Dla przyszłości

Idealną rodzinę i relacje w niej panujące można porównać do raju. Jest to miejsce miłości, dobroci, wzajemnego zrozumienia i szacunku. Czy jednak zawsze – zwłaszcza w obecnych czasach – jest to powszechne? Posłaniec, 1/2009



Po drugie, chodzi o inną z natury rzeczy od matczynej wymagającą miłość ojca, która ma troszczyć się o perspektywę rozwoju dziecka (fizycznego, psychicznego i duchowego, aż ku świętości). Miłość ojca powinna dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa, a także chronić przed zagubieniem w życiu.

Jeszcze ważniejsza od dwóch wymienionych miłości jest trzecia – niezachwiana i nierozerwalna miłość pomiędzy rodzicami, niejako ponad głowami dzieci. Miłość ta ukazuje nie tylko wzorzec relacji damsko-męskich, ale daje dzieciom stabilną pewność trwałości domu jako ich środowiska wzrostu i rozwoju.

Te trzy miłości stwarzają swoistą przestrzeń dla miłości rodzinnej, w którą (patrząc z perspektywy dziecka) włączeni są rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, kuzynostwo, ciocie i wujkowie. I tu doszliśmy do odzyskanego raju. Prawdziwa miłość w rodzinie jest rajem na ziemi. Jej klimat jest upragniony (nie zawsze w sposób świadomy) przez wszystkich, lecz doświadczany jedynie przez niektórych.

Jest jeszcze piąta miłość, potrzebna człowiekowi jak powietrze, choć nie zawsze jest w stanie uświadomić to sobie. To miłość samego Boga. Dokładniej mówiąc, człowiekowi potrzebna jest wiara w miłość Boga, która to miłość jest przecież niezachwiana i nieodwołalna, bez względu na “dokonania” człowieka.

Dziecko powinno wzrastać w przekonaniu, że jest to miłość bezwarunkowa. Jest tak trwała i wierna, że dziecko (podobnie jak i dorosły) nie jest w stanie dokonać takiego czynu (bo nie ma takiego), by Bóg przestał je kochać. Świadomość takiej miłości nie pozwala człowiekowi stracić poczucia sensu życia nawet wtedy, gdy wszystkie ludzkie miłości zawiodą.

Powrót do odwiecznych ról

Świat zatracił rozumienie potrzeby miłości prawdziwej i na swój użytek “miłością” ponazywał działania wręcz z nią sprzeczne (np. wyrwane spod kontroli rozumu i woli działania seksualne określane szumnie “wolną miłością”).

Świat odbiera ważne instrumenty wychowawcze rodzicom, wychowawcom i nauczycielom, osłaniając swoje działania fałszywą troską popartą ujmującą za serce retoryką “praw dziecka”. Nowe definicje rodziny i rodzicielstwa oraz wychowywania idą w parze z prawami umożliwiającymi karanie rodziców za czyny zmyślone przez buntujące się dzieci.


Czy da się kiedyś to wielkie pomieszanie zwalczyć? Czy może należy zaniechać zwalczania i w myśl powiedzenia psy szczekają, a karawana idzie dalej po prostu robić swoje...

O czym myślę? O mądrym inwestowaniu w normalną rodzinę. I o przerwaniu wstydliwego niemówienia na temat prawdziwie szczęśliwej rodziny. Rodziny, w której matka jest prawdziwą kobietą z miłością i radością wypełniającą swą macierzyńską misję. Kobietą, która będąc w domu z małymi dziećmi, nie czuje się ani gorsza, ani mniej szczęśliwa od rówieśnic realizujących się zawodowo w karierach bizneswoman.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...