Celibat – tylko dla orłów. Do niemożliwych wymagań potrzeba wielkiego serca

Decyzję na życie w celibacie porównałbym do skoku w ciemną przepaść z przekonaniem, że nic złego nam się nie stanie, bo niewidzialna dłoń Boga jednak nas złapie. Ale prawdziwa przygoda zaczyna się dopiero wtedy, gdy dostajemy gwałtownego przyspieszenia, a niewidzialnej ręki jak nie było, tak nie ma. eSPe, 79/2007




Na ile więc zachowanie całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej jest czytelnym znakiem dla współczesnych ludzi?

Celibat staje się coraz bardziej czytelny, bo niewątpliwie staje się znakiem sprzeciwu wobec współczesnej kultury. Gdy młoda i atrakcyjna osoba podejmuje świadomie i radośnie celibat, to tym samym prowokuje ludzi do myślenia, bo – nie przymierzając – to tak, jakby popełniała samobójstwo w biały dzień. Znak sprzeciwu odsyła do pierwowzoru: Jezusa Chrystusa. To On pierwszy zgodził się na taką ofiarę z życia, której zwieńczeniem nieprzypadkowo była śmierć w biały dzień na krzyżu. Bez odniesienia do Jezusa i bez całej głębi tego kontekstu czystość nie ma sensu. Dlatego znak sprzeciwu, jakim jest celibat, musi odsyłać do chrześcijańskich korzeni i bez nowej ewangelizacji jest nieczytelny. Tłumaczenie głębokiej wartości „całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej” językiem współczesnej kultury masowej nie ma sensu. To jest jak mówienie ze ślepym o kolorach.

Czystość zakłada rezygnację z fizycznego rodzicielstwa – czy to nie blokuje rozwoju osobowości przez wyeliminowanie relacji odpowiedzialności za potomstwo?

Oczywiście, że nie. I zalecam ostrożność w stawianiu tej sprawy na ostrzu noża. Dojrzałość osobowości nie jest efektem wpływu jednego czy kilku tylko czynników. W tej materii raczej należy unikać determinizmów, zwłaszcza w odniesieniu do spraw podejmowanych w wieku dojrzałym, a do takich powinno należeć życie seksualne i rodzicielstwo. Z drugiej strony, jak wytłumaczyć świadome i dobrowolne unikanie rodzicielstwa, które jest wyraźnym problemem nowoczesnych społeczeństw? To z pewnością jest znacznie bardziej niebezpieczne niż celibat i jego konsekwencje. Ponadto dobrowolnie przyjęta i praktykowana bezżenność, przez odwoływanie się do wyższych wartości, niewątpliwie pogłębia i poszerza horyzonty, a to nie pozostaje bez pozytywnego wpływu na rozwój osobowości.

Co stanowi największy problem w przeżywaniu ślubu czystości we współczesnym świecie?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Czasem odnoszę wrażenie, że celibat jest traktowany jak sport ekstremalny: można go trochę pouprawiać, ale nie da się nim żyć. Moi współbracia żartobliwie ukuli nawet termin: „powołanie czasowe do zakonu”. Smutną ikoną tego zjawiska może być jeden z byłych jezuitów, który parę lat temu na łamach prasy tak podsumował swoją decyzję o odejściu: „W zakonie było fajnie i teraz też jest fajnie”. To jest mentalność użycia, a nie radykalizmu ewangelicznego. W zakonie wcale nie musi być fajnie, ale żeby było ewangelicznie, musi być radykalnie. Nie wolno ukrywać, że celibat jest tylko dla orłów. Nie bez kozery Jezus wyraźnie powiedział: „Kto może pojąć, niech pojmuje”(Mt 19, 12b). I nie chodzi wcale o bystrość umysłu, ale o pojemność serca. Bo do niemożliwych pragnień trzeba wielkiego serca.



Rozmawiała Elżbieta Wiater

***

O. Stanisław Morgalla SJ - kierownik duchowy i psycholog, dyrektor Szkoły Formatorów przy WFSP „Ignatianum” w Krakowie.
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...