"Oferta" niepokoju

Mam na myśli małżonków, którzy mają już urodzone dziecko z probówki, ale jednocześnie są świadomi, że w klinice są przechowywane w stanie zamrożenia embriony - będące przecież ich dziećmi. Jak potraktować taką sytuację w konfesjonale? Przewodnik Katolicki, 23 marca 2008



Spojrzenie pastoralno-moralne


Epidemia bezpłodności sprawia, że coraz częściej spotykamy małżeństwa korzystającej z medycznej „oferty” in vitro. Specyfika tego problemu polega na tym, że mamy oto do czynienia z pewnym stanem, a nie tylko zaistniałym już zdarzeniem. Mam na myśli małżonków - pomijam tu „samotne matki” na tej drodze realizujące swoje macierzyńskie pragnienia albo pary lesbijskie - którzy mają już urodzone „dziecko z probówki”, ale jednocześnie są świadomi, że w klinice są przechowywane w stanie zamrożenia embriony - będące przecież ich dziećmi. Jak potraktować taką sytuację w konfesjonale? Temat zupełnie nowy. Przyznam, że nie spotkałem w znanych mi publikacjach jakiejkolwiek propozycji rozwiązania tego problemu. Jedno już się dokonało - wykreowano embriony techniką in vitro - naruszając w ten sposób sformułowaną zasadę o godności przekazywania życia. To już się stało, tego się już nie odwróci. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że sposób poczęcia nie decyduje o godności poczętego człowieka. A słyszałem w telewizji pytanie postawione przez bardzo znaną dziennikarkę: „to dzieci tak poczęte nie będą dopuszczane do sakramentów?”. Głupota czy zła wola? I jedno, i drugie jest niedopuszczalne.

Stawiamy pytanie o los istniejących, zamrożonych embrionów. Stawiamy pytanie: jak potraktować w konfesjonale rodziców będących w tej sytuacji? Jedno jest pewne, przejść nad tym do porządku dziennego nie można. Propozycje rozwiązań są przynajmniej dwie: rozwiązanie „surowsze” - odłożyć w czasie możliwość rozgrzeszenia - aż do czasu, kiedy wszystkim istniejącym już embrionom dadzą szansę na życie; za tym rozwiązaniem przemawia to, że życie tych embrionów jest ciągle faktycznie zagrożone i dopóki zagrożenia nie wyeliminujemy, dopóty nie ma dyspozycji do rozgrzeszenia; rozwiązanie „łagodniejsze” - udzielić rozgrzeszenia z jednoczesnym absolutnie jasno postawionym zobowiązaniem do dania tej szansy - czyli dokonanie ich implantacji - aby mogły, a przynajmniej miały szansę żyć; argumentując takie rozwiązanie, można powiedzieć - zagrożenie nie jest bezpośrednie i w najbliższym, możliwym czasie problem zostanie rozwiązany.

Sądzę, że zasygnalizowany tu problem powinien stać się przedmiotem poważnej dyskusji, w której chodzić będzie nie o czyjeś ideologiczne zwycięstwo, ale o ocalenie życia, które jest podstawowym dobrem człowieka, a jednocześnie jest to życie tak bardzo zagrożone i tak bardzo - w tym momencie - bezbronne.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...