Ostatni Książę Kościoła

Przed dziesięciu laty, 12 maja 1999 roku, o zmierzchu, dzwony kościołów i kaplic archidiecezji poznańskiej oznajmiły odejście do wieczności arcybiskupa Jerzego Stroby. Musiało minąć wiele lat, zanim przekonano się, jak opatrznościowa była Jego życiowa misja. Przewodnik Katolicki, 10 maja 2009



Szorstka powierzchowność – wielkie serce

Podczas ceremonii pogrzebowej Abp. Stroby w poznańskiej katedrze, której przewodniczył Prymas Polski kard. Józef Glemp, wielu wracało myślami do niepewnego roku 1978 i starało się objąć ponad dwudziestoletni okres obecności Arcybiskupa w Poznaniu.

- Przyjście Ks. Abp. Jerzego Stroby do Poznania zbiegło się z początkiem pontyfikatu Jana Pawła II i mimowolnie wielu porównywało tych dwóch Pasterzy – wspomina biskup Grzegorz Balcerek, biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej. Często przeciwstawiano bezpośredniość nowego Papieża pewnej sztywności i dystansowi, jakie budził nowy Arcypasterz Poznański.

Później z książki Jana Pawła II „Wstańcie, chodźmy!” mogliśmy się dowiedzieć, jak bardzo Karol Wojtyła cenił Abp. Jerzego – dodaje poznański biskup. - Warto też wspomnieć, że za ową powierzchowną szorstkością kryło się wielkie serce i skrywana uczuciowość. Byliśmy świadkami na przykład płaczu Ks. Arcybiskupa w czasie jednego z kazań – zaznacza bp Balcerek.

Podobnego zdania jest bp Zdzisław Fortuniak, któremu święceń biskupich udzielił Abp Stroba w 1982 r.: - Abp Jerzy Stroba był – mam takie przekonanie – człowiekiem z natury emocjonalnym. Ale odnoszę wrażenie, że wiele pracował nad tym, by emocje nie brały w nim góry w sprawach prywatnych. - Do księży zwracał się niekiedy w charakterystyczny sposób, per „panie” – wspomina ks. Babicz.

Kogoś, kto nie znał Arcybiskupa, mogło to w pierwszej chwili dziwić, a nawet zrazić i tak w istocie było, zwłaszcza w pierwszych latach Jego posługiwania w Poznaniu. Tymczasem nie było to nigdy podyktowane chęcią obrażenia interlokutora, dowodziło raczej, że Arcybiskup traktuje takiego księdza wręcz przyjaźnie – opowiada wieloletni sekretarz Abp. Stroby. - Bardzo często zwracał się tak nawet do swojego największego przyjaciela, jakim był biskup Ignacy Jeż. Ale oczywiście tylko w nieformalnych, powiedziałbym domowych sytuacjach – dodaje ks. Babicz.

„Tu chodzi o Kościół!”

Temperament Arcybiskupa przejawiał się w wielu sytuacjach: - Był niezwykle pracowity i tego samego wymagał od swoich współpracowników – wspomina ks. Paweł Minta. Zdarzyło się czasem, że zawieruszyło się jakieś pismo czy dokument, wtedy Arcybiskup potrafił się unieść i podnieść głos, ale zaraz dodawał: „Tu nie chodzi o mnie, tu chodzi o Kościół!”.

W swoją misję zaangażowany był całkowicie. Jego celem nigdy nie była władza sama w sobie, ale służba Kościołowi. – Był realistą i człowiekiem logicznego myślenia, zatroskanym o Kościół i Polskę – wyznaje bp Fortuniak.

Gdy obserwuje się dziś sytuację w Polsce, można odnieść wrażenie, że Arcybiskup w wielu sprawach mógłby powiedzieć: „A nie mówiłem!”. Chociaż wiem, że zapewne sam by tak nie powiedział, nie było to w jego stylu – konstatuje poznański biskup pomocniczy.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...