Tak jakby tam był od wielu lat

Niedziela 41/2013 Niedziela 41/2013

Trzydzieści pięć lat temu, w drugim dniu konklawe po niespodziewanej śmierci Jana Pawła I, 16 października 1978 r. ok. godz. 17.15, 111 kardynałów, ku osłupieniu całego świata, wybrało na papieża arcybiskupa Krakowa kard. Karola Wojtyłę. Był on pierwszym od 455 lat papieżem nie-Włochem i pierwszym Słowianinem na Stolicy św. Piotra. Po latach okazało się, że drugi z Polaków uczestniczących w tamtym pamiętnym konklawe – prymas Polski kard. Stefan Wyszyński także był „papabile”. Zdecydowanie jednak, jak wynika z jego zapisków, zaoponował, kiedy grupa kardynałów chciała wysunąć jego kandydaturę

 

Paweł VI z kolei odstawił w kąt „sedia gestatoria”, czyli specjalną lektykę, w której noszono papieża, a za jego pontyfikatu stracili pracę tacy watykańscy urzędnicy, jak podczaszy, czyli dworzanin podający papieżowi przy stole wino, czy koniuszy (w Watykanie nie było już stajen).

Niemniej do czasów Jana Pawła II papieże zawsze musieli liczyć się z tym, co im wolno, a czego nie wolno, aby nie naruszyć wielowiekowej tradycji, i poruszali się po trasie, którą wytyczał im ceremoniarz papieski.

Już pierwsze chwile pontyfikatu nowego papieża zwiastowały, że chce on zrezygnować z drobiazgowo przestrzeganej etykiety na rzecz duszpasterskiej prostoty po to, aby być blisko ludzi. Zgodnie z tradycją, tuż po wyborze papieże ukazywali się w loggii Bazyliki Watykańskiej tłumom wiernych zgromadzonym na Placu św. Piotra, aby udzielić im błogosławieństwa. Jan Paweł II znacznie wzbogacił tę tradycję. Przedtem jednak wdał się w utarczkę słowną z ceremoniarzem, który obstawał przy tym, że papież po udzieleniu błogosławieństwa powinien się wycofać z balkonu. Papież w drodze do loggii, skąd miał się ukazać po raz pierwszy, nie dawał za wygraną i przekonywał ceremoniarza, że nie może przecież nie przemówić do ludzi, którzy przyszli się z nim spotkać. Ten był jednak nieprzejednany. Nastąpiło tutaj zderzenie dwóch mentalności: pasterskiej i urzędniczej, która z tradycji czyniła bożka. W tej konfrontacji zwyciężył papież Jan Paweł II, który wyszedł na balkon z otwartymi ramionami, jakby chciał objąć cały świat. Przemówił do wiernych, z miejsca zdobywając sobie ich sympatię. Burząc starą tradycję, Jan Paweł II stworzył nową, a za jego przykładem poszli Benedykt XVI i Franciszek, którzy również przemówili do wiernych z loggii Bazyliki św. Piotra.     

Od pierwszych dni pontyfikatu media prześcigały się w podawaniu nowych „wyczynów” Ojca Świętego, do jakich Włosi i zresztą cały świat nie byli przyzwyczajeni.

„Habemus klapam”

Wiadomość o wyborze Jana Pawła II dotarła do rodaków Papieża z opóźnieniem, choć komuniści wiedzieli o tym wcześniej. Jeszcze przed ogłoszeniem tej informacji w radiu i telewizji członek partii, wybitny aktor Tadeusz Łomnicki zadzwonił do Haliny Królikiewicz-Kwiatkowskiej, aby pogratulować jej, że jej kolega został wybrany na papieża. Do zwykłych obywateli wiadomość ta dotarła znacznie później, chyba że ktoś słuchał zagranicznej rozgłośni.

Starano się pomniejszyć rangę wydarzenia. „Trybuna Ludu”, organ Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, dała wprawdzie informację o wyborze Papieża Polaka na pierwszej stronie gazety, ale bardzo lakoniczną. Sąsiadowały z nią informacje o wykopkach ziemniaków prowadzonych przez kółka rolnicze oraz o partyjnej konferencji poświęconej pracy wychowawczej i walce ideologicznej środków masowego przekazu.

Wieści z Rzymu bardzo zaniepokoiły polskich komunistów. „O rany boskie!” – miał powiedzieć I sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edward Gierek, kiedy Stanisław Kania poinformował go o wyborze kard. Karola Wojtyły na papieża. Gierek był między młotem a kowadłem. Podzielał poczucie dumy Polaków, że ich rodak został papieżem, z drugiej strony uważał, że to największy przeciwnik ideologiczny, który rządzącej w Polsce partii komunistycznej przysporzy wielu kłopotów. Trafnie ujął to partyjny pisarz Władysław Machejek, który wybór Papieża Polaka obwieścił słowami: „Habemus klapam”. Kierownictwo PZPR pocieszało się jednak tym, że dzięki Janowi Pawłowi II podniesie się autorytet socjalistycznej Polski na arenie międzynarodowej. Józef Czyrek dodawał towarzyszom otuchy słowami: „Ostatecznie lepszy Wojtyła jako papież tam niż jako prymas tu” (powszechnie uważano, że metropolita krakowski będzie następcą kard. Stefana Wyszyńskiego na urzędzie prymasowskim). 

Do Gierka dochodziły pomruki niezadowolonych towarzyszy radzieckich, którzy za wybór Papieża Polaka obwiniali zbyt miękkich wobec Kościoła polskich komunistów. W komentarzach medialnych pojawiły się głosy, że decyzja kardynałów to wyzwanie rzucone wielkiemu imperium – Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Jacek Moskwa w swojej znakomitej biografii „Droga Karola Wojtyły” przytacza karykaturę z pierwszej strony rzymskiego dziennika „La Repubblica”. Biały dym z komina Kaplicy Sykstyńskiej bucha w twarz kominiarzowi, zrzucając go z drabiny. Kominiarz ma charakterystyczną twarz Leonida Breżniewa, sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Prozaiczny początek

Nowego papieża nie przytłoczyły ani ogrom dziedzictwa, jakie przejął, ani bezmiar nowych obowiązków, ani brzemię odpowiedzialności i oczekiwań, jakie zaczęto wiązać z jego osobą. Dzięki otwartej postawie i serdeczności pozyskał także sympatię i uznanie Włochów pracujących w Kurii Rzymskiej, obawiających się, że „straniero” zrobi nowe porządki.

„Już od pierwszego dnia po wyborze Ojciec Święty zachowywał się, jakby w Pałacu Apostolskim był od wielu lat” – wspominał kard. Stanisław Dziwisz, sekretarz Papieża.

Kiedy w mediach nie milkły komentarze, w Warszawie, na Kremlu i w całym bloku wschodnim komuniści niepokoili się, co z tego wyboru może wyniknąć dla „jedynie słusznego systemu”, a w Ojczyźnie nowego Papieża ludzie szaleli ze szczęścia, dwóch Polaków, nowych lokatorów Pałacu Apostolskiego – Papież i jego sekretarz ks. Stanisław Dziwisz – usiadło nad kartką papieru i ołówkiem wypisało punkty, co mają zrobić następnego dnia. Tak zaczynał się niezwykły pontyfikat wielkiego papieża, choć 16 października 1978 r. nikt jeszcze tego nie mógł przewidzieć.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...