Aerozol, boskie tchnienie

Więź 1/2015 Więź 1/2015

"Ubik" stanowi dla mnie wzór tego, co nazywam „książkami krypto­religijnymi”. Brzmi to mniej zaskakująco niż jeszcze dwadzieścia lat temu, tymczasem bowiem dostrzeżono, że za sprawą jego autora (a także Ursuli Le Guin i kilkorga innych pisarzy) fantastyka naukowa odkryła w pewnej chwili religię.

 

Czytelnik ma poczuć przez chwilę ostrze kosy na swojej szyi. Ubika mamy odłożyć z nieprzyjemnym podejrzeniem, że „wszystko może być fałszerstwem, od znaczków, przez skamieniałości, po czarne dziury w kosmosie. [...] Z chwilą, kiedy się dopuści tę myśl, albo wątpliwość, do głowy, jest się gotowym do rozważania kwestii Boga”[14] (według sformułowania z późniejszej powieści tego samego autora pt. Valis).

Istnieje jednak inny sposób rozumienia ostatnich dwóch stron książki. Wiąże się on z ideą obecną w wielu heterodoksyjnych nurtach religijnych, od pewnych odmian Kabały, przez gnozę chrześcijańską, aż po wschodnioeuropejską sektę frankistów. Dick napomyka o niej we wspominanej tu już swojej ostatniej powieści, Transmigracja Timothy’ego Archera. Tytułowy bohater – przypomnijmy: wzorowany na biskupie Jamesie A. Pike’u – wyjaśnia tam swoje koncepcje (budzące zresztą w narratorce rosnącą dezaprobatę), mówiąc m.in.: „Chrystus to jest rola, a nie osoba”[15]. Mówiąc ogólniej i nie tak drastycznie: rolę Pośrednika, realizującego Boskie plany wobec świata, mogą pełnić rozmaite osoby. Ella Runciter, obiecując Joemu dożywotnie dostawy ubika, prosi go, by ją zastąpił w walce z Jorrym i w pomaganiu mężowi (sama oczekuje reinkarnacji). Jeśli więc Glen przeoczył własną śmierć (na przykład na serce, w budynku moratorium), w stanie półżycia to Joe będzie jego przewodnikiem.

Nawiasem mówiąc, po wszystkim, co wyżej zostało powiedziane, oczywiste wydaje się, że pytania Glena Runcitera, wpatrującego się w pięćdziesięciocentową monetę: „Czyj to profil? [...] Kto widnieje na wszystkich tych monetach?” (s. 242) stanowią powtórzenie kwestii wygłoszonej nad denarem: „Czyja to podobizna i napis?” (Mk 12,16)[16]. Do kogo należy ten świat – pieniądze to przecież jego krwiobieg – i kto nim rządzi: demoniczny Jorry? Właśnie nominowany na Zbawcę Joe Chip? Ktoś, kogo nie znamy – Ten, którego nazywają Ubik?

Powieści Philipa Dicka powstawały w okresach szybkiej i gorączkowej pracy, prawdopodobnie ze wspomaganiem farmakologicznym – trudno bowiem uwierzyć, że bez niego pisarz potrafiłby pisać przez dwa tygodnie i dłużej, prawie bez przerw na jedzenie i sen. Wspominam o tym, by czytelnik nie oczekiwał u podstaw Ubika precyzyjnej struktury sensów. Jest to wszakże jedna z pierwszych książek tego autora, w których omawiana tu problematyka pojawia się tak konsekwentnie, choć ciągle jeszcze jedynie za pośrednictwem szyfru, nienarzucającego się czytelnikowi jako oczywistość. Temat religii, objawienia, Boskich ingerencji w nasze życie zostanie poruszony, już zupełnie otwarcie, dopiero w trzech ostatnich utworach, zwanych przez interpretatorów trylogią Valis (choć nie są całością fabularną, stanowią trzy literackie komentarze do tych samych wizji z 1974 r.: Valis, Boża inwazja i Transmigracja Timothy’ego Archera). Wcześniej amerykański pisarz opowiada o swoich poszukiwaniach duchowych, a niekiedy wprost teologicznych, kryjąc się za konwencją SF, uprawiając, rzec można, mimikrę wobec zeświecczonej kultury masowej i szerząc w niej swoistą kontrabandę: metafizyczny niepokój, zaczątek doświadczenia sacrum.

Gdyby Dick – ze swoimi pasjami, niepokojami i predylekcjami do stanów quasi-mistycznych – urodził się w innym stuleciu, zostałby zapewne herezjarchą (który niewątpliwie raczej wcześniej niż później wzbudziłby zainteresowanie inkwizycji...), choć z drugiej strony trylogia Valis dowodzi, że nawet pod koniec życia nie pozbył się zdrowej dawki autoironii i dozy sceptycyzmu wobec własnych przemyśleń. Zagubiony w XX wieku w Kalifornii, której dorobek kulturalny (z kontrkulturą włącznie) oceniał ambiwalentnie, przebrał się za pisarza fantastycznonaukowego, świadomego przecież kostiumu. „Nie jestem powieścio­pisarzem, tylko beletryzującym filozofem, swoje zdolności pisarskie wykorzystuję jako narzędzie do wypowiadania mojego postrzegania świata”[17] – pisał o sobie na rok przed śmiercią. „Filozofię” należy w jego przypadku rozumieć nie tyle jako miłość mądrości, ile miłość Boskiej Mądrości, tęsknotę do Światła, które – być może – dotknęło go w serii wizji z roku 1974. „To pojawiło się – w żywym ogniu, z błyszczącymi kolorami i zrównoważonymi wzorami – i uwolniło mnie od wszelkiej niewoli, wewnętrznej i zewnętrznej”[18] – notował w zachwyceniu. Ale zmaganie się Dicka z doświadczeniem mistycznym to osobna historia, do której jego Ubik stanowi jedynie fascynujący wstęp.

Jerzy Sosnowski – pisarz, eseista, dziennikarz Programu Trzeciego Polskiego Radia. Członek Rady Języka Polskiego. Wydał m.in. Ach, Szkice o literaturze i wątpieniu, Apokryf Agłai, Wielościan, Instalacja Idziego, ostatnio ukazały się: Wszystko zależy od przyimka, Spotkamy się w Honolulu. Należy do redakcji „Więzi” i Zespołu Laboratorium „Więzi”. Mieszka w Warszawie.

 

[1] Cyt. za L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1999, s. 292.
[2] Najobszerniej w eseju Więcej niż 130 nocy (w: J. Sosnowski, Czekanie cudu, Warszawa 2008, s.154–167), w którym na marginesie tomu Jacka Podsiadły Arytmia odczytywałem jeden z wątków powieści Dicka jako opis doświadczenia depresji. Pierwszą wersję niniejszego tekstu przedstawiłem jesienią 2014 roku w Krakowie na spotkaniu z licealistami z cyklu pt. „Lekcje czytania”, zorganizowanego przez redakcję „Tygodnika Powszechnego”.
[3] Relacja Iskandara Guya, znajomego pisarza, za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 134.
[4] Cytaty z powieści, według wydania: Ph. K. Dick, Ubik, tłum. M. Ronikier, Kraków 1975, lokalizuję w tekście głównym, bez odsyłania do przypisów.
[5] Słowa wydawcy, Dona Wollheima, cyt. za L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s.178.
[6] Por. L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 225.
[7] J. Milton, Raj utracony, tłum. M. Słomczyński, Kraków 2002, s. 29 i 32.
[8] L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 20. Więcej o lekturach Dicka: tamże, s. 20 i 122–123.
[9] Tamże, s. 193.
[10] Ph. K. Dick, Od autora, w: tenże, Labirynt śmierci, tłum. A. Nakoniecznik, Warszawa 1992, s. 5. Przedmowa do powieści z roku 1968 została napisana prawdopodobnie przy okazji wznowienia jej w roku 1970.
[11] Dante Alighieri, Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1975, s.171–172 (Piekło, Pieśń XXXIV)
[12] S. Lem, Posłowie, w: Ph. K. Dick: Ubik, dz. cyt., s. 263.
[13] M. Sęp Szarzyński, Rytmy abo wiersze polskie, Kraków 1858, s. 3.
[14] Ph. K. Dick, Valis, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1994, s. 37.
[15] Ph. K. Dick, Transmigracja Timothy’ego Archera, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1999, s. 124.
[16] Cyt. wg wydania: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem. Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, Częstochowa 2011.
[17] Cyt. za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 23.
[18] Fragment tzw. Egzegezy: „pisanego przeważnie ręcznie dziennika, liczącego około ośmiu tysięcy stron”, w którym Philip Dick rozważał swoje doświadczenia z lutego i marca 1974 r. i komentował powstałą w ich wyniku powieść Valis, cytuję za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 311.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...