Anka ma 16 lat. To córka przyjaciół, ładna nastolatka ze sportowym zacięciem. Ambitna, wygadana, dowcipna. Taką ją pamiętam sprzed roku. Teraz jej nie poznaję. W szczurzo chudej twarzy wielkie oczy i tylko uśmiech jakby znajomy. Krok niepewny. Gesty spowolnione. Leczy się od dwóch miesięcy. Niedziela, 6 lipca 2008
Gdy wróciłam z wakacji, było już naprawdę źle. Mama otworzyła mi drzwi. Widziałam, jak jej twarz kamienieje. Rozryczałam się. Tata bez słowa wziął mnie na ręce. Jak w dzieciństwie: – Damy sobie z tym radę, dzieciaku.
Dziewczyny, uwierzcie, nie poradzicie sobie w tej chorobie same!
Matka: – Bez trudu znaleźliśmy pomoc. Wystarczy mądry lekarz pierwszego kontaktu lub – jak w naszym przypadku – internet. Nie miałam pojęcia, że ta choroba jest aż tak groźna. Czułam się winna, że coś przeoczyłam, ale wiesz, jak to jest z dzisiejszymi nastolatkami… Najtrudniejsza jest sama terapia. Po trzykroć trzeba uzbroić się w cierpliwość. Efekty nie przyjdą szybko. Trzeba kochać i nie poganiać. I wiesz, ta choroba lubi remisje...
Specjalista: – Jak pomóc? Przede wszystkim nie wmuszać w chorego jedzenia. Nie karmić jak gęś, nie terroryzować, że jak nie zjesz, nie wyjdziesz z domu. Efektem takich „ratunkowych” działań jest tylko pogorszenie sytuacji. Pamiętajmy, że bulimia i anoreksja to choroby. A choroba wymaga lekarza. Nic na własną rękę. Część lekarzy zaleca zmianę otoczenia, wyjazd do ośrodka zajmującego się leczeniem jadłowstrętu. Większość specjalistów optuje za psychoterapią z udziałem rodziny jako metodą najbardziej efektywną. Anoreksja czy bulimia, ich zdaniem, mają przyczyny właśnie w jakichś nieciekawych rodzinnych zaszłościach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.