Któż jak Bóg 4/2025Tworzy wielogłosowe chóry na dobrym poziomie także z ludzi, którzy nie śpiewają profesjonalnie. Lubi mówić o uczestnikach warsztatów, że są nieoszlifowanymi diamentami
Hubert Kowalski jest kompozytorem i dyrygentem tworzącym m.in. muzykę liturgiczną. Studiował dyrygenturę chóralną w Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie w 2007 r. założył orkiestrę ICON złożoną ze studentów i absolwentów uczelni.
Przeszyty przez słowo
Jako młody chłopak uczył się gry na kontrabasie w szkole muzycznej. W tym czasie został zaproszony do kościoła dominikanów, by zagrać w orkiestrze podczas Wigilii Paschalnej. Miejscowy dominikanin, o. Andrzej Bujnowski OP, dostrzegł w nim talent. Zaproponował Hubertowi, żeby ten pojechał z nim i grupą nieznanych mu ludzi na warsztaty muzyczne do Ludźmierza. Podczas spotkań było sporo modlitwy charyzmatycznej, która naszemu dzisiejszemu bohaterowi wydawała się dziwna. Przeżył moment kryzysowy i chciał wracać do domu. Zanim podjął ostateczną decyzję, poszedł jednak na wieczorną modlitwę.
– Odczuwałem jakąś wewnętrzną walkę, niepokój i wtedy, przy brzmieniu pięknej, granej na żywo muzyki przeczytano fragment z 1 Księgi Samuela (16,23) „A kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował od niego”. Gdy padły te słowa, usłyszałem przejmujący krzyk kogoś w środku sali. Zobaczyłem, jak ktoś podchodzi do tej osoby i się przy niej modli. Cały czas towarzyszyła mi myśl, żeby opuścić to miejsce i to spotkanie. Pomyślałem, że przeczytane przed chwilą słowo się urealnia. To bardzo mnie dotknęło i postanowiłem zostać do końca modlitwy. Następnego dnia zauważyłem brak towarzyszącego mi niepokoju, czułem, że coś się we mnie zmieniło, ale nie wiedziałem do końca co – wspomina kompozytor.
Po powrocie z warsztatów muzycznych ciągnęło go, żeby o tym osobistym doświadczeniu Boga opowiadać innym. Było to dla niego samego zaskakującym pragnieniem. Wrócił z Ludźmierza z chęcią, aby „na własnym podwórku” śpiewać to, co było wykonywane podczas warsztatów. W środowisku osób będących wówczas w Ludźmierzu szybko powstał zespół „Deus Meus” grający muzykę chrześcijańską. Grupa wydała w 1995 r. pierwszą taśmę magnetofonową pt. „Hej Jezu!”. Utwory z niej stały się chrześcijańskimi „hitami”, śpiewanymi na pielgrzymkach i podczas różnych spotkań modlitewnych.
Warsztaty inne niż wszystkie
Od lat dyrygent zapraszany jest do prowadzenia warsztatów muzyki liturgicznej w Polsce i za granicą. Według Huberta Kowalskiego nawet dobre kazania czy inicjatywy ewangelizacyjne nie mają często takiej siły oddziaływania, jaką ma muzyka. – Muzyka jest czymś neutralnym. Kiedy zachęcam kogoś do jej współtworzenia, to on nie musi się od razu zastanawiać, jaki to ma dla niego sens duchowy. Nie sprawdzam nikomu stanu jego wnętrza; wszyscy – niezależnie od tego czy są blisko, czy daleko od Kościoła – czują się zaproszeni – opowiada. I dodaje, że w doświadczeniu estetycznym – współtworzeniu i przeżywaniu muzyki – zamknięte serca ludzi zaczynają się lekko otwierać. Wówczas rodzi się szansa, że głębiej usłyszą Słowo Boże. Ludzie mówią: „przyjechaliśmy na warsztaty muzyczne, a w zasadzie przeżyliśmy rekolekcje”.
Kiedy córka Huberta Kowalskiego szła do I Komunii Świętej, kompozytor wpadł na pomysł, aby stworzyć chór złożony z rodziców dzieci pierwszokomunijnych. Od tamtej pory co roku przygotowuje do uroczystości grupę 20-30 osób. Śpiew wielogłosowego chóru z
towarzyszeniem kwartetu smyczkowego jest uwieńczeniem całorocznych prac. – Zapraszam wszystkich chętnych. Okazuje się, że muzyczne przygotowania do przeżywania I Komunii Świętej własnych dzieci dają rodzicom nowe, głębsze doświadczenie. Pozwalają w inny sposób spojrzeć na życie w wierze. Często po uroczystości proboszczowie opowiadają mi, że wielu rodziców, dzięki swojemu zaangażowaniu w chór, zaczyna regularnie uczestniczyć w niedzielnej Mszy Świętej – wskazuje muzyk.
Dyrygent podkreśla, że życie w wierze to dla niego inspiracja Ducha Świętego. – Bóg jest wciąż na nowo obecny w mojej codzienności. Przemawia do mnie przez Biblię i daje świeże refleksje. Nie czuję się znudzonym wykładowcą jeżdżącym na warsztaty. Nigdy nie wiem, co będzie się działo na spotkaniach muzycznych i czym zostanę zaskoczony – przekonuje Hubert Kowalski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |