By nie zostali sami

Z woli Jana Pawła II w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes – 11 lutego obchodzony jest po raz 17 Światowy Dzień Chorego. Wybór daty tego dnia jest ważny dla zrozumienia intencji ustanowienia takiego szczególnego czasu modlitwy i refleksji nad ludzkim cierpieniem związanym z chorobą. Niedziela, 8 lutego 2009



Fakt, że Kościół zawsze był blisko ludzi cierpiących, chorych, wykluczonych, nie jest jakimś przypadkiem, ale wynika z samej jego istoty jako mistycznego ciała Chrystusa. Chrześcijaństwo nie zniosło cierpienia, ale łącząc je ze zbawczą miłością Jezusa Chrystusa, nadało mu głęboki sens. Cierpienie związane z miłością staje się ofiarą. To prawda, że człowiek choruje, cierpi, umiera ze względu na swą kruchą strukturę biologiczną. Ale człowiek nie jest tylko zespołem komórek i procesów biochemicznych. Człowiek żyje życiem intelektualnym, duchowym.

Mimo ograniczeń cielesnych jest wolny i świadomy swego nadprzyrodzonego przeznaczenia. Jak mówi francuski filozof Maurice Blondel, nawet ten, który deklaruje swój ateizm, każdym swoim zamysłem i gestem zdradza swe eschatologiczne przeznaczenie. Kościół poprzez sakramenty święte włącza człowieka w perspektywę życia wiecznego w Bogu.

Budując zaś na ziemi coś, co Papież Paweł VI nazywał cywilizacją miłości, nie zapomina o naszych powinnościach wobec bliźnich w potrzebie. Wiemy dobrze, że w rozkwicie czasów scholastycznych obok budowanych pięknych gotyckich katedr wyrastały budowane z tego samego kamienia szpitale, które były miejscem schronienia dla ludzi chorych i opieki nad nimi. Kościół katolicki poprzez wspaniałe dzieło misjonarzy zapisał najpiękniejszą kartę w opiece nad trędowatymi, którzy od zawsze cierpieli nie tylko na skutek choroby, ale odrzucenia i izolacji.

Choroba to nie tylko problem medyczny

Światowy Dzień Chorego jest doskonałą okazją do zauważenia, że choroba ma nie tylko wymiar medyczny. Człowiek chory żyje w jakiejś rodzinie, we wspólnocie parafialnej, w określonej społeczności lokalnej, korzysta z opieki zdrowotnej, która jest finansowana przez system ubezpieczeń społecznych i szeroko pojęte państwo. Stąd problem ludzi chorych to, owszem, problem medyczny, ale też rodzinny, społeczny, duszpasterski, polityczny i ekonomiczny. To problem w jakiejś mierze każdego z nas, nawet gdy cieszymy się dobrym zdrowiem.

Jeśli zatem postawimy sobie pytanie, do kogo kierował swoje słowa Papież Jan Paweł II, ustanawiając Dzień Chorego – to odpowiedź jest jednoznaczna. Do nas wszystkich, byśmy dostrzegli wokół nas ludzi chorych i ich potrzeby. Chodzi o to, byśmy nie zostawili samym sobie ludzi, którzy na skutek choroby potrzebują więcej niż zazwyczaj naszej uwagi, troski i pomocy. Właśnie wtedy, gdy człowiek dotknięty chorobą musi siłą rzeczy zrezygnować ze swojej zawodowej i towarzyskiej aktywności – my powinniśmy podjąć inicjatywę, by w swojej trudnej sytuacji nie został sam. Co zatem powinniśmy zrobić, niezależnie od tego, czy zajmujemy się medycyną, polityką, ekonomią czy też jesteśmy jednym z tzw. zwykłych ludzi? Ewangelia przedstawia nam dobrze znaną postać Dobrego Samarytanina.

Dobry Samarytanin to prawdziwy realista, który nie zamyka się w ciasnym subiektywnym świecie własnych pomysłów na zbawienie świata. Wielu takich być może przechodziło obok zbolałego biedaka, którego obili złoczyńcy. Ale tylko Dobry Samarytanin zauważył go i zatrzymał się przy nim. Ten gest zatrzymania jest dziś bardzo trudny. Każdy z nas spieszy się, realizując swoje pomysły na życie. Zatrzymanie jest skutkiem zrozumienia, że nie tylko ja i moje plany są ważne, ale ważny jest też drugi człowiek, zwłaszcza ten, który potrzebuje pomocy.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...