"Ubik" stanowi dla mnie wzór tego, co nazywam „książkami kryptoreligijnymi”. Brzmi to mniej zaskakująco niż jeszcze dwadzieścia lat temu, tymczasem bowiem dostrzeżono, że za sprawą jego autora (a także Ursuli Le Guin i kilkorga innych pisarzy) fantastyka naukowa odkryła w pewnej chwili religię.
Czytelnik ma poczuć przez chwilę ostrze kosy na swojej szyi. Ubika mamy odłożyć z nieprzyjemnym podejrzeniem, że „wszystko może być fałszerstwem, od znaczków, przez skamieniałości, po czarne dziury w kosmosie. [...] Z chwilą, kiedy się dopuści tę myśl, albo wątpliwość, do głowy, jest się gotowym do rozważania kwestii Boga”[14] (według sformułowania z późniejszej powieści tego samego autora pt. Valis).
Istnieje jednak inny sposób rozumienia ostatnich dwóch stron książki. Wiąże się on z ideą obecną w wielu heterodoksyjnych nurtach religijnych, od pewnych odmian Kabały, przez gnozę chrześcijańską, aż po wschodnioeuropejską sektę frankistów. Dick napomyka o niej we wspominanej tu już swojej ostatniej powieści, Transmigracja Timothy’ego Archera. Tytułowy bohater – przypomnijmy: wzorowany na biskupie Jamesie A. Pike’u – wyjaśnia tam swoje koncepcje (budzące zresztą w narratorce rosnącą dezaprobatę), mówiąc m.in.: „Chrystus to jest rola, a nie osoba”[15]. Mówiąc ogólniej i nie tak drastycznie: rolę Pośrednika, realizującego Boskie plany wobec świata, mogą pełnić rozmaite osoby. Ella Runciter, obiecując Joemu dożywotnie dostawy ubika, prosi go, by ją zastąpił w walce z Jorrym i w pomaganiu mężowi (sama oczekuje reinkarnacji). Jeśli więc Glen przeoczył własną śmierć (na przykład na serce, w budynku moratorium), w stanie półżycia to Joe będzie jego przewodnikiem.
Nawiasem mówiąc, po wszystkim, co wyżej zostało powiedziane, oczywiste wydaje się, że pytania Glena Runcitera, wpatrującego się w pięćdziesięciocentową monetę: „Czyj to profil? [...] Kto widnieje na wszystkich tych monetach?” (s. 242) stanowią powtórzenie kwestii wygłoszonej nad denarem: „Czyja to podobizna i napis?” (Mk 12,16)[16]. Do kogo należy ten świat – pieniądze to przecież jego krwiobieg – i kto nim rządzi: demoniczny Jorry? Właśnie nominowany na Zbawcę Joe Chip? Ktoś, kogo nie znamy – Ten, którego nazywają Ubik?
Powieści Philipa Dicka powstawały w okresach szybkiej i gorączkowej pracy, prawdopodobnie ze wspomaganiem farmakologicznym – trudno bowiem uwierzyć, że bez niego pisarz potrafiłby pisać przez dwa tygodnie i dłużej, prawie bez przerw na jedzenie i sen. Wspominam o tym, by czytelnik nie oczekiwał u podstaw Ubika precyzyjnej struktury sensów. Jest to wszakże jedna z pierwszych książek tego autora, w których omawiana tu problematyka pojawia się tak konsekwentnie, choć ciągle jeszcze jedynie za pośrednictwem szyfru, nienarzucającego się czytelnikowi jako oczywistość. Temat religii, objawienia, Boskich ingerencji w nasze życie zostanie poruszony, już zupełnie otwarcie, dopiero w trzech ostatnich utworach, zwanych przez interpretatorów trylogią Valis (choć nie są całością fabularną, stanowią trzy literackie komentarze do tych samych wizji z 1974 r.: Valis, Boża inwazja i Transmigracja Timothy’ego Archera). Wcześniej amerykański pisarz opowiada o swoich poszukiwaniach duchowych, a niekiedy wprost teologicznych, kryjąc się za konwencją SF, uprawiając, rzec można, mimikrę wobec zeświecczonej kultury masowej i szerząc w niej swoistą kontrabandę: metafizyczny niepokój, zaczątek doświadczenia sacrum.
Gdyby Dick – ze swoimi pasjami, niepokojami i predylekcjami do stanów quasi-mistycznych – urodził się w innym stuleciu, zostałby zapewne herezjarchą (który niewątpliwie raczej wcześniej niż później wzbudziłby zainteresowanie inkwizycji...), choć z drugiej strony trylogia Valis dowodzi, że nawet pod koniec życia nie pozbył się zdrowej dawki autoironii i dozy sceptycyzmu wobec własnych przemyśleń. Zagubiony w XX wieku w Kalifornii, której dorobek kulturalny (z kontrkulturą włącznie) oceniał ambiwalentnie, przebrał się za pisarza fantastycznonaukowego, świadomego przecież kostiumu. „Nie jestem powieściopisarzem, tylko beletryzującym filozofem, swoje zdolności pisarskie wykorzystuję jako narzędzie do wypowiadania mojego postrzegania świata”[17] – pisał o sobie na rok przed śmiercią. „Filozofię” należy w jego przypadku rozumieć nie tyle jako miłość mądrości, ile miłość Boskiej Mądrości, tęsknotę do Światła, które – być może – dotknęło go w serii wizji z roku 1974. „To pojawiło się – w żywym ogniu, z błyszczącymi kolorami i zrównoważonymi wzorami – i uwolniło mnie od wszelkiej niewoli, wewnętrznej i zewnętrznej”[18] – notował w zachwyceniu. Ale zmaganie się Dicka z doświadczeniem mistycznym to osobna historia, do której jego Ubik stanowi jedynie fascynujący wstęp.
Jerzy Sosnowski – pisarz, eseista, dziennikarz Programu Trzeciego Polskiego Radia. Członek Rady Języka Polskiego. Wydał m.in. Ach, Szkice o literaturze i wątpieniu, Apokryf Agłai, Wielościan, Instalacja Idziego, ostatnio ukazały się: Wszystko zależy od przyimka, Spotkamy się w Honolulu. Należy do redakcji „Więzi” i Zespołu Laboratorium „Więzi”. Mieszka w Warszawie.
[1] Cyt. za L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1999, s. 292.
[2] Najobszerniej w eseju Więcej niż 130 nocy (w: J. Sosnowski, Czekanie cudu, Warszawa 2008, s.154–167), w którym na marginesie tomu Jacka Podsiadły Arytmia odczytywałem jeden z wątków powieści Dicka jako opis doświadczenia depresji. Pierwszą wersję niniejszego tekstu przedstawiłem jesienią 2014 roku w Krakowie na spotkaniu z licealistami z cyklu pt. „Lekcje czytania”, zorganizowanego przez redakcję „Tygodnika Powszechnego”.
[3] Relacja Iskandara Guya, znajomego pisarza, za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 134.
[4] Cytaty z powieści, według wydania: Ph. K. Dick, Ubik, tłum. M. Ronikier, Kraków 1975, lokalizuję w tekście głównym, bez odsyłania do przypisów.
[5] Słowa wydawcy, Dona Wollheima, cyt. za L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s.178.
[6] Por. L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 225.
[7] J. Milton, Raj utracony, tłum. M. Słomczyński, Kraków 2002, s. 29 i 32.
[8] L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 20. Więcej o lekturach Dicka: tamże, s. 20 i 122–123.
[9] Tamże, s. 193.
[10] Ph. K. Dick, Od autora, w: tenże, Labirynt śmierci, tłum. A. Nakoniecznik, Warszawa 1992, s. 5. Przedmowa do powieści z roku 1968 została napisana prawdopodobnie przy okazji wznowienia jej w roku 1970.
[11] Dante Alighieri, Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1975, s.171–172 (Piekło, Pieśń XXXIV)
[12] S. Lem, Posłowie, w: Ph. K. Dick: Ubik, dz. cyt., s. 263.
[13] M. Sęp Szarzyński, Rytmy abo wiersze polskie, Kraków 1858, s. 3.
[14] Ph. K. Dick, Valis, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1994, s. 37.
[15] Ph. K. Dick, Transmigracja Timothy’ego Archera, tłum. L. Jęczmyk, Poznań 1999, s. 124.
[16] Cyt. wg wydania: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem. Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, Częstochowa 2011.
[17] Cyt. za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 23.
[18] Fragment tzw. Egzegezy: „pisanego przeważnie ręcznie dziennika, liczącego około ośmiu tysięcy stron”, w którym Philip Dick rozważał swoje doświadczenia z lutego i marca 1974 r. i komentował powstałą w ich wyniku powieść Valis, cytuję za: L. Sutin, Philip K. Dick. Boże inwazje, dz. cyt., s. 311.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.