Śmierć w burkini

Dwóch mężczyzn ubranych w burki napadło kilka dni temu na jeden z francuskich banków. A nad Sekwaną ponownie rozgorzała debata na temat obecności islamu w przestrzeni publicznej. Przewodnik Katolicki, 21 lutego 2010



Ajsza bez zasłony

Według najnowszych sondaży za całkowitym zakazem noszenia burki opowiada się 56 proc. Francuzów. Krytycy takiego rozwiązania wskazują jednak na fakt, że wojna z burkami i nikabami przypomina nieco strzelanie do komara z wielkiej armaty. I trudno odmówić im racji, skoro według danych francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych takie stroje nosi dziś jedynie 2 tys. mieszkanek Francji; co w świetle 5-6- milionowej społeczności muzułmańskiej w tym kraju stanowi liczbę więcej niż znikomą. Na dodatek część z nich to rodowite Francuzki, które dobrowolnie konwertowały na islam.

Po cóż więc - argumentują przeciwnicy zakazu – ryzykować radykalizację nastrojów ze strony umiarkowanej większości wyznawców islamu, która wcale nie popiera tak radykalnych praktyk? Powołują się przy tym na oświadczenie Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego, która już kilka lat temu stwierdziła, że burka nie jest wymogiem religijnym, ponieważ nie nakazuje jej ani Koran, ani żadne inne teksty religijne. Całkiem niedawno rektor Wielkiego Meczetu Paryża Dalil Boubakeur stwierdził nawet, że islam nie narzuca chust, czego dowodem choćby fakt, że żona Mahometa, Ajsza, nie zakrywała twarzy, udając się do Mekki. Tenże sam islamski duchowny opowiedział się jednak zdecydowanie przeciwko planowanej ustawie, ponieważ jego zdaniem należy najpierw poznać powód, dla którego kobiety noszą burki i traktować ten problem „przypadek po przypadku”.

W tle całej tej dyskusji pojawia się jak zwykle groźba zamachów terrorystycznych, umiejętnie podtrzymywana przez islamskich radykałów. Północnoafrykańskie skrzydło al-Kaidy zagroziło już nawet Francji odwetem „przy pierwszej sposobności” za „rozpętania nowej perfidnej wojny” przeciw burkom.

Co wolno nosić?

Przeciwko planowanemu zakazowi noszenia burek opowiedział się także francuski Kościół.

„Obywatele francuscy, w tym katolicy, nie powinni dopuścić, aby zapanowały nad nimi strach lub teoria zderzenia cywilizacji. Jest bardzo ważne, by oddzielić większość naszych muzułmańskich współobywateli, którzy domagają się prawa do swobodnego praktykowania swojej religii, od mniejszości, która powołując się na islam, dąży do zdestabilizowania demokracji” - napisał bp Michel Santier, przewodniczący komisji francuskiego episkopatu ds. dialogu międzyreligijnego, dodając, że takie zakazy jedynie pogarszają sytuację muzułmańskich kobiet.

Natomiast ks. Christophe Roucou, szef Komisji Episkopatu Francji ds. Kontaktu z Islamem, stwierdził, że prawny zakaz noszenia burek byłby środkiem nieproporcjonalnym wobec skali problemu, a jeżeli już, to należałoby raczej „popracować nad zmianą mentalności, a środki prawne temu nie służą”. Najdobitniej pomysły francuskich polityków skomentował jednak abp Paryża kard. André Vingt-Trois, oznajmiając, że zadaniem demokracji nie jest wskazywanie ubrań, jakie należy nosić. - Nie sądzę, że obnażone kobiety z plakatów służących reklamie są bardziej szanowane niż kobiety zasłonięte burką – powiedział francuski hierarcha.

Co ciekawe, choć projekt ustawy „antyburkowej” konsultowany był z różnymi nurtami światopoglądowymi, to jednak komisja parlamentarna nie zadała sobie najmniejszego nawet trudu, by wysłuchać w tej sprawie opinii wspólnot religijnych.

Nietrudno się domyślić dlaczego. Jakikolwiek głos w obronie symboli religijnych byłby wszak sprzeczny z wizją nakreśloną obrazowo przez pochodzącą z muzułmańskiej rodziny Fadelę Amary, wiceminister ds. rozwoju miast, zdaniem której Francja winna stać się „latarnią morską oświeconego islamu”.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...