Będzie cud rozmnożenia w Czechach?

Wyobraźmy sobie pytanie w „Familiadzie”: Z czym kojarzą ci się Czechy? Knedle, piwo, Praga, Skoda, może Jożin z Bažin. Z pewnością któreś z tych słów, jeśli nie wszystkie, świeciłyby na tablicy jako odpowiedzi. Przewodnik Katolicki, 20 września 2009



Po siedmiu latach spędzonych w Czechach, poznając tutejszych ludzi, wciąż się uczę. Odnajduję tu wiele wzorów, wielu męczenników za wiarę i jak wszędzie takich, którym – na pierwszy rzut oka - wystarczy do życia pięć knedli i dwa piwa.

Piszę „na pierwszy rzut oka”, bo Czesi są bardzo asekuracyjni (być może jest to jeden z elementów instynktu samozachowawczego małego narodu), a granica pomiędzy tym, co powierzchowne, a co szczere jest bardzo wyraźna i nieraz trudna do przekroczenia. Stąd może wyrasta obraz Czecha – wesoło-śmieszno-rubaszno-grubiańskiego Pepika z kuflem piwa, zajadającego knedle, który jednak w rzeczywistości jest zupełnie inny.

Kiedy w czasie drugiej wojny światowej Polacy strzelali do Niemców, Czesi poszli do gospody, kupili piwo i Niemców wyśmiali. To był jeden z ich rodzajów walki, który wynikał z mentalności i sposobu postrzegania świata, przejawiających się również w dużym dystansie do wydarzeń. Stąd Czechy są dla mnie osobiście krajem dorastających dzieci, które pozostają jedną nogą w świecie dziecięcym, a drugą w świecie dorosłych, a którym nie chce się zdecydować o dalszym kroku (może dlatego Czesi robią takie dobre bajki).

„Chcielibyśmy ochrzcić naszą drugą córkę”. Młode małżeństwo. Mówią, że sami nie chodzą do kościoła, nie są ochrzczeni, ale dziecku chcą dać to, co najlepsze. „Więc dlaczego nie przyjmiecie chrztu?” – pytam. Ojciec wzruszył ramionami. „Dlaczego nie...”.

Sól i światło

Jakoś nie mogę wewnętrznie z czystym sumieniem powiedzieć o Czechach, że są ateistami. Może bardziej wzruszają ramionami, dają do zrozumienia, że jest im to obojętne, chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby gdzieś tam, podświadomie, grzebiąc przy piwie patykiem po ziemi, rysowali symbol ryby...

Papież pojedzie do Czech spotkać się ze wszystkimi, ale w szczególny sposób z tymi, którzy są solą i światłem, aby ich umocnić. Na przykład z arcybiskupem Karlem Otčenáškem, który już jako biskup przez sześć lat pracował w mleczarni i który, z właściwą sobie dobrocią żartował potem, że dzięki komunistom mógł jako pasterz diecezji przygotowywać mleko swym najmłodszym diecezjanom (być może wielu z nich również spotka się z papieżem, o ile mieli szczęście usłyszeć o Bogu i nie przestali chodzić do kościoła). Mam nadzieję, że Ojciec Święty spotka się z dziećmi, które często są wyśmiewane, że jako jedyne w całej klasie chodzą na religię. Z ludźmi, którzy mają być światłem dla swoich niewierzących rodziców, żony, męża, dzieci. Wszyscy potrzebują, aby „cień Piotra” padł na czeską ziemię.

Nie walcz z ciemnością, zapal światło!

Od trzech lat wydajemy w Czechach „Apostoła Miłosierdzia Bożego” (obecnie w nakładzie 9 tysięcy – to sporo, jak na czeskie warunki), a od stycznia tego roku został nam powierzony pierwszy w Czechach kościół Miłosierdzia Bożego i św. Siostry Faustyny. Do kościoła przyjeżdżają pielgrzymki, w tym roku pierwszy raz doszła tu piesza pielgrzymka: ponad 50 osób, które przeszły z nawiązką 180 km.

Dużo mroków tkwi w nieporozumieniach, w historii, w kłamstwie sączonym sercom przez pięćdziesiąt lat komunizmu, w grzeszności i słabości człowieka, dużo nowych rodzi współczesny świat ze swoim hedonizmem, konsumpcjonizmem, pośpiechem i powierzchownością, ale nad wszystkim króluje miłosierny Bóg.

Benedykt XVI, wierzę w to mocno, może stać się dla Czechów apostołem miłosierdzia, mądrości i przebaczenia.

Czy będzie cud rozmnożenia w Czechach, tego nie wiem, ale – jak mówi czeskie przysłowie – kto chce, szuka sposobów.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...