Która liczba mówi więcej o naszym stosunku do Auschwitz: 20 tys. zł, jakie mieli otrzymać złodzieje tablicy „Arbeit macht frei” czy ponad 1,3 mln odwiedzających to miejsce w 2009 r.? Przewodnik Katolicki, 17 stycznia 2010
Ekscentryczny brytyjski kolekcjoner, gang skandynawskich neonazistów, a w tle wybory parlamentarne w Szwecji – cała ta medialna wrzawa wokół niedawnej kradzieży „ikony Auschwitz” ma jednak także pewien pozytywny aspekt: stwarza okazję do refleksji nad dzisiejszym stanem Pamięci o największej „fabryce śmierci” w historii ludzkości. Bo jak słusznie zauważył dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Piotr M.A. Cywiński, kradzież obozowej tablicy była właśnie takim „okrutnym atakiem na Pamięć”.
I choć trudno w to uwierzyć, wszystko wskazuje na to, że sprawcy tego czynu naprawdę nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia kradzieży i dopiero „szum medialny” uświadomił im, co tak naprawdę zrobili. Podobnie jak nie do uwierzenia jest fakt, że publiczna niemiecka telewizja ZDF niemal w tym samym czasie użyła po raz kolejny określenia „polski obóz zagłady”, a potem tłumaczyła to „czystym niedbalstwem językowym”. Czy takie wydarzenia oznaczają, że coś złego zaczyna się dziać z naszą historyczną Pamięcią? A przecież właśnie w obliczu Auschwitz, „jak u Kierkegaarda powinno się odczuwać bojaźń i drżenie; jeśli nie, powinniśmy przestać mówić, jakby to było zwykle miejsce” – przestrzegał wielokrotnie żydowski pisarz, noblista Elie Wiesel...
A jednak na przekór ostatnim wydarzeniom wydaje się, że pamięć o Auschwitz – jako najważniejszym symbolu XX w. - jest dziś kultywowana lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
To jest autentyczne
Największym wyzwaniem, przed jakim stoi dziś dyrekcja Muzeum Auschwitz-Birkenau, nie jest wcale walka ze złodziejami – bo kradzieże należą w tym miejscu naprawdę do rzadkości – ale wyścig z czasem i koniecznością zdobywania coraz większych środków na utrzymanie i konserwację tak specyficznego obiektu, jakim jest obozowe muzeum. Chodzi wszak o gigantyczny, zajmujący ok. 200 hektarów teren, na obszarze którego znajduje się ok. 150 obiektów budowlanych, 300 ruin, ponad 100 tys. osobistych rzeczy po zamordowanych oraz tysiące innych przedmiotów, dokumentów archiwalnych oraz dzieł sztuki więźniarskiej.
Zadaniem numer jeden jest oczywiście zachowanie za wszelką cenę autentyczności tego miejsca. - Ci, którzy tu przyjeżdżają, rozumieją doskonale, że żaden film i żadna książka nie zastąpią obcowania z autentyzmem – mówił kilka miesięcy temu dyrektor Cywiński na wieść o milionowej osobie zwiedzającej obóz w 2009 r. Tymczasem stan wielu muzealnych obiektów jest dziś fatalny – chodzi zwłaszcza o baraki w Auschwitz II - Birkenau, które budowane były z nietrwałych materiałów. – Jeżeli teraz nie rozpoczniemy gruntownej konserwacji, za kilka lat będziemy oskarżani o zniszczenie tego światowego symbolu Holocaustu – ostrzegał już rok temu prof. Władysław Bartoszewski, przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i były więzień Auschwitz.
Konserwatorzy z Muzeum Auschwitz-Birkenau szacują zaś, że same roczne koszty niezbędnych prac konserwatorskich wyniosą - w zależności od rodzaju realizowanych projektów - od 3,6 do 5,5 mln euro. Przy założeniu, że Auschwitz nigdy nie będzie miejscem, w którym płaci się za bilety wstępu, jest to suma, która znacznie przekracza możliwości finansowania ze strony naszego państwa, które od ponad 60 lat praktycznie w całości utrzymuje działalność Muzeum.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.