Józef Kalinowski (imię zakonne Rafał) urodził się 1 września 1835 r. w rodzinie o bogatych tradycjach patriotycznych. Jego ojciec kochał Ojczyznę i ten ideał usiłował przekazać w procesie wychowawczym swoim dzieciom, jak się potem okaże, analizując życie jego syna Józefa – bardzo skutecznie.
Dom rodzinny
Wiara, nauka i patriotyzm to były ideały, które miały poczesne miejsce w rodzinie Kalinowskich. Andrzej Kalinowski (ojciec Józefa, późniejszego Rafała) bardzo dbał o należyty poziom intelektualny swoich dzieci, dlatego posyłał je na wyższe i bardzo dobre uczelnie, by tam nabywały wiedzy i mądrości. Dwukrotnie owdowiały, trzykrotnie ożeniony, doczekał dziewięciorga dzieci, nad których wychowaniem religijnym troskliwie czuwały kolejno jego żony. Tak więc podział obowiązków w rodzinie Kalinowskich oparty był na wewnętrznym porządku: matka – kształtowała ducha, ojciec – intelekt. Skądinąd było to bardzo rozsądne logistycznie rozwiązanie i jak się dalej okaże, zdało celująco egzamin w życiu syna Kalinowskich, Rafała.
Duchowe rozterki
Józef Kalinowski, zanim stał się Rafałem, był studentem, pilnym, przykładającym się do nauki, ale potrafił też krytycznie ocenić dany kierunek i miał odwagę samodzielnie podjąć decyzję o zmianie profilu swej edukacji, gdy np. przeniósł się z Uniwersytetu Agronomicznego, który nie odpowiadał mu programowo, na Akademię Inżynierską w Petersburgu, szukając dla siebie jak najlepszej drogi. Wstąpił również do wojska. Jako dobry student ukończył studia w stopniu podporucznika, a już rok potem był porucznikiem – znać tu efektywność wychowawczą ojca, bo syn ukończył studia i jako młody człowiek z należytym wykształceniem uczestniczył w budowie linii kolejowej Odessa – Kijów – Kursk. Dalsze jego losy mogą sugerować, jakoby wysiłki matki, by wychować syna na człowieka bogobojnego i religijnego, nie były skuteczne, jednak nie jest to do końca prawda. Owszem, młody Józef przeżywa jeszcze przed trzydziestką, i tuż po, głębokie wahania natury religijnej, przechodzi ciężki etap pewnego odseparowania od sakramentów świętych poprzez świadome ich unikanie, zaniedbanie życia religijnego objawiające się w stronieniu od modlitwy, albo trudnościami podczas niej. Józef miał również epizod nie chodzenia na Mszę świętą w niedzielę i wieloletnie życie bez sakramentu spowiedzi. Nie był to jednak wybór wynikający z jego lenistwa, ale raczej z pewnych rozterek duchowych. Stan ten długo nie dawał mu spokoju, Józef zaczyna mocniej zastanawiać się nad swoim życiem, pragnie rozeznać powołanie. Jest przecież w gruncie rzeczy człowiekiem wewnętrznie ukształtowanym, wychowanym w atmosferze zdrowej pobożności, nie potrafi poradzić sobie z sytuacją wewnętrznego rozdarcia i duchowego dysonansu, który przeszkadza mu coraz bardziej i utrudnia normalne życie.
Jego wewnętrzna natura nie szuka dla siebie wygody, dlatego też wielkodusznie przyjmuje pod swój dach ubogiego i opiekuje się nim. Zakłada niedzielną szkółkę dla rzemieślników, do której bardziej niż rekrutuje, przygarnia tych najuboższych, tym samym pomagając im odnaleźć się w życiu. Wtedy też Józef zapada na zdrowiu, co staje się bezpośrednią przyczyną jego rezygnacji ze służby wojskowej. Bierze jednak udział w powstaniu styczniowym, skoro już wybuchło, by zaprowadzić dyscyplinę w oddziałach powstańczych. Przecież jest wojskowym, zna się na tym jak mało kto. Niestety, i on sam wśród innych powstańców doczekuje się ostatecznie ciężkich represji i zostaje skazany na Sybir w marcu 1864 roku.
Jego początkowy wyrok śmierci zostaje po licznych zabiegach znajomych i rodziny zamieniony na 10 lat ciężkiej katorgi. W czasie odbywania kary, która skrócona została o połowę, nadal nurtują go duchowe rozterki i niepewności – może jeszcze bardziej dotkliwe. W takim stanie przebywa 10 lat, dopiero po tym czasie przystępuje do sakramentu pokuty i pojednania, co otwiera go na głębokie zrozumienie prawd wiary i umiejętność autorefleksji.
Nowy człowiek – Rafał
Od tej pory codziennie uczestniczy w Najświętszej Ofierze, a co tydzień dostępuje miłosierdzia Bożego w konfesjonale. Józef, prowadząc w skupieniu bogobojny styl życia, nie pozostaje jednak ślepy ani głuchy na potrzeby bliźnich, dostrzega je jeszcze wyraźniej, gdyż obok ubóstwa materialnego widzi – o wiele bardziej dotkliwe ubóstwo duchowe. Dlatego też prócz udzielanych darmo korepetycji z różnych przedmiotów przygotowuje zaniedbaną religijnie młodzież do Pierwszej Komunii świętej. Ludzie widzą jego ofiarność i nieprzeciętne umiejętności, dlatego z czasem zostaje mianowany wychowawcą w szkółce parafialnej dla sierot w Irkucku – to wszystko dzieje się podczas odbywania kary zsyłki. Wtedy też właśnie pojawia się pierwsza ukonkretniona myśl o kapłaństwie. Józef po czasie zastanowienia i modlitwy przywdziewa zgrzebny zakonny habit i staje się Rafałem – nowym człowiekiem. Święcenia kapłańskie przyjmuje, mając 46 lat – będąc więc już człowiekiem w pełni dojrzałym, składa też śluby zakonne, stając się karmelitą, a posługę swą rozpoczyna w Czernej nieopodal Krakowa, ciesząc się u swych przełożonych i wiernych opinią człowieka łagodnego, pracowitego i roztropnego. Przybywają do jego konfesjonału rzesze penitentów, zasłynął bowiem wyjątkową łaskawością w udzielaniu duchowych porad, z delikatnością i spokojem potrafił ukoić niejedno sumienie, które szukało Bożego wybaczenia. Był bardzo dobrym kierownikiem duchowym – niejako paradoksalnie wcześniej nie przystępując do sakramentu spowiedzi przez 10 lat! „Niezbadane są Boże wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi”. Ze względu na niebywałą umiejętność w wychowywaniu młodego pokolenia Rafał zostaje wybrany, by być wychowawcą w nowym Niższym Seminarium w Wadowicach. Jego ofiarną posługę jednak przerywa choroba, która uniemożliwia mu normalne życie. Dlatego rezygnuje z bycia wychowawcą i po krótkich epizodach ozdrowieńczych umiera 8 lat później w 1907 r.
Po jego śmierci nikt nie miał wątpliwości, że odszedł kapłan oddany Bogu i człowiekowi, dlatego wszczęty zostaje proces beatyfikacyjny. Wiele osób urzędowo zaświadczyło o gorliwości i miłości ojca Rafała Kalinowskiego. Wielokrotnie mówiono o jego kierownictwie duchowym jako czymś niezwykłym, podkreślano ponadto jego delikatność i sprawiedliwość, a także uczciwe wypełnianie swoich obowiązków. Wskazywano na jego ofiarność w pracy na rzecz ubogich, zwłaszcza dzieci i młodzieży zaniedbanych intelektualnie i religijnie – jaki przedziwny skutek pracy jego rodziców, którzy taki sam wysiłek wychowawczy włożyli w młodego Józefa, zanim ten stał się Rafałem i oddał swe życie na służbę Bogu i człowiekowi. Przyniósł owoc – stokrotny...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.