jest skokiem” .
Rdzeniem chrześcijaństwa – Kierkegaard jest o tym głęboko przekonany – jest prawda o Jezusie Chrystusie, o Jego nauce, Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Ale jaka ona jest? Czy to jest prawda systemu, zamkniętej i logicznie skonstruowanej budowli? Czytamy wyraźną deklarację duńskiego myśliciela: „Co to jest myślenie abstrakcyjne? Jest to myślenie, w którym nie ma myślącego” . W podręcznikach filozofii Kierkegaard jest umieszczany w przegródce noszącej nazwę: „myśliciel subiektywny”. Niekoniecznie musi to oznaczać dezaprobatę, raczej postawa ta wyraża wyniosłą wyrozumiałość: ludzkie sprawy są bardzo skomplikowane i dobrze, że znajdują się myśliciele czy raczej pisarze, którzy podejmują taką problematykę. Nie jest to jednak poważna filozofia naukowa, najwyżej jej marginesy. Na szczęście Kierkegaard nie pracował na żadnym uniwersytecie, nie musiał pisać sylabusów, dbać o liczbę cytowań w międzynarodowych publikacjach, choć mając ich teraz tyle, mógłby zdobyć wiele grantów. To inni go studiują, piszą o nim doktoraty i habilitacje – on po prostu myślał. A robił to namiętnie, chodziło mu bowiem o coś dla niego najważniejszego: o prawdę człowieka jako jednostki. W Dzienniku pisał: „każda jednostka ma nieskończoną rzeczywistość” oraz „każde jednostkowe życie jest niewspółmierne do jego konceptualizacji”. Oczywiście wyrażał w ten sposób swój sprzeciw wobec abstrakcyjnego systemu Hegla, ale w moim przekonaniu sprawa jest jeszcze bardziej złożona. Czytam w Nienaukowym zamykającym post scriptum... „Moja główna myśl sprowadza się do tego, że w potoku nieustannie narastającej współcześnie wiedzy zapomniano, co to znaczy egzystować i jakie znaczenie posiada wewnętrzność i że nieporozumienia między spekulacją i chrześcijaństwem na tej podstawie musiałoby się dać wyjaśnić”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.