Dziesięć lat zasiewu Arka Noego na Song of Songs

Pomysł na Arkę był wywrotowy. Znakomici muzycy i dzieci z całą swoją żywiołowością – bez pozowania na wokalistów, bez ćwiczonej na musztrach choreografii, bardziej krzyczące niż śpiewające. Na kolana rzucał ten autentyzm. Wzrastanie, 10/2009



Inaczej w Arce: znakomici muzycy i dzieci z całą swoją żywiołowością – bez pozowania na wokalistów, bez ćwiczonej na musztrach choreografii, bardziej krzyczące niż śpiewające. Na kolana rzucał ten autentyzm. – Jeśli chodzi o muzykę dziecięcą, to Arka Noego nie ma sobie równych – nieskromnie stwierdza Kaja Chmiel. Była w zespole u samych jego początków.

Kaja wyrastała w środowisku muzyków rockowych. Jej przyjaciółka z Arki Majka Friedrich wspomina czasy jeszcze sprzed Arki: – „Pogowałyśmy” obok sceny na występie Kazika. Całe brudne, byłyśmy bardzo zadowolone. I ten klimat od razu wyczuwa się przy słuchaniu ich utworów – szczególnie przy takich, jak „Jezus ratownik”. Mikołaj Pospieszalski, zasłuchany w Acid Drinkers śpiewał tę piosenkę na bardzo metalową nutę, growlowo niemal. – Jest to niepoukładane, ale coś w tym jest – mówi.

Coś w tym jest! Tak chyba można najkrócej opisać fenomen Arki. Tobiasz, jak prawdziwy frontman, śpiewa z rękami w kieszeniach, a ma dwa i pół roku. Te dzieci nie pójdą na scenę ubrane jakkolwiek. – Musi być łańcuch – śmieje się Majka, która lubi przyglądać się maluchom, by wybierać kadry dla swych zdjęć. Dlaczego łańcuch... bo perkusista i basista, jako rasowi rockmani, mają łańcuchy przy spodniach. Te szkraby też są artystami, też dbają o „czadowy” image.

I jeszcze...

I jeszcze – ten zespół nie tylko był przez dzieci słuchany, ale i słuchał dzieci – znał gusta muzyczne, wiedział co się najmłodszym podoba. A dziecko to przecież dorosły, tylko mały, więc nie lubi, gdy się go traktuje zbyt infantylnie. Jak poznać gusta dzieci? Pozwolić pokazać, co im się podoba, nie narzucać swoich pomysłów. Niektóre piosenki Arki mają inna melodię w każdej zwrotce, bo każde dziecko mogło zaśpiewać, jak chciało, jak mu się podobało najbardziej, dopiero z tego próbowano stworzyć zapis nutowy.

Zespół to było ich życie. – Ja podkochiwałem się w Majce – zwierza się Mikołaj. Sama Majka miała pokój dostosowany nie pod spędzanie w nim wolnych chwil, ale pod przyjazdy innych dzieci z Arki na nagrania, które odbywały się w ich domu. – przypomina sobie. Żeby zmieścić wszystkich na łóżkach i materacach trzeba się było nagimnastykować: – Dopasowywaliśmy się wzrostem – Majka wspomina z humorem. – Ktoś jest mniejszy, to śpi z kimś, kto jest większy, i mierzyliśmy się, kto ma ile od głowy do stóp. A wyobraźcie sobie zmywanie (w normalnej kuchni) po takich tłumach!





«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...