O przepełnionym modlitwą i w pełni oddanym Bogu życiu bł. Jana Pawła II oraz wielkim znaczeniu jego postawy dla rozwoju naszej wiary ks. Radosławowi Warendzie SCJ opowiada ks. Stanisław Mieszczak SCJ.
Niespełna trzy lata minęły od beatyfikacji, a już mamy kanonizację Jana Pawła II. Czy jest nam ona potrzebna aż tak szybko?
To pytanie jest jak najbardziej uzasadnione i często się je słyszy, ale nawet biorąc pod uwagę, czym są beatyfikacja i kanonizacja, musimy powiedzieć, że istotnej różnicy między tymi dwoma aktami nie ma. Jest tylko różnica prawna. W gruncie rzeczy to nic innego jak akt Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, który stwierdza to, co dostrzega w Kościele: wierni wierzą, że za pośrednictwem tego konkretnego człowieka Pan Bóg w szczególny sposób realizował i realizuje nadal dzieło swojego zbawienia. Ponieważ to wołanie o kanonizację Jana Pawła II rozpoczęło się już w momencie jego pogrzebu, to wydaje się, że były naciski ze strony wiernych. Oczywiście były i do dzisiaj są grupy, które sprzeciwiają się jego kanonizacji, ale często argumenty, jakie przedstawiają, nie dotyczą spraw Kościoła, ale kwestii politycznych czy nawet społecznych.
Skoro było pewne ciśnienie społeczne, aby ojciec święty został ogłoszony świętym, dlaczego zachowano jednak ten stopień beatyfikacji, chociaż chodziło o kult światowy, a nie jedynie regionalny?
Decyzja papieża Benedykta XVI okazała się rzeczywiście prorocką. Można było bowiem popłynąć na fali emocji i od razu ogłosić Jana Pawła II świętym. Byłoby wielkie wydarzenie, zgodne z dawną tradycją Kościoła. Jednak ta praca na poszczególnych etapach polegająca na udokumentowaniu nadzwyczajnych łask ukazała wielkość tego człowieka. Zrozumieliśmy jeszcze bardziej, jak ta postać jest dziś potrzebna człowiekowi i ile zrobiła dla Kościoła.
Cud, który został uznany do kanonizacji, dokonał się właśnie w trakcie beatyfikacji. Kobieta, która oglądała transmisję i zaczęła się w tym momencie modlić, doświadczyła tej łaski.
Ale tych cudów jest bardzo dużo. Przy okazji promocji jednej z ostatnich książek na temat Jana Pawła II dawny rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej mówił, że sam był świadkiem tylu nadzwyczajnych wydarzeń, które jako medyk nie jest w stanie opisać za pomocą kryteriów naukowych czy medycznych. Pan Bóg właśnie w ten sposób daje znać, że nadal działa przez Jana Pawła II w Kościele.
Jan Paweł II wspominał w czasie jednej z pielgrzymek do Polski, że potrafimy papieżowi bardzo głośno klaskać, jednak ze słuchaniem go mamy już nieco większy problem.
Rzeczywiście łatwiej jest nam właśnie zaklaskać i przyjąć go jako wielkiego Polaka, naszego rodaka, ale jako nauczyciela i przewodnika na drogach wiary jest o wiele trudniej. Dlatego tak istotny jest ten trud przygotowania do beatyfikacji, a teraz kanonizacji w naszej ojczyźnie poprzez odnowę modlitwy, więzów małżeńskich, nowe spojrzenie na problemy społeczne. Dobrze, że następuje to w sposób bardzo pokorny, niekoniecznie naświetlony przez media, ale właśnie solidny, inspirowany od dołu, przez ludzi. W końcu jak trawa rośnie, to nie szumi.
Czy kanonizacja nie wpisuje się trochę bardziej w owo klaskanie, którego chyba też już mamy w społeczeństwie jakby przesyt?
Zdecydowanie nie, dlatego że – jak już wspomniałem – akt beatyfikacji czy kanonizacji jest uroczystym aktem nauczania wiary ze strony Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, jest deklaracją. Ci, którzy ją przyjmują, na pewno wchodzą w dialog wiary z Bogiem, a więc w ich sercu rodzi się owoc tego wyznania wiary. Przyjmując ten fakt, przywołują obecność Jezusa Chrystusa, a za jego sprawą dokonuje się w nich pewna wewnętrzna przemiana. Choć z pewnością nie dotknie ona wszystkich, dlatego właśnie potrzeba pokornej pracy, która pozwoli dostrzec Boże działanie poprzez Jana Pawła II.
Na jakie inicjatywy warto zatem zwrócić uwagę, by obronić Jana Pawła II, może już nie tyle w naszej pamięci, ale żeby był on jakby żywy przez swoje słowo i przemieniał także nas?
W naszej ojczyźnie pięknie rozwija się ruch adoracyjny, podejmowane są też różnorakie działania związane z odnową rodziny. To są cudowne dzieła dokonujące się w parafiach i diecezjach, które przyniosą owoce. I to świadczy o obecności Jana Pawła II. On to zapoczątkował.
Kolejna rzecz to jego wkład w II Sobór Watykański i to, co nam zostawił jako umiłowanie Kościoła poprzez posłuszeństwo soborowi. To, co zaczęło się w ruchu odnowy przedsoborowej w latach 60. wśród teologów, a zostało w pewnym momencie potępione przez grono innych wielkich teologów, potem zaakceptowano. Nowa wizja Kościoła, która swoje korzenie ma u ojców Kościoła, ale została odsunięta na bok, dzisiaj powraca. To jest wkład Jana Pawła II, który musimy dzisiaj umieć docenić.
Ponieważ często uczestniczył Ksiądz jako ceremoniarz w liturgiach papieskich, być może te spotkania pokazały coś, czego zazwyczaj nie widać.
Budujący był zawsze jego sposób przygotowywania się do Mszy św. Kiedy przybył jako arcybiskup krakowski na nasz jubileusz do Stadnik, wtedy zauważyłem, w jaki sposób prowadził liturgię. Na początku były przemówienia i podziękowania, a kardynał krakowski siedział z rękami złożonymi i cały czas odmawiał różaniec. Na pewno słyszał te wszystkie pozdrowienia, ale przetwarzał to modlitwą. Dla niego to nie było wykonywanie urzędu, sprawowanie obrzędów, ale prawdziwa modlitwa. On żył sprawami Pana Boga i w liturgii, i poza nią.
Po beatyfikacji bardzo często podnoszono kwestię relikwii Jana Pawła II. W jaki sposób zdrowo do nich podchodzić, żeby nie otrzeć się o bałwochwalstwo?
Relikwie pełnią funkcję pomocniczą. Cześć oddawana relikwiom świętym to cześć oddawana Bogu poprzez danego świętego. Dlaczego akurat relikwie? Bo są one częścią ciała, w którym Pan Bóg w szczególny sposób działał. I my wierzymy, że dzięki nim łatwiej nam nawiązać kontakt z Bogiem zbawiającym człowieka.
Cały numer znajdziesz tutaj: http://wydawnictwo.net.pl/1015/CZAS-SERCA-maj-czerwiec-2014.html
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.