Z woli Jana Pawła II w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes – 11 lutego obchodzony jest po raz 17 Światowy Dzień Chorego. Wybór daty tego dnia jest ważny dla zrozumienia intencji ustanowienia takiego szczególnego czasu modlitwy i refleksji nad ludzkim cierpieniem związanym z chorobą. Niedziela, 8 lutego 2009
Dobry Samarytanin pochyla się nad cierpiącym człowiekiem, jakby chciał spojrzeć na świat z jego wysokości. W naszych odniesieniach do chorego jest to bardzo ważny gest. Jeśli chcemy zrozumieć, co mówi do nas człowiek chory, cierpiący, powinniśmy przynajmniej spróbować uświadomić sobie sytuację, w jakiej się on znajduje. Owszem, na końcu Samarytanin opatruje rany chorego, ale jego posługa nie ogranicza się tylko do zabiegów medycznych. By zająć się chorym, trzeba było najpierw zauważyć w nim człowieka.
Dojrzewać w chorobie
Bez względu na okoliczności, choroba zawsze zaskakuje, powoduje utratę częściowej, a czasem nawet całkowitej samodzielności, wprowadzając nas w stan bezradności, lęku, braku siły, bólu i cierpienia. Choroba sprawia, że człowiek doświadcza stanu nazywanego przez egzystencjalistów sytuacją graniczną, w której odkrywa się prawdziwy los ludzki. Wtedy uzmysławiamy sobie kruchość naszej ludzkiej kondycji i pilną konieczność odpowiedzi na proste pytania: kim jestem, skąd przychodzę, dokąd zmierzam i w ogóle po co to wszystko?
To pozwala nam spojrzeć także na chorobę jako na szczególny czas dojrzewania i umacniania się w tym, co istotne. Takie nagłe zatrzymanie w biegu stwarza sytuację, w której powinniśmy sobie postawić kilka ważnych pytań, których do tej pory unikaliśmy. To czas, w którym wiele osób odnajduje sens zaniedbanej i zapomnianej modlitwy, niespełnionych obietnic, czas zbliżenia do Boga i ludzi. To czas ćwiczenia cierpliwości, życzliwości, czas dorastania do pokory. To czas refleksji nad naszymi relacjami względem najbliższych.
Pracujący w szpitalach i hospicjach bardzo często mówią o potrzebie dojrzewania w chorobie czy wprost o uczeniu się chorowania. Chory uczestniczy w procesie leczenia, jest ważnym ogniwem zespołu osób zatroskanych o jego zdrowie.
Zawsze zdumiewają mnie świadectwa lekarzy pracujących wśród dzieci. Jak one potrafią z mądrością i dojrzałością znosić cierpienie! Może dlatego, że w nas, dorosłych, narosło tyle pychy, tyle pewności siebie i pomysłów na wygodne życie. Od kilku lat przy okazji Światowego Dnia Chorego chodzę z moimi studentami i harcerzami do szpitala dziecięcego, by rozmawiać, bawić się z ciężko chorymi dziećmi. Ci, którzy pierwszy raz biorą udział w takich spotkaniach, zawsze są zdumieni tą niezwykłą dojrzałością przeżywania nawet wielkiego cierpienia.
Pamiętam, że kiedy moja jedenastoletnia córeczka Ania była w ciężkim stanie po trudnej operacji, to ledwie wydobywając z siebie głos, powtarzała mi, widząc mój lęk: „Jest dobrze, jest dobrze” – choć jak później napisała w swoim pamiętniku – zdawała sobie całkowicie sprawę z tego, że była w stanie krytycznym. Tak. W trudnych sytuacjach mądrości uczyć się nam trzeba od dzieci. Światowy Dzień Chorego, kiedy otaczamy chorych modlitwą i troską, powinien być czasem słuchania chorych, a szczególnie słuchania chorych dzieci. Dzięki nim my również mamy szansę zrozumieć coś z ludzkiego cierpienia, które najczęściej chcielibyśmy zagłuszyć i zakryć sztuczną maską pewności siebie, będącej zwykłą pychą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.