Spiskowa wizja Kościoła

Opus Dei: 25 lat prałatury personalnej, wiele lat pytań. Tygodnik Powszechny, 3 grudnia 2007




Tymczasem 28 listopada upływa 25 lat od uregulowania statusu Dzieła przez Jana Pawła II. U progu pontyfikatu Papież podjął wiele decyzji ważnych dla obecności Kościoła w kulturze współczesnej: utworzył Papieską Radę Kultury, uregulował status Sekretariatu do Dialogu z Niewierzącymi, powołał komisję do rewizji procesu Galileusza, ukazał w pierwszej encyklice fascynującą wizję Kościoła zatroskanego o postać humanizmu jutra. Poszukując nowych narzędzi duszpasterskiego oddziaływania, skierował uwagę także na Opus Dei – dzieło, które w 1928 r. zaczął tworzyć w Madrycie Josemaría Escrivá de Balaguer.

Prawny status Dzieła określa wydana w marcu 1983 r. bulla „Ut sit", w której wykorzystano wprowadzone przez nowy Kodeks Prawa Kanonicznego pojęcie prałatury personalnej. Określając istotę tej autonomicznej struktury, kan. 294 stanowi, że prałatury personalne służą do „prowadzenia specjalnych dzieł duszpasterskich lub misyjnych w różnych regionach, albo dla różnych grup społecznych". To ogólne sformułowanie brzmi na tyle tajemniczo, że może sprzyjać kreowaniu opowieści o tajemnych funkcjach Dzieła (w sarkastycznych komentarzach kierowanych w stronę jego członków zarzuca się im czasem również, że są „bogaci, inteligentni i eleganccy").

Odpowiadając na zarzuty, że Opus Dei ma zbyt duże wpływy w środowiskach elit, św. Josemaría Escrivá pisał: „Spośród stu dusz interesuje mnie zbawienie całej setki; zarówno wieśniaka w Andach, jak i bankiera z Wall Street". Jego kontynuatorzy zwracają uwagę, że wśród pierwszych wyznawców Chrystusa znajdowali się zarówno ubodzy rybacy z Galilei, jak i bogaty Etiopczyk, urzędnik zarządzający całym skarbcem królowej (por. Dz 8, 27). Otwartość chrześcijaństwa wyraża się w tym, by nie wykluczać ze wspólnoty wiary nikogo ze względu na kolor jego skóry, przynależność etniczną czy stan konta bankowego. Biznesmen czy polityk nie powinien czuć się katolikiem drugiej kategorii, jeśli traktuje zasady Ewangelii równie serio jak uboga wdowa, którą Chrystus ukazał jako wzór do naśladowania (por. Łk 21, 1-4).

Jak wygląda realizacja tych słów w praktyce, mogłem się przekonać kilkanaście lat temu, zwiedzając prowadzony przez Opus Dei ośrodek Tajamar w ubogiej dzielnicy Madrytu, stanowiącej tradycyjnie teren działania populistycznej lewicy. Członkowie Dzieła stworzyli tam ośrodek kształcenia zawodowego dla ubogiej młodzieży, dając jej możliwość startu życiowego. W krótkim czasie udało się radykalnie zmienić styl życia i zainteresowania młodzieży edukowanej przez ulicę lub przez ideologów oferujących rozwiązania równie proste, co nierealne. W podobnym kierunku zmierzają podejmowane przez Dzieło inicjatywy w ubogich krajach Afryki czy Ameryki Łacińskiej.


Nowe wzorce duchowości


W każdym odwiedzanym przeze mnie hiszpańskim domu Opus Dei kaplica znajdowała się tuż przy wejściu. Kierowali się do niej zarówno wychodzący, jak i wracający – więź z eucharystycznym Chrystusem stawała się najważniejszym składnikiem ich pracy i planu dnia. Wspominam z sentymentem przyjaciół z tamtych środowisk: wykładowców filozofii, z którymi łączyła mnie wspólna troska o dialog Kościoła i nauk przyrodniczych, znanych dziennikarzy przeżywających dylematy zawodowe... Wracam pamięcią do miłego spotkania z madryckimi mujeres – dziewczętami, które początkowo miały nieprzeniknione twarze, natomiast po kwadransie rozmowy prześcigały się w zaskakującej wylewności. Odnoszenie do nich uogólniających ocen byłoby niesprawiedliwe.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...