Świętość nastrojona na jeden ton

To zwyczajne małżeństwo Ludwik i Zelia Martin 19 października zostali zaliczeni w poczet błogosławionych. Jest to druga para małżeńska w historii Kościoła wyniesiona do chwały ołtarzy. Głos Karmelu 1/2009



Przestrzegali postów, choć bez przesady. Zelia cieszyła się, gdy ich córki były modnie i ładnie ubrane, ale zachowywała rozsądek w zaspakajaniu pragnień dziewczynek, choć byli ludźmi zamożnymi. Swoje powołanie chrześcijańskie realizowali poprzez troskę o drugiego człowieka, dlatego ich dom był otwarty i każdy kto tam zapukał nie został pozostawiony bez pomocy. Uczyli dzieci dobroczynności, jak wspomina św. Teresa: „W czasie spacerów tatuś lubił dawać mi pieniążki, abym zanosiła je spotkanym ubogim”.

Miłość między Zelią a Ludwikiem była niejako namacalna. Słowa, spojrzenia, gesty, codzienne obowiązki były przesiąknięte oddaniem tej drugiej osobie. „Droga Przyjaciółko – pisze Ludwik do żony – […] Twój mąż i prawdziwy przyjaciel kochający Cię na wieki”. Odwzajemnia Zelia: „Mój kochany Ludwiku, […] twoja żona, która kocha Cię bardziej niż własne życie”. Wzajemnie pragnęli swojego szczęścia, rozumieli się i nie potrzebowali zbyt wielu słów, bo jak pisała Zelia – „nasze uczucia były zawsze nastrojone na jeden ton”.

Takim napędzającym motorem tej relacji była niewątpliwie Zelia. Jednak nigdy nie pozostawała bez oparcia męża we wszystkich swoich poczynaniach: „On zawsze był moim pocieszycielem i podporą”. W swoich listach wyrażała miłość i podziw dla swego kochanego męża: „Jestem zawsze z nim szczęśliwa; on jest przyczyną, że życie moje jest bardzo miłe. Mąż mój – to święty człowiek.

Życzyłabym wszystkim kobietom takich mężów”. Często z niecierpliwością oczekiwała jego powrotu do domu. Były chwile, że tęsknota, którą odczuwała nie pozwalała się jej skupić na pracy; „Jestem dziś tak szczęśliwa, że Cię wkrótce zobaczę, iż nie mogę dziś pracować”.

Miłość ich z dnia na dzień się pogłębiała, rozwijała się, a przede wszystkim dawała poczucie nieogarniętego szczęścia: „kocham Cię z całego serca i czuję, że podwaja się jeszcze moje uczucie przez to pozbawienie Twojej obecności. Byłoby dla mnie niemożliwością żyć z daleka od Ciebie”. Ludwik odwdzięczał się jej tą samą opieka i troską. Podjął się prowadzenia jej interesów, które wymagały wyjazdów do Paryża, ponieważ Zelia nie lubiła podróżować. We wszystkich sprawach podejmowali wspólne decyzje. Zelia pisząc o podjęciu jakiejś z nich podkreślała: „Mój mąż zgadza się na to”.

Była to rodzina o jasno określonych rolach – kobiety jako żony i matki i mężczyzny jako męża i ojca.
Życie państwa Martin to również sytuacje szczególnie trudne, naznaczone osobistym dramatem, a jednak przeżywanym wspólnie. Przedwczesna śmierć czworga dzieci niosła ze sobą doświadczenie, które niejednokrotnie wydawało się niemożliwe do uniesienia. Po śmierci jednej z córek – Zelia pisze – „Jestem w rozpaczy. (…)

Chciałabym również umrzeć”. Nie brakowało im również kłopotów wychowawczych. Szczególnie z córką Leonią, która wymagała podwójnej uwagi swoich rodziców. Następnie doświadczenie choroby, która niosła za sobą ból fizyczny i cierpienie. Zelia zachorowała na długotrwałą chorobę nowotworową... Znosiła ją z prawdziwie chrześcijańskim bohaterstwem. Zmarła w wieku 46 lat. Ludwik zmarł w wieku 71 lat, lecz pod koniec swego życia także bardzo cierpiał. Zapadł na chorobę psychiczną, potem został sparaliżowany – „Dziedzic i Władca Senioratów Cierpienia i Upokorzenia” – mówiła o nim Teresa.

Życie Ludwika i Zelii to przykład „codziennej” świętości. To droga do nieba poprzez wspólne niedzielne spacery, długie rozmowy pełne miłości z dziećmi, drobne ofiary składane w ręce ubogiego, parzenie herbaty czy łowienie ryb. To przykład świętości dla wszystkich, szczególnie dla rodzin, małżeństw, które być może poddały się w poszukiwaniu własnej drogi do nieba, bo wydaje im się że jest to „prezent” zarezerwowany tylko dla wybranych stanów.

Jest to przede wszystkim wzór heroicznej wierności Ewangelii w życiu małżeńskim i rodzinnym, w którym przeplata się miłość i cierpienie, pewność i zwątpienie. „Chciałabym być świętą – pisze Zelia – tylko nie wiem, z którego końca do tego się zabrać. Jest tyle do zrobienia, a ja ograniczam się tylko do pragnień” – któż z nas tego nie przeżywa...?

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...