Postać Rozalii Celakównej kojarzona jest przede wszystkim z ruchem intronizacyjnym i objawieniami Pana Jezusa, który za jej pośrednictwem apelował o to, by władze świeckie i kościelne w każdym państwie uznały Go za swojego Króla. Jednak
Postać Rozalii Celakównej kojarzona jest przede wszystkim z ruchem intronizacyjnym i objawieniami Pana Jezusa, który za jej pośrednictwem apelował o to, by władze świeckie i kościelne w każdym państwie uznały Go za swojego Króla. Jednak na mistyczne objawienia skromnej pielęgniarki z Krakowa nikt pewnie nie zwróciłby uwagi, gdyby nie świadectwo jej życia, które jest już trochę mniej znane. Tymczasem to, co uderza w biografii Celakówny, to niezłomna walka o wierność trudnemu powołaniu, jakie przyjęła na siebie motywowana wyłącznie miłością do Jezusa. W swoich notatkach zapisała: „Jezu mój, chcę Cię kochać tak bardzo, jak tylko stworzenie może ukochać Boga” a w innym miejscu zanotowała: „Świętość to miłość. Ta dusza dojdzie do najwyższej doskonałości, która najgoręcej Boga ukocha”. Tym powołaniem, któremu Rozalia była wierna do końca, była służba chorym w szpitalu na oddziale skórno-wenerycznym. Dla rozkochanej w Bogu i dochowującej czystości Celakówny było to trudne wyzwanie. Chorzy na oddziale bardzo często mieli za sobą niemoralną przeszłość, z drwiną i lekceważeniem traktowali temat Boga, a często w prowokujący sposób odnosili się do samej Rozalii, która nie skrywała swojej religijności. Tymczasem dla wielu z tych chorych były to ostatnie dni życia. Świadoma, że ich zbawienie jest zagrożone Rozalia, robiła wszystko, by jeszcze po tej stronie życia, mogli oni pojednać się z Bogiem. Czasem udawało się to dosłownie na minuty przed śmiercią, tylko dlatego, że Rozalia trwała na modlitwie przy łóżku chorego do ostatnich jego chwil. W najnowszym numerze Miłujcie się! publikujemy pasjonującą biografię Rozalii Celakówny – kandydatki na ołtarze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.