Polski kalejdoskop

Niedziela 35/2013 Niedziela 35/2013

O kaczkach, zającach, wilkach i szczawiu, czyli o politycznej rywalizacji i interesie społeczeństwa, z prof. Zdzisławem Krasnodębskim rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Czy – zdaniem Pana Profesora – PiS wpisze się łatwo w taki straceńczy dla siebie scenariusz?

– Myślę, że kierownictwo tej partii zdaje sobie sprawę z tego, iż taki wariant jest całkiem możliwy, i zdaje sobie też sprawę z tego, w jakim stanie przejmie państwo, oraz z tego, że nie będzie miał wiele czasu, żeby dokonać trudnych zmian. Ale wydaje się, że prezes Kaczyński traktuje rzecz w kategoriach obowiązku i uważa, że w razie wyższej konieczności trzeba podjąć i taką próbę...

– Jak Pan ocenia gotowość programową PiS do przejęcia władzy?

– Jestem zawsze sceptyczny, gdy chodzi o zbyt szczegółowe programy partii politycznych. Ważny jest program ramowy, filozofia zamierzonego działania. W programie PiS ta filozofia jest zarysowana dosyć jasno. Wynika z niej, że PiS chce budować Polskę solidarną, a nie liberalną. Ale są też w tym programie i bardziej szczegółowe propozycje dotyczące np. służby zdrowia i działań koniecznych do podjęcia, by polska gospodarka mogła nadal opierać się na węglu. Z pewnością więc nie powtórzy się to nieprzygotowanie do rządzenia z 2005 r. Wtedy PiS był partią tylko „kilku tematów”, dziś ma już bardziej rozbudowane zaplecze merytoryczne. Ponadto sytuacja polityczna jest teraz bardziej klarowna.

– Mimo wszystko jednak nie łatwiejsza. Mówi Pan, Panie Profesorze, że „era Tuska wydobyła złe cechy ze społeczeństwa, stworzyła system zbiorowej korupcji”. Co z tym począć?

– Tak uważam i zdaję sobie też sprawę z tego, jak trudno będzie to zło przezwyciężyć... Jednak oprócz PiS-u nie widzę żadnej innej siły politycznej i żadnego innego polityka, oprócz Jarosława Kaczyńskiego, który mógłby tego dokonać. Być może za 30-50 lat jeszcze się ktoś taki pojawi... Teraz ta naprawa zależy tylko od zdecydowania i konsekwencji PiS-u.

– I niestety, także od PR. Pan Profesor poucza, że: „Nie powinno się przemilczać ważnych tematów, ale należy je podejmować z zachowaniem rozsądku i rozwagi”. Mniej i ciszej o Smoleńsku?

– Zdecydowanie nie. Chodzi o zachowanie proporcji i miary. Wbrew zarzutom, PiS nie był i nie jest partią tego jednego tematu. Starano się to wielokrotnie udowodnić, ale nie udawało się przebić przez zaporę medialną. To w interesie obozu rządzącego było redukowanie PiS-u do sprawy smoleńskiej. Bez względu na wszystko „Smoleńsk” długo jeszcze pozostanie w Polsce sprawą centralną, fundamentalną. Myślę nawet, że te nowe narodowe tendencje wśród młodzieży w jakiś sposób się z nią łączą. I właśnie z uwagi na młode pokolenie PiS powinien prowadzić politykę rzeczową, bez żadnych udziwnień, zwrotów akcji, bez żadnego przebierania się w inne szaty, imitowania kogokolwiek, a też twardą i stanowczą.

– Pan Profesor przestrzega, że „PiS nie powinien iść w kierunku imitowania PO”. Co to znaczy?

– Przestrzegam przed tym, żeby w sondażowym wyścigu nie przejmować stosowanych przez PO metod tandetnego PR. Moim zdaniem, to właśnie z tego zachwytu nad skutecznością budowania wizerunku Donalda Tuska i jego partii wzięły się na prawicy te pomysły tworzenia nowych, „ładniejszych” partii, z przywódcami, którzy dobrze prezentują się w telewizji.

– Czy Pan Profesor uważa, że to „rozcieńczanie” prawicy przez kolejne odejścia z PiS-u brało się z próżności niektórych polityków i właśnie jako takie okazało się potem politycznie nieistotne?

– Tak. To zjawisko wydawało się groźne, gdy w 2010 r. po kampanii prezydenckiej spisywano już PiS na straty, gdy wróżono, że będzie małą partią. Wtedy niecierpliwi młodzi ludzie zaczęli odchodzić, sądząc, że niesieni swoją popularnością w mediach stworzą jakąś realną konkurencję dla PiS i dla PO. Wtedy to było dosyć groźne dla prawicy, ale szybko okazało się śmieszne i dziecinnie naiwne.

– Dość poważnie wyglądają za to dzisiejsze pomysły polityczne młodych ludzi na tzw. skrajnej prawicy. Rośnie realna konkurencja dla PiS?

– PiS rzeczywiście będzie miał pewien kłopot, bo przecież nie może tej młodzieży odepchnąć, racjonalne byłoby raczej jej przyciągnięcie i wspieranie. Zawsze miałem poczucie, że młodzież polska jest zbyt spokojna, pasywna, za mało ambitna. I moim zdaniem, bardziej na tym właśnie polega dziś problem z polską młodzieżą niż na jej skrajnie prawicowych sympatiach. Należy się więc tylko cieszyć z tego rozkwitu uczuć narodowych. I trzeba sporej zręczności oraz uczciwości politycznej, aby ta pozytywna energia polskiej młodej prawicy nie przekształciła się w szowinizm, żeby pozostała cennym patriotyzmem.

– Wciąż jednak uważa się, że słabością PiS-u jest nieumiejętność przemawiania do młodzieży.

– Tym bardziej trzeba postawić na młodzież. Pokolenie bohaterów „Solidarności” powinno już odejść w cień, zamienić się w obiekty muzealne. Jest tyle rzeczy do zrobienia, że musimy elitę polskiej młodzieży wciągnąć w realizację wielkiego polskiego projektu.

– Gdyby się to udało, to byłby zwrot na miarę najnowszej historii Polski! Będzie trudno.

– To prawda. Przed nami wielki narodowy test. Wiadomo, że się nie uda w stu procentach, ale niech się powiedzie choćby w siedemdziesięciu! Za podporę mamy dobry przykład Węgier, a ponadto wydaje się, że w ostatnich latach polskie społeczeństwo dojrzało. Ludzie nie wierzą już w te androny, które jeszcze nie tak dawno opowiadano, np. że kapitał nie ma narodowości, że nie jest ważne, kto jest właścicielem mediów... Na szczęście, wydaje się, że te wszystkie dziecięce choroby już minęły.

– Także w klasie politycznej?

– I tu pojawiły się pozytywne zjawiska. Prawa strona zrozumiała, że musi się lepiej zorganizować, że ważne są instytucje i gospodarka w polskich rękach. Następuje też coraz bardziej klarowna polaryzacja sceny politycznej.

– Prawdziwa i gruntowna zmiana w Polsce i zmiana Polski jest realna?

– Ta zmiana już zachodzi. Ludzie powoli uczą się tego, że są obywatelami. Świadczą o tym miliony podpisów zbieranych w różnych ważnych sprawach. To wszystko dzieje się poza partiami establishmentu, poza oficjalną polityką. Polskie społeczeństwo ma teraz dwie możliwości: albo wybierze jakaś kontynuację rządu PO, albo zdecydowaną zmianę i wtedy powierzy rządy PiS-owi. Jest też trzeci wariant – którego nadal nie można wykluczyć – że Polacy zdecydują się tkwić w niejednoznaczności, bezwładności i przyzwoleniu na to, by ktoś inny decydował o ich losie.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...