Odnaleźć podobieństwo

W świętowaniu Bożego Narodzenia i w dostrzeżeniu narodzin Boga pośród ludzi może nam pomóc spojrzenie na tę prawdę w świetle teologii stworzenia, gdyż w opisie stworzenia stwierdza się, że człowiek został stworzony na obraz Boga. Tekst biblijny mówi nam: Bóg rzekł: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego nam. Głos Karmelu, 21/2008



Właśnie w noc Bożego Narodzenia słyszymy w drugim czytaniu, zaczerpniętym z Listu do Tytusa: Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei – czyli Chrystus jest Tym, który uczy nas żyć. Co oznacza to wszystko? Skoro wcielenie jest punktem szczytowym dziejów relacji Boga z ludzkością, Jego woli spotkania człowieka, mówi się nam, że prawdziwe spotkanie dokonuje się wtedy, gdy Bóg pozwala, by – używając wyrażenia św. Atanazego – w Nim zaistniała odmienność człowieka. Staje się więc jasne, że nie chodzi tu tylko o zewnętrzne przyobleczenie się w ciało, nie należy też zapominać o odmienności Boga, o Jego transcendencji, która wchodzi w to, co ludzkie. Właśnie w tym prawdziwym spotkaniu bóstwa z człowieczeństwem przejawia się specyfika i piękno chrześcijaństwa.

My również, na płaszczyźnie międzyludzkiej, gdy chcemy spotkać kogoś, z jednej strony musimy starać się „wejść całym sobą”, bowiem jeśli pozostaniemy „na zewnątrz”, nie dokona się żadne spotkanie, ale też z drugiej strony nie możemy „pochłonąć” drugiej osoby. Chodzi zawsze o to, by pozostać sobą, a równocześnie wchodzić coraz głębiej w drugą osobę. I dobrze wiemy, że wtedy osiągamy najwyższy stopień spotkania, gdy drugi człowiek mieszka w moim sercu; nawet jeśli jest daleko, on mieszka we mnie, ja prowadzę z nim dialog.

Nie zapominajmy, że według Czwartej Ewangelii jest to doświadczenie duchowe: Ojciec i Syn mieszkają w nas – przyjdziemy do niego i uczynimy w nim mieszkanie. Wcielenie mówi nam więc o tym, czym jest spotkanie Innego z człowiekiem. Bóg sprawił, że w Nim zaistniała odmienność człowieka i w ten sposób doświadczył rzeczywistości prawdziwie i całkowicie ludzkiej. Przeżył ją jednak – i tu dostrzegamy Bożą specyfikę Jezusa – bezgrzesznie, czyli nigdy nie naruszając solidarności z Bogiem i z ludźmi, bowiem grzech to zawsze zerwanie więzi solidarności. Ten Jezus, Bóg, który stał się człowiekiem, uczy nas, jak żyć; uczy nas drogi prowadzącej do Ojca. Moglibyśmy tu przytoczyć starożytną sentencję Ojców Kościoła: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem” i wyrazić ją w ten sposób: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się w pełni człowiekiem, człowiekiem takim, jakiego chciał Bóg, takim, jakiego ukazał nam Chrystus”.



A czy nie czujesz się czasem zakłopotany wobec Jezusa, który płacze, irytuje się, wzrusza się czy wręcz ucieka?

Wcale! Człowieczeństwo wyraża się także w swych elementach emocjonalnych. Dziś antropologia i psychologia ukazują nam, że nie jesteśmy wyłącznie istotami racjonalnymi: dokonujemy wyborów nie tylko w oparciu o rozum, ale też o uczucia. Płacz, zmęczenie, jak również gniew czy oburzenie to doświadczenia, które nie pomniejszają człowieka, a jedynie są one sprzeczne z naszą fałszywą wizją człowieczeństwa, z tą wizją, według której człowiek powinien być wolny od emocjonalności.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...