Wszystko to przenosi mnie kilka wieków wstecz. Nie tylko mnie i uczestników, ale i widzów, którzy po kilku godzinach z aparatami fotograficznymi w ręku, mają teraz czas na wzięcie udziału w festynie. Przewodnik Katolicki, 9 sierpnia 2009
Husarz to nie tylko zbroja
Przygotowanie do bitwy zaczyna się dużo wcześniej od wertowania książek na temat przebiegu bitwy, kontaktu z historykami, czy innymi pasjonatami historii, którzy tylko mogą poszerzyć twoją wiedzę. Zaopatrzeni w wiedzę, musimy zaopatrzyć się w sprzęt. Ten do tanich nie należy. Minimalny koszt zbroi husarza, czyli zamożnego szlachcica to wydatek rzędu 4 tys. złotych. Zbroję robi się pod wymiar. Do tego dochodzi szabla za 500 zł, kopia za minimum tysiąc.
Są jeszcze skrzydła, koncerz, pistolet, nadziak. Uzbrojenie to jednak nie wszystko, zamożny szlachcic musi być przecież odpowiednio bogato ubrany. Lniana bielizna, koszula, spodnie i wełniane żupany i płaszcze – delie z mosiężnymi guzami, do tego futrzana czapka z zaponą i piórem, pasy – rapcie pod szable ze zdobieniami, skórzany bukłak do wody, również skórzane rękawice, husarskie buty z żółtej skóry. To wszystko wydatek setek kolejnych, a nawet tysięcy złotych. Szyje się to wszystko na wymiar, a materiały kupuje w hurtowni. Mam to szczęście, że mama jest krawcową, więc jest mi dużo łatwiej.
Cały swój strój kompletowałem przez trzy lata. By na niego zarobić chwytałem się dorywczych prac. Na zbroję na przykład zapracowałem przez dwa sezony oporządzając konie w jednej z irlandzkich stajni.
Czyszczę, poleruję, konserwuję
Przy dużych wydatkach na sprzęt, po jego skompletowaniu, trzeba o niego solidnie zadbać. Husarską zbroję czyszczę z rdzy, jeśli się pojawi, następnie kilkakrotnie wcieram w nią wazelinę i poleruję. Trzeba też wyczyścić i naoliwić broń, naoliwić pasy, wypolerować ozdoby, wypastować buty, zacerować dziury powstałe podczas walki w ubraniach, wreszcie uprasować same ubrania. Wszystko z największą starannością i dokładnością.
Atrybut w walce to obok broni - koń. On też wymaga specjalnej opieki. Trzeba go solidnie wyczyścić, jednak nie dłużej niż godzinę, bo potem staje się niespokojny. Musimy też sprawdzić sprzęt przypisany do zwierzęcia, a więc ogłowie, strzemiona, popręg czy wodze.
Nie lada wyczynem jest też włożenie całego wyczyszczonego sprzętu na siebie, a potem jeszcze usadowienie się w pełnym rynsztunku w siodle. Żupan, kirys i naplecznik, naramienniki, karwasze, hełm, szable, bukłak z wodą, sakwy, wszystko razem waży około 40 kg, stąd dobrze jest mieć osoby które pomogą nam to na siebie założyć i jeszcze wygodnie usadowić się w siodle. Teraz już tylko kopia do ręki i krzepiące „Gotowe, miło cię było poznać!”
Jak zwinni rycerze
Moja pasja i działalność w grupie pokazowo-historycznej Chorągiew Wejhera, której trzonem są konni z Husarii, Lisowczyków i Dragonów, to jednak nie tylko dobra zabawa, nauka historii w praktyce, fechtunku szablą, walki wręcz, czy jazdy konnej. To także, a może przede wszystkim pomoc niepełnosprawnym dzieciom. Dzięki naszym działaniom mają one okazję, by choć przez krótki czas zapomnieć o swoim cierpieniu i poczuć się jak dawni rycerze.
Dzieciaki nie tylko jeżdżą konno, ale i oglądają i namacalnie poznają poszczególne sprzęty, elementy dawnych strojów, doświadczają też życia w historycznych namiotach. W ten sposób urozmaicamy im hipoterapię, wspomagając zajmujących się tym terapeutów, którzy w zamian doszkalają nas w jeździe konnej. Zajęcia te są z pożytkiem nie tylko dla rehabilitowanych dzieci, ale i nas samych. Rozwijamy się dzięki nim nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie, uwrażliwiając się tym samym na potrzeby innych, słabszych, którym choć w niewielkim stopniu można ulżyć w cierpieniu, realizując przy tym to co się kocha.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.