Dla Boga nie ma marginesów, więc po prostu rodzi się pytanie, co takiego się dzieje, że łatwiej mówimy o pomaganiu alkoholikom czy narkomanom, natomiast gdy wspominamy o osobie, która doświadcza procederu prostytucji czy jest ofiarą handlu ludźmi, nagle robi się z tego wielką sprawę. Przewodnik Katolicki, 6 kwietnia 2008
Mówimy o problemie prostytutek, ale gdyby nie było chętnych do korzystania z ich usług, to kobiety by się tym nie trudziły. Czy to też nie jest problem?
- Myślę, że aktualnie przeżywamy kryzys wartości kobiety i mężczyzny. Bo jeśli ktoś korzysta z usług prostytutki, to czy ma on poczucie własnej wartości? To jest przeważnie osoba, która nie potrafi nawiązać normalnych relacji i rozmawiać z drugim człowiekiem. „Klientami”, jak się zwykło mówić, są często ojcowie rodzin, ludzie mający własne ognisko domowe. Czego więc im brakuje? Musimy uczyć komunikacji. Już młodym trzeba wskazać kierunek, zrobić coś, żeby mogli wspólnie działać, a przy tym mieli satysfakcję. To pozwoli im w przyszłości zbudować więzi rodzinne. Ważna jest prawdziwa miłość, a nie jej zafałszowany obraz. Tak naprawdę prostytucja jest teatrem, spektaklem kupionym za pieniądze. Nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwą miłością.
Czy w związku z dużym zapotrzebowaniem są plany utworzenia kolejnych placówek pomocy?
- Wszystko mogłoby być wspaniale, ale jak nie ma pieniędzy, to pospolitość skrzeczy. To, co jest dzisiaj możliwe do zrobienia, to robię. Aktualnie jeżdżę po Polsce i opowiadam o problemie prostytucji i przemocy domowej. Jestem w stanie szkolić ludzi, żeby w danych miastach ktoś mógł działać. Niemniej, żeby to coś zaczęło egzystować, potrzebny jest ogrom wysiłków, żeby stworzyć całe zaplecze, całą strukturę. Ważne jest przy tym, by jednocześnie wykorzystywać to, co w danym mieście już jest, czyli ośrodki pomocy, interwencji społecznej, i wszystkie inne, z którymi można współpracować. My twórzmy możliwości, a ocenę zostawmy Bogu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.