Magia znaków czy język miłości?

Chrystus działa w znakach sakramentalnych i liturgicznych, ale jeśli zarówno osoba posługująca się nimi, jak i je przyjmująca dopuszczą się lekceważenia, pozostaną poza zasięgiem ich zbawczego działania. Liturgia nie oddziałuje bowiem na człowieka w sposób automatyczny. Głos Ojca Pio, 2/2007




Słowo liturgia pochodzi z języka greckiego i oznacza ludowy czyn (leitos – ludowy, ergon – czyn, dzieło, działanie). W kulturze greckiej termin ten nie miał zabarwienia religijnego, lecz społeczno-polityczne. Określano nim wszelkie świadczenia publiczne podejmowane dla dobra wspólnego, takie jak podatki czy inne zobowiązania społeczne.

W Kościele katolickim terminem tym określono służbę Bożą – sprawowanie kultu publicznego poprzez czynności święte, które stanowią kontynuację misji Chrystusa w Kościele. Z tego punktu widzenia sprawowanie liturgii jawi się jako publiczne wydarzenie religijne, jednoczące daną społeczność wokół Chrystusa, który poprzez konkretne znaki sakramentalne ją uświęca. W teologii mówi się o tym, że sakramenty działają ex opere operato, a zatem na podstawie wykonanego dzieła. Od strony samego znaku liturgicznego nie jest ważne nawet to, w jaki sposób i z jakim nastawieniem wykonuje je celebrans, bo ich moc i skuteczność nie wypływa z jego zdolności czy predyspozycji, ale z samej ofiary Chrystusa.

Religijność czy magia?

To jednak tylko jedna strona medalu. Gdybyśmy chcieli ograniczyć liturgię wyłącznie do niego, moglibyśmy niepostrzeżenie przesunąć ją na teren magii. Myślenie magiczne charakteryzuje się bowiem przyznaniem mocy sprawczej pewnym rytuałom. Uwidacznia się to szczególnie w różnych zabobonnych praktykach: splunięcie przez lewe ramię na widok czarnego kota ma uchronić nas przez zwiastowanym nieszczęściem, a dotknięcie guzika na widok kominiarza – zapewnić następstwo szczęśliwych wydarzeń. Przy czym w magii i zabobonach żadne inne okoliczności typu: roztropność w życiowych decyzjach czy pracowitość w ogóle nie mają żadnego znaczenia.

Podobne myślenie prowadzi niekiedy do erozji prawdziwej religijności. Ze zdumieniem oglądałem kiedyś nagranie zrealizowane ukrytą kamerą. Zarejestrowano na nim złodzieja, który przeżegnał się przed kradzieżą samochodu. Prawdopodobnie w jego pojęciu nabożnie wykonany znak krzyża miał go uchronić przed policją. Ciekawe, czy żywił potem pretensje do Pana Boga, kiedy już okazało się, że samochód, do którego się włamał, był pozostawioną przez stróży prawa pułapką... Obrazek ten wskazuje, że można nadużywać także różnych świętych znaków. W tym przypadku znak krzyża został potraktowany jako działanie magiczne mające danemu człowiekowi zapewnić powodzenie. Nadużycie polegało na tym, że działanie, które w ten sposób zostało „poświęcone”, było sprzeczne nie tylko z jakąkolwiek religijnością, ale i ze zwykłą etyką.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...