Bóg swoje zbawcze zamysły niewątpliwie doprowadzi do końca, my jednak, zamiast z Nim współpracować, nieraz próbujemy jeszcze radykalniej się od Niego odsunąć. Zamiast przyczyniać się do tego, by nasza ziemia była coraz bardziej miejscem chwały Bożej, my ją jeszcze więcej plugawimy naszymi grzechami. W drodze, 1/2009
Ziemia szczególnej Bożej obecności
Czy wobec tego przejawem archaicznego myślenia była prośba uzdrowionego z trądu syryjskiego dostojnika, Naamana, który wracając do swojej ojczyzny, poprosił o kilka worków ziemi izraelskiej, ażeby mógł na niej składać ofiary Bogu prawdziwemu, Stwórcy nieba i ziemi (por. 2 Krl 5,17)?
Tak czy inaczej, warto przypatrzeć się temu starodawnemu przeświadczeniu Izraelitów, że na ziemiach zdominowanych przez bałwochwalstwo nie da się być wyznawcą Boga prawdziwego. Przypomnijmy sobie, że młody, prześladowany przez Saula Dawid lęka się, że gdyby został przepędzony ze swojej ojczyzny, musiałby służyć bogom obcym (por. 1 Sm 26,19).
Owszem, były to wyobrażenia archaiczne. Na pewno jednak wyrażały prawdę dzisiaj przez nas mało zauważaną: że poznanie Boga prawdziwego nie jest wynikiem przenikliwości intelektualnej ani wyższości cywilizacyjnej. Jako grzesznicy nadal bylibyśmy pogrążeni w takim lub innym bałwochwalstwie, a gdyby nawet ktoś doszedł do poznania Boga prawdziwego, byłoby ono pomieszane z błędem. Tylko dlatego mogliśmy poznać Boga prawdziwego i Jemu służyć, że On w swoim miłosierdziu zechciał się nam objawić.
Tylko dla porządku przypomnijmy, że najszczególniejszym miejscem zbawczej i opiekuńczej obecności Boga wśród swojego wybranego ludu była Świątynia w Jerozolimie. Toteż kiedy w ludziach Starego Testamentu pojawiały się tęsknoty, ażeby również inne narody mogły poznać i wychwalać Boga prawdziwego, zazwyczaj wyrażano je w obrazie pochodu narodów do Jerozolimy, na świętą Górę Syjon, aby tam oddawać cześć Bogu prawdziwemu (por. Iz 60,1–16; Ps 66,1–9; Ps 98; Za 2,14n).
Trzeba było dopiero niewoli babilońskiej, a przedtem zburzenia Świątyni, ażeby lud Boży uświadomił sobie, że szczególna obecność Boża jest związana nie tyle z ziemią czy z sanktuarium, ile z żywymi ludźmi – że Bóg chce towarzyszyć swojemu ludowi wszędzie, również w niewoli (por. Ez 1,4–28).
Niech cała ziemia będzie święta!
Fakt faktem, że już w Starym Testamencie sformułowano marzenie, ażeby cała ziemia przemieniła się kiedyś w ziemię świętą. A właściwie nie tyle marzenie, ile Bożą obietnicę. Najwyraźniej powiedział to prorok Malachiasz (1,11), wkładając następujące słowa w usta samego Boga: „Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami – mówi Pan Zastępów”.
„Oto teraz przez pojawienie się Pana w ciele – zawoła później w swoim kazaniu ku czci Matki Najświętszej biskup Konstantynopola, św. Proklos († 446) – [cała] ziemia stała się święta, a ludzkość uwolniona od bałwochwalczych ofiar”.
To prawda, że również po przyjściu Chrystusa Pana i Jego zmartwychwstaniu dzieje się na naszej ziemi wiele rzeczy bezbożnych – wiele bałwochwalstwa, rozlewania niewinnej krwi, wiele różnej niesprawiedliwości. Odkąd jednak orędzie Ewangelii skierowane zostało do wszystkich narodów (por. Mt 28,19), dzieło uświęcania ludzkości posuwa się nieodwołalnie do przodu.
W jakimś sensie można nawet powiedzieć, że w cieniu Chrystusowego krzyża dokonuje się uświęcanie również tej naszej materialnej ziemi, gdyż w różnych jej zakątkach, również w miejscach najmniej spodziewanych, sprawowana jest ofiara czysta. Wypełnia się w ten sposób proroctwo Malachiasza. Warto tu przypomnieć, że błogosławiony Karol de Foucauld († 1916) głównie dlatego postanowił żyć przez długie lata w pustelni na Saharze, aby również na tej muzułmańskiej ziemi składana była – w obecności samych tylko aniołów – ofiara eucharystyczna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.