Dzień niepodległości

Łatwo jest stracić wolność, suwerenność i Ojczyznę, ale o wiele trudniej jest ją odzyskać... Czas serca, 97/2008



11 listopada 1918 roku

Jeśli 24 października 1795 roku był najdramatyczniejszym dniem w historii naszej Ojczyzny, to dzień 11 listopada 1918 roku był dniem najszczęśliwszym. W tym dniu, nasza Ojczyzna, po 123 latach niewoli odzyskała na nowo wolność. Polska powróciła na polityczną mapę świata. W tym dniu zdarzyła się rzecz najmniej oczekiwana: wszyscy trzej zaborcy byli stroną przegraną w kończącym się konflikcie światowym 1914–1918 roku. Nadto u wschodniego sąsiada nastąpiła zmiana ustroju społeczno-politycznego. Do władzy doszli komuniści.

Ci, którym było dane przeżyć ten moment, opisują entuzjazm, radość, jakie stały się udziałem całego narodu polskiego. Wszyscy zrozumieli, że „teraz będzie Polska”. Jednak Polskę trzeba było odzyskać, jej byt i granice wywalczyć. Stąd młodzi ludzie, z nielicznymi tylko wyjątkami, przerywali naukę, opuszczali domy i zaciągali się do wojska, tym razem polskiego wojska! Józef Dominik Kłoczowski, wonczas student SGGW w Warszawie, był jednym z nich.

Tak oto opisuje te dni: „U nas w SGGW nie było przeciw wstąpieniu do wojska opozycji, natomiast padały zdania, że ze wstąpieniem do wojska trzeba czekać na zupełny upadek Niemców. Gdy dyskusja trwała, przyniesiono wieść z uniwerku, że ogromna część młodzieży – wszyscy Żydzi i część zagorzałych socjalistów – nie chce absolutnie iść do wojska, nie chcą uchwalić wniosku o zawieszeniu studiów. Wiadomość ta podziałała na nasz wiec niezmiernie podniecająco. Rzucono wniosek o przerwanie dyskusji i przejście do głosowania wniosku o obowiązkowe wstąpienie do wojska wszystkich zdrowych kolegów. Dyskusję przerwano i SGGW – pierwsza z warszawskich uczelni – jednogłośnie uchwaliła przerwanie studiów w momencie przez władze wojskowe wskazanym i obowiązkowe wstąpienie wszystkich do wojska”.

Kilka dni później młody student, Józef Dominik Kłoczowski, po pożegnaniu się z rodziną, wsiadał do pociągu na stacji Rachujce w drodze do Warszawy, by wstąpić do wojska. Na przystanku kolejowym spotkał zawiadowcę tej stacji, Niemca, który uprzednio namawiał go do wstąpienia do niemieckiego wojska i tym razem oznajmił mu: „Sehen Sie, ich gehe endlich nach Militär”. Tamten machnął ręką i teraz na przekór łamaną polszczyzną odpowiedział: „teraz syćko jedno; alles kaputt!” I dobrze, że kaputt! – pomyślał młody Polak jadący do Warszawy, by wstąpić do polskiego wojska. Przecież na tę chwilę czekało 123 lata pięć pokoleń Polaków. Bogu niech będą dzięki, że znowu BĘDZIE POLSKA!

inne wyzwania

Przed moim pokoleniem i wielu z nas stanęły inne wyzwania w kontekście służby Ojczyźnie. Nie musieliśmy iść na front, walczyć w powstaniach, nie byliśmy zsyłani na Syberię... My musieliśmy walczyć o Polskę w naszych sercach. Bo znowu, w imię imperialistycznych zapędów wschodniego sąsiada, zniekształcano naszą historię, lżono imiona największych patriotów i narodowych bohaterów, a zdrajcom Ojczyzny budowano pomniki i ich imionami nazywano place i ulice naszych miast.

I znowu znaleźli się ludzie przekupni i służalcy, którzy dla utrzymania się przy władzy, sponsorowanej przez Sowietów, wyprowadzili czołgi przeciw braciom w narodzie. Dziś dla usprawiedliwienia tej zdrady stwarzają absurdalne teorie, które ich niecny czyn mają przekształcić w akt patriotyzmu. I z pewnym zaskoczeniem trzeba przyznać, że znajdują się ludzie, którzy dają się nabrać na ten zabieg.
Ostatnie lata naszej historii dostarczają nam nie mniej okazji do refleksji na temat sytuacji w naszej Ojczyźnie.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...