Życie chrześcijanina to nieustanna walka – na wielu frontach i przy użyciu najrozmaitszego oręża. Niekiedy pozycyjna, niekiedy błyskawiczna. Czasem w przedniej straży, czasem zamykając odwrót. Cel owej wojny postawiono przed chrześcijaninem jasno: zdobyć królestwo niebieskie (Mt 11, 12). Posłaniec, 1/2007
Polem walki jest przede wszystkim nasza dusza, na której krańcach niejako zatknięto dwa sztandary: jeden należy do Chrystusa, najwyższego naszego Wodza i Pana, drugi do Lucyfera, śmiertelnego wroga naszej ludzkiej natury. (...) Tutaj trzeba widzieć wielkie pole całej okolicy Jerozolimy, na którym najwyższym Wodzem dobrych jest Chrystus, nasz Pan oraz inne pole, w okolicach Babilonu, gdzie hersztem nieprzyjaciół jest Lucyfer (św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 136-138).
W Chrystusowym wojsku nic nie jest tajne. Wręcz przeciwnie: co usłyszane na ucho, rozgłasza się na dachach (Mt 10, 27). Dlatego każdy szeregowiec ma znać zarówno strategię: Zło dobrem zwyciężaj (Rz 12, 21), jak i taktykę: Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie (Mt 10,16).
Wojsko Chrystusowe wyrusza w pole zbrojne w oręż potężny, niezawodny, dla Nieprzyjaciela morderczy: post, modlitwę, jałmużnę. Do pasa przypina miecz-różaniec, na piersi zawiesza ryngraf Niebieskiej Hetmanki, która zmiażdży głowę Węża.
Zły to wódz, który nie troszczy się o aprowizację dla swej armii. Najwyższy nasz Wódz własnym Ciałem karmi swych żołnierzy, bo wysyła ich na bój ciężki i bezpardonowy. W tej walce nie bierze się jeńców. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła (1 J 3, 8). Lucyfer wraz ze swymi siedmioma sojusznikami zostanie unicestwiony w otchłani jeziora ognia i siarki (...) na wieki wieków (Ap 20, 10). Ta wojna już została wygrana, ale biada temu, kto zdezerteruje. Zatem: żołnierze Chrystusa – do boju!
***
Jerzy Wolak – niezależny dziennikarz, publicysta i tłumacz