Tak postawione pytanie może brzmieć prowokacyjnie, jeśli rozumieć je szerzej niż tylko jako pytanie o źródła biologicznego instynktu przeżycia. Do szerszej interpretacji inspiruje forma pytania, podkreślająca, że odnosi się ono do człowieka. Człowiek zaś nie jest tylko istotą biologiczną i jego funkcjonowanie nie jest zdeterminowane ani jedynie, ani głównie przez instynkty. Może czegoś chcieć, bądź nie chcieć i odpowiednio do tego reagować i podejmować decyzje.
Niestety otaczająca nas dziś rzeczywistość pokazuje, że maleją szanse na zapewnienie człowiekowi warunków szczęścia. Zmaterializowanie życia, myślenie i działanie oparte na kryteriach rynkowych i konsumpcyjnych, bezwzględna konkurencja i towarzyszący jej egoizm, nietrwałość więzi międzyludzkich połączona z instrumentalnym traktowaniem siebie i innych – muszą wywoływać zanik nadziei i słabnięcie motywacji wewnętrznej. Szczęście – a zatem wartość życia – mierzona jest obecnie głównie skutecznością w dążeniu do sukcesu, akceptacją społeczną, silną pozycją na rynku, zasobami materialnymi zapewniającymi oczekiwany poziom przyjemności i możliwości nieograniczonej konsumpcji. Człowiek o słabej pozycji na rynku, niewielkich zasobach materialnych, małej atrakcyjności społecznej, z wątpliwymi szansami na sukces, nawet jeśli nie czuje się „odpadem” (wg klasyfikacji socjologa Z. Baumanna), nie bardzo ma motywację do życia, trudno mu znaleźć wiarygodne wartościowe cele i uwierzyć w możliwość ich realizacji, dostrzec kogoś, komu zależałoby na jego życiu i z kim więź nadawałaby sens wysiłkowi.
Jeśli do tej charakterystyki dodamy bardzo silną dziś potrzebę wolności, uznawanej za jedną z najwyższych wartości ludzkich, a rozumianą jako absolutna, niczym nieograniczona, przysługująca człowiekowi swoboda decydowania o sobie, chęć życia staje się wolnością dążenia do współczesnej wizji szczęścia za wszelką cenę, wszelkimi środkami, tak długo, jak to jest możliwe. Gdy możliwości się kończą, pozostaje perspektywa wolności decyzji o zakończeniu własnego życia. Świadomość posiadanej wolności wyboru bez ograniczeń sprawia, że „chęć życia” prowadzi coraz częściej do unikania trwalszych decyzji wyznaczających możliwość kolejnych wyborów. Pojawia się lęk przed stabilizacją, zamknięciem perspektyw, ograniczaniem szans. Brak wierności ludziom, sprawom, zobowiązaniom spotyka się z argumentami: „chcę jeszcze pożyć”, trzeba „korzystać z życia”. Współczesny człowiek znalazł się więc w pułapce własnej kultury: chce żyć przyjemnie i możliwie bez wysiłku, a równocześnie sensownie, z poczuciem satysfakcji, w dobrych relacjach z innymi.
Ten niepokojący obraz rzeczywistości niejako dopełnia i równocześnie wyjaśnia zjawisko postępującej sekularyzacji, słabnięcia wiary, a co za tym idzie, utraty świadomości, kim jest człowiek jako osoba, jaki ma cel, jaki jest sens jego życia w świetle wiary.
Perspektywa wiary całkowicie zmienia kierunek szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego człowiek chce żyć, dopowiadając: dlaczego człowiek może chcieć żyć?
Z takiego punktu widzenia człowiek jako osoba jest wolny, ale rozumny i odpowiedzialny. Do jego osobowej istoty należy potrzeba i zdolność kierowania się ku wartościom wyższym. Dlatego, choć w różnym stopniu, czuje, że chce żyć, żeby poznawać świat, zachwycać się nim, wnosić weń coś dobrego, wzbogacać go. Ma wszelkie dane, by osiągnąć cel, jakim jest zbawienie, wieczność z Bogiem. Ma również odpowiednie „wyposażenie” i potencjał. Wszystkie jego sfery – fizyczna, psychiczna i duchowa – są mu dane przez Boga po to, by mógł zrealizować przewidziane w Bożym planie tylko dla niego i zaproponowane mu do wolnej decyzji zadania, stanowiące jego życiowe powołanie. Jako dziecko Boże ma bezwarunkową, osobową godność ludzką, której świadomość zapewnia poczucie i zrozumienie niezwykłej własnej wartości. Ma potencjał i gwarancję spełnienia siebie poprzez bycie bezinteresownym darem dla innych. Do przeżywania pełni życia osobowego ma nadprzyrodzoną pomoc – miłość Boga, światło Ducha Świętego, obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie i wzór Jego życia. Może prosić o wstawiennictwo świętych. Ma daną wspólnotę, w której wszyscy wspierają się na drodze do zbawienia – Kościół.
Człowiek prawdziwie wierzący chce żyć, ponieważ zdaje sobie sprawę i przyjmuje, że każde życie jest darem Boga, żadne nie jest przypadkiem, niepotrzebnym „kaprysem losu”. Chce żyć, bo wierzy, że ma niepowtarzalne zadanie w trwającym wciąż stwarzaniu świata według planu Bożego. Jest posłany, bowiem – jak każdy chrześcijanin – jest wezwany do realizowania posłannictwa Kościoła. Chce żyć, bo jest kochany, powołany do życia z miłości i ma nieść miłość, wprowadzać miłość Bożą w rzeczywistość świata i życie innych ludzi, świadczyć o niej.
Warunkiem takiego stosunku do życia jest świadoma wiara, realizowana na co dzień przez odpowiednie postawy. I świadomość ta, i postawy wymagają rzetelnej znajomości i stałego pogłębiania zrozumienia własnej religii, respektowania w innych i w sobie godności osobowej, aktywnego uczestniczenia w życiu, a tym samym w posłannictwie Kościoła. Zadania te przybliża i wyjaśnia współczesnym chrześcijanom nauczanie Soboru Watykańskiego II.
Przyjęcie perspektywy wiary nie zawiesza wykrytych przez naukę prawidłowości i ustaleń. Człowiek wierzący ma wewnętrzną motywację do życia, ma cele, które uważa za najwyższe wartości, wierzy w istnienie pozytywnych dróg ich realizacji i w sens własnego udziału w ich podejmowaniu. Nie tylko dąży do szczęścia, ale przeżywa je w codziennym wysiłku realizowania własnego powołania, a przede wszystkim w kontakcie z Bogiem. Można więc powiedzieć, że człowiek powinien chcieć żyć, bowiem jego życie nie jest ani jego własnością, ani wyłącznie jego prywatną sprawą. Jest powołaniem, to znaczy wielkim wyzwaniem i zaproszeniem do współpracy z Bogiem i w tym sensie jest Bożym darem dla innych.
Wychowanie człowieka, który nie tylko chce żyć, ale wie dlaczego, powinno stwarzać warunki sprzyjające poczuciu szczęścia w życiu osobistym i rodzinnym, w pracy, w kontaktach z ludźmi, w sytuacjach odpoczynku. Przede wszystkim jednak musi być zakorzenione w takiej koncepcji człowieka, która potrafi wskazać jasny cel i sens życia. W świetle wiary wychowanie musi zaś być głównie przygotowywaniem do szukania odpowiedzi nie na pytanie „dlaczego?”, ale „po co?” i „dla kogo żyję i chcę żyć?”.
***
Redaktorzy kluczowym tematem numeru uczynili podobnie brzmiące, ale mocniejsze w wydźwięku i głębsze znaczeniowo pytanie „dla czego chce żyć człowiek?”. W kontekście przedstawionych tu rozważań odpowiedź stanowi ich konkluzję. Jeśli człowiek dojdzie już do tego, dlaczego chce żyć (z jakich powodów? jakie są przyczyny odczuwanej woli życia?), może i powinien przekroczyć tę sferę wiedzy o sobie, życiu i świecie, wytrwale szukając ogólniejszego sensu. Jego odkrycie pozwala zrozumieć i uświadomić sobie, dla czego chce się żyć, dla jakich celów i wartości. Stąd już prosta droga do odpowiedzi na kończące tekst pytania: po co się żyje? a w świetle wiary – dla kogo pragnie się żyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.