Z prezentowanych w ostatnich latach wyników badań społecznych wynika, że postawy Polaków - w tym także polskiej młodzieży - wobec zjawisk związanych z ludzką seksualnością odznaczają się dosyć dużą niekonsekwencją. Przewodnik Katolicki, 2 sierpnia 2009
Długa droga ku dojrzałości
Dojrzałość płciowa nie idzie w parze z dojrzałością emocjonalną i intelektualną. Wprost przeciwnie, wyprzedza je o kilka lat. Czas dojrzewania to w pierwszej kolejności intensywne procesy przemiany ciała. Droga do dojrzałości serca jest znacznie dłuższa i znacznie trudniejsza, bo nie zdeterminowana hormonalnie, ale podległa także rozumowi. Który to rozum w wielu sytuacjach nie tylko młodych, ale także nas dorosłych zawodzi. Szczególnie zaś wtedy, gdy poddajemy się niekontrolowanej i nieuporządkowanej pożądliwości.
Chłopcy dojrzewają inaczej niż dziewczynki. W końcówce szkoły podstawowej dojrzałe fizycznie kobietki siedzą w ławkach z ciągle małymi chłopaczkami. Każde dziecko z osobna dojrzewa w swoim niezwykle indywidualnym tempie. Każde z nich ma inną konstrukcję psychofizyczną. Obowiązkowe grupowe uczestnictwo w zajęciach szkolnych dotyczących najbardziej intymnych spraw dla wielu dzieci jest doświadczeniem przemocy, gwałtu na ich niewinności i wrażliwości.
Wrażliwość nastolatka
Dobrze jest, kiedy rodzice, serio traktując swoje wychowawcze obowiązki, odpowiedzialnie podchodzą także do rozwoju cielesności własnych dzieci. Płeć i płodność to niezwykle ważne sprawy. Dla bezradnego wobec własnej płciowości nastolatka czasami dojmująco istotne. Dlaczego zatem godzimy się na komunikację w tym zakresie niedostosowaną do wrażliwości i potrzeb naszego Jaśka czy naszej Julki?
Oddanie inicjatywy w tym zakresie obcym osobom jest w wysokim stopniu ryzykowne. Narażamy tym dzieci nie tylko na traumę niewłaściwego przekazu lub przekazu nieadekwatnego do etapu ich rozwoju. Przyczyniamy się do niewłaściwego ukształtowania ich sumień poprzez zezwolenie na internalizację przekazu stojącego w sprzeczności z naszą moralnością.
Musimy sobie zdawać sprawę, że w ten sposób delegitymizujemy część własnej tożsamości.
W życiu naszych rodzin to my jesteśmy w pierwszej kolejności odpowiedzialni za dominujące w niej trendy. To my, rodzice, jesteśmy w pierwszej kolejności odpowiedzialni za to, jakie wartości cenić będą nasze dzieci i jakie wartości przekażą dalej. Pozycję rodziców w oczach młodych potwierdzają badania, które wskazują, iż najwyższymi autorytetami są dla nich matki (75%!) i ojcowie. To bardzo zobowiązujące.
Zwłaszcza, że w tym wszystkim chodzi o nas, o nasze rodziny, o szczęśliwe małżeństwa naszych dzieci i o nasze wnuki i prawnuki. Także o dobre powołania do kapłaństwa i do życia zakonnego. O życie duchowe naszej wspólnoty. I o jej fizyczne przetrwanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.